Co jeszcze. Byłam też na pogrzebie. Pogrzeby z założenia nic wesołego w sobie nie mają. Rodzina zmarłego 90 dziadka (mam znajomych w każdym wieku...) zarezerwowała mi miejsce w drugiej ławce (!). Obciachem było i płakać i nie płakać. A mnie nóż się w kieszeni otwierał, bo siedziałam obok kobiety , której wołałabym moc nigdy w życiu nie widzieć . Musiałam być na jej ślubie , musiałam być na chrzcie jej dziecka , ale pogrzeb (nie jej...) to już przesada. Może rzeczywiście powinnam cos zrobić !
No i wtedy zadzwoniła Ania. TA Ania. Nie zdążyła powiedzieć „a” a zastrzeliłam ją pytaniem. Bo dlaczego ja mam rozmyślać o jej paranojach ? Niech sobie sama odpowie ! Pytanie brzmiało : „ Kochana Ty moja , marzysz o Krzyśku , śnisz o ciąży we śnie i na jawie , nawet Ci w brzuchu bulgocze . Co byś zrobiła , gdyby postawił cię przed ultimatum – masz tydzień na spakowanie się, przeprowadzenie do niego , tak na próbę wspólnego mieszkania , albo koniec.”
Usłyszałam , że to najgorsze pytanie jakie mogłam jej zadać .... A wcale tak nie jest! Mam gorsze w zapasie ! Jesteście małżeństwem – Krzysiek cię zdradza . Wybaczasz , czy odchodzisz ? Albo Krzysiek chce dziecku dać na imię Onufry (z całym szacunkiem). Załatwiasz mu psychiatrę czy skazujesz dziecko na cierpienia ?
Miotła jedna ! Najgorsze pytanie ! Phi !
Marianna Dembińska ( Waleczna )