Potem zoolodzy próbują dociekać, co na tym zaważyło. A przyczyny mogą być bardzo różne – czarny grzbiet pingwina pochłania energię słońca, ułatwiając mu rozgrzanie się po wyjściu z wody, a biały brzuch sprawia, że nurkujący ptak jest mniej widoczny od dołu. Z kolei żyjąca w podobnym środowisku orka białymi plamami na czarnym ciele usiłuje zwieść swe ofiary, fałszując rzeczywisty rozmiar swego ciała.
Skąd zwierzęta biorą swoje kontrastowe kostiumy? Najczęściej odpowiadają za nie barwniki wytwarzane przez komórki skóry. Ciemna melanina produkowana jest w specjalistycznych komórkach zwanych u ssaków melanocytami, a u innych grup zwierząt melanoforami. Barwnik jest potem transportowany do komórek skóry i ich wytworów – włosów oraz pazurów. Biały lub srebrny kolor to albo brak melaniny, albo skutek produkcji białego barwnika, który odbija światło. Czasami obecność barwnika (albo jej brak) jest wspomagana przez odpowiednie struktury znajdujące się na powłoce zwierzęcia. Niedawno odkryto na przykład, że olśniewająca biel żuków Cyphochilus jest efektem odbijania wszystkich długości fal światła przez mikroskopijne - rowki i wypustki pokrywające ich pancerzyki.
To, w których miejscach powstaną paski i plamki, zależy oczywiście od genów, a te nie zawsze działają jak trzeba. Niewłaściwa praca tylko jednego z nich prowadzi do albinizmu, czyli powstania organizmu "wypranego z kolorów". Oczy i skóra takiego osobnika często miewają różowy odcień, bo przeświecają przez nią naczynia krwionośne. Ale może być odwrotnie. Kiedy produkcja ciemnego barwnika osiąga niespodziewanie wysoki poziom, mówimy wtedy o melanizmie. Przykładem może być czarna pantera będąca po prostu przebarwionym jaguarem lub lampartem.
Zebra
Jej paski wciąż są dla zoologów zagadką. Może mają dezorientować drapieżniki (stado rozbiegające się w różne strony może przyprawić o oczopląs)? A może maskować zebrę wśród falujących traw? Niektórzy sądzą, że niepowtarzalne wzory na futrze służą regulacji temperatury ciała albo identyfikacji osobników w stadzie. Spore grono zwolenników ma także teoria, że pasiasta sierść zebry odstrasza muchy tse-tse.
Niedźwiedź polarny
Też jest czarno-biały – i nie chodzi jedynie o oczy, nos i pazury. Włosy tworzące futro niedźwiedzia są tak naprawdę bezbarwne. Niczym światłowody przekazują energię słońca do ukrytej głębiej, całkowicie czarnej skóry, która pochłania ciepło. W ten sposób ma zapewniony skuteczny kamuflaż i ogrzewanie.
Gereza abisyńska
Przez pierwsze miesiące swojego życia małpy tego gatunku są zupełnie białe. Dopiero w miarę wzrostu i dojrzewania część ich futra czernieje. Stąd podejrzenie, że dwubarwna sierść służy do ustalania hierarchii w stadzie i demonstrowania rangi poszczególnych samców w grupie. Jednak nie wszyscy eksperci zgadzają się z tą teorią Przez pierwsze miesiące swojego życia małpy tego gatunku są zupełnie białe. Dopiero w miarę wzrostu i dojrzewania część ich futra czernieje. Stąd podejrzenie, że dwubarwna sierść służy do ustalania hierarchii w stadzie i demonstrowania rangi poszczególnych samców w grupie. Jednak nie wszyscy eksperci zgadzają się z tą teorią.
Panda wielka
Jest samotnikiem, w pary łączy się tylko w okresie godowym, a i to niezbyt chętnie (stąd kłopoty z malejącą populacją tych zwierząt). Futro pand jest więc antykamuflażem – ma z daleka informować, że to terytorium jest już zajęte i nie potrzeba na nim kolejnego zjadacza bambusa. Dodatkowo ciemne plamy wokół oczu zwiększają siłę niechętnych spojrzeń, które panda przesyła intruzom (tak wygląda agresja u tych łagodnych zwierząt).
Skunks
W jego przypadku kontrastowe umaszczenie jest wyraźnym ostrzeżeniem: posiadacz tego futra nie będzie łatwym kąskiem, mimo że nie jest duży i nie ma wielkich kłów. Skunks potrafi za to strzelać cuchnącą wydzieliną z gruczołów znajdujących się w pobliżu odbytu, co gwarantuje mu bezkarność.
Orka
Tym drapieżnym delfinom czerń i biel zapewniają wspaniałe maskowanie. Biały brzuch sprawia, że orki są słabo widoczne od spodu na tle rozświetlonej powierzchni wody. Z kolei nieduże białe plamy na tle czarnych boków mają zmylić potencjalne ofiary co do rzeczywistej wielkości napastnika.
Oprac. Piotr Kossobudzki/ Przekrój