"Lucy Sullivan wychodzi za mąż" - We-Dwoje.pl recenzuje

W czasach kiedy liczba mężczyzn przypadających na jedną kobietę wynosi w przybliżeniu zero - przecinek - coś tam, książka jak ta wydaje się być nieocenionym poradnikiem każdej singielki.
/ 16.04.2011 01:31

W czasach kiedy liczba mężczyzn przypadających na jedną kobietę wynosi w przybliżeniu zero - przecinek - coś tam, książka jak ta wydaje się być nieocenionym poradnikiem każdej singielki. 

Oto rok z życia Lucy Sullivan - mieszkanki Londynu, na co dzień pracującej w wieżowcu w centrum. Biuro dzieli z trzema koleżankami, z którymi często się spotyka po pracy. Na pierwszych stronach powieści wsiadamy wraz z nimi do samochodu aby udać się na obrzeża miasta do tarocistki.

Kiedy po kilku tygodniach, wszystkie zdarzenia w ich życiu przebiegają tak, jak mówiły im karty, kobiety wpadają w panikę. W ich głowach rodzi się obłęd dopasowywania różnych sytuacji do wróżb i zamartwiania się przyszłością. Najcięższe brzemię leży na Lucy – w jaki sposób miałaby w przeciągu roku wyjść za mąż, skoro nawet nie ma chłopaka? Jedynym mężczyzną którego zna jest jej przyjaciel – Daniel, człowiek zawsze kulturalny i opanowany, punktualny co do sekundy i służący pomocą. Niestety, do małżeństwa się nie nadaje – jest zbyt nudny, przewidywalny. Może nawet zbyt szanuje kobiety. Nowoczesny mężczyzna musi mieć trochę z chama. Lucy też, taki fetysz. Z resztą ona nie jest z tych, którym spieszno do ożenku!

Burzliwy związek jaki rozwija się między nią a poznanym na imprezie Gus’em jest motorem napędowym tej powieści. Takiego flirtu nie nauczy Cię żadna koleżanka, na pewno nie w tych czasach, niedoboru płci męskiej na rynku. Keyes oprócz sztuczek łóżkowych pokazuje nam jak należy rozmawiać z mężczyzną, jak postępować kiedy produkuje sztucznie problemy. Wchodząc w skórę Lucy i obcując z szaleńczym Gus’em dowiadujemy się jakie cechy powinien mieć w sobie idealny partner i przy kim tak naprawdę będziemy szczęśliwe. Autorka niczym psycholog płci naucza odczytywania intencji i oczekiwań w związku. Wprowadza też niemałe zamieszanie. W historii miłostek Lucy jest tyle nagłych zwrotów akcji, że po przeczytaniu kolejnych rozdziałów zaczyna nam się robić mętlik w głowie. To dobrze, że książka nie jest przewidywalna, bo inaczej niczego byśmy się nie pojęły. Poza tym nie miałybyśmy frajdy z czytania.

Jest jeszcze jedna niezmiernie ważna pointa płynąca z tej powieści: Jeżeli chodzi o samca, musimy go dokładnie pilnować . Możemy oczywiście pilnować naszych przyjaciółek, ale chyba jednak łatwiej będzie nam z facetem. Pamiętajmy, że one również pilnują swoich mężczyzn (albo nas).

Gorąco polecam na leniwe wieczory. Książka wpływa stymulująco na umysł i wyobraźnię zapewniając kolorowe, pełne akcji sny. Przy tym wszystkim jest niezwykle dowcipna. 

Fot. Zysk i S-ka

Redakcja poleca

REKLAMA