„Kiedy zegar wybije dziesiątą”

Kiedy zegar wybije dziesiątą fot. Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Janek jest przekonany, że czekają go najgorsze wakacje w życiu. Nie przypuszcza, że niebawem wydarzą się rzeczy niezwykłe, w które wplątana będzie szajka groźnych przestępców.
/ 19.01.2010 14:40
Kiedy zegar wybije dziesiątą fot. Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Janek jest przekonany, że czekają go najgorsze wakacje w życiu. Zamiast pojechać z kumplami na obóz sportowy, będzie się kisił z tatą w nudnym miasteczku z dala od prawdziwych rozrywek. I do tego ten Kuba, miejscowy chłopak, typ „profesorka”, na którego towarzystwo został skazany... Janek nawet nie przypuszcza, że niebawem w małym miasteczku wydarzą się rzeczy niezwykłe. Kazimierz okaże się bazą szajki groźnych przestępców i miejscem tajnych działań, w które chłopcy wplączą się (jak to zwykle bywa) zupełnie przypadkiem. Nocna akcja, która rozstrzygnie o powodzeniu ich śledztwa, zacznie się, kiedy zegar wybije dziesiątą...


 Recenzja książki

Agnieszka Błotnicka nawiązuje do najlepszych doświadczeń wielkich twórców prozy sensacyjnej dla młodzieży, przede wszystkim do Edmunda Niziurskiego. Kreśli wyrazistych bohaterów obdarzonych silną indywidualnością, o zdecydowanych charakterach, potrafiących zdobyć się na celną ripostę, inteligentnych i przebiegłych. Fabuła skoncentrowana wokół tropienia przez młodocianych detektywów grupy przestępczej jest atrakcyjna czytelniczo, rozbudza wyobraźnię i z pewnością trafi w młodzieńczą potrzebę przeżywania frapujących przygód, obcowania z tajemnicą, egzotyczną przestrzenią pełną ukrytych, nieznanych miejsc. Kazimierz nad Wisłą, polskie „miejsce magiczne”, w którym rozgrywa się akcja znakomicie, tworzy nastrój książki i potęguje emocje. Za sprawą Agnieszki Błotnickiej możemy powiedzieć z radością, że rodzima powieść znalazła atrakcyjne tematy nie w naśladowaniu obcych wzorów, lecz dzięki penetracji własnych, polskich przestrzeni, dzięki rozkoszowaniu się ich tajemnicami...
Prof. Grzegorz Leszczyński, Uniwersytet Warszawski
 

Agnieszka Błotnicka zawsze szukała przygody. Kiedy nie dostarczało jej życie – sama ją sobie wymyślała. Był czas, kiedy taką przygodę przynosiło pisanie scenariuszy. Na początku dla… kolorowych stworów z polskiej wersji „Ulicy Sezamkowej”. Ta praca nauczyła ją dyscypliny i tego, że wywoływanie śmiechu, to jedno z najtrudniejszych zadań. Potem przyszła praca nad miniserialem telewizyjnym „Tata, a Marcin powiedział”, a następnie nad „Rodziną zastępczą”, a wreszcie nad serialami i telenowelami kierowanymi dla dorosłych: „Marzenia do spełnienia”, „Na dobre i na złe”, „Złotopolscy”, „Samo życie”, „Na Wspólnej”. To było bardzo ciekawe doświadczenie – choć przy tej pracy mocno doskwierał jej brak radości i śmiechu. W telenoweli musiało być poważnie i dramatycznie. No i było. Aż za bardzo, więc w końcu zakasała spódnicę i wymknęła się cichutko z hali produkcyjnej. To chyba nie było miejsce dla niej. Pisanie powieści okazało się zupełnie innym rodzajem przygody. Tutaj nie ma producenta lub reżysera, który powie: „Nie, tego nie da się zrealizować”. Tutaj nie ma strażników i policjantów wyobraźni. Przeciwnie – każdy pomysł, który wywodzi się z prawdziwej pasji i marzeń, można spuścić ze smyczy i pozwolić mu swobodnie brykać. Nie ma obawy, że się zagubi. Będzie wiedział, dokąd pobiec. Instynkt poprowadzi go ku tym, którzy umieją jeszcze zadawać trudne, dociekliwe i naiwne pytania i to dla tych właśnie Agnieszka Błotnicka pisze swe książki.


 Kiedy zegar wybije dziesiątą, Agnieszka Błotnicka, Wydawnictwo: Nasza Księgarnia, Premiera książki: 20 stycznia 2010

Redakcja poleca

REKLAMA