"Ja, Ozzy" - We-Dwoje.pl recenzuje

Napisana we współpracy z Chrisem Ayresem, autobiografia Ozzy’ego Osbourne’a to jedna z najciekawiej napisanych kronik życiowych, jakie znalazły swoją drogę na rynek wydawniczy. To niezmiernie wciągająca, miejscami prześmieszna opowieść o życiu mężczyzny, który doszedł na sam szczyt ale jego droga okupiona została ciężkim uzależnieniem od narkotyków i alkoholu. Poznajcie Ozzy’ego Osbourne’a. Warto.
/ 20.01.2011 12:10

Napisana we współpracy z Chrisem Ayresem, autobiografia Ozzy’ego Osbourne’a to jedna z najciekawiej napisanych kronik życiowych, jakie znalazły swoją drogę na rynek wydawniczy. To niezmiernie wciągająca, miejscami prześmieszna opowieść o życiu mężczyzny, który doszedł na sam szczyt ale jego droga okupiona została ciężkim uzależnieniem od narkotyków i alkoholu. Poznajcie Ozzy’ego Osbourne’a. Warto.

Zwłaszcza, że jego życie mogłoby z powodzeniem posłużyć jako kanwa co najmniej kilku filmów. Urodzony w Aston, dzielnicy Birmingham, John „Ozzy” Osbourne wychowywał się w przekonaniu, że szczytem marzeń jest dla niego nudna ale stała praca w fabryce.

Najprawdopodobniej przy taśmie produkcyjnej. Niepokorny charakter, inspiracja The Beatles, wielkie marzenia, determinacja i szczypta szczęścia sprawiły jednak, że niepozorny chłopak wdrapał się na sam szczyt sławy i marzeń. Droga prowadziła go między innymi przez więzienie i rzeźnię a nieodłącznymi towarzyszami były alkohol i narkotyki. Dzisiaj już trzeźwy, Ozzy Osbourne opowiada swoją historię. A my wraz z nim śmiejemy się, płaczemy i kibicujemy mu w wytrwałości. I z zapałem czytamy, jak najlepszą z najlepszych powieści. Znudzić się tą książką po prostu nie da.
Nie byłaby ona jednak nawet w połowie równie wciągająca, gdyby nie została opowiedziana przez samego Ozzy’ego. Ci którzy oglądali na MTV reality show z Osbournami zdążyli już pewnie poznać Ozzy’ego jako naturalnego gawędziarza, bezlitośnie ale celnie komentującego otaczającą go rzeczywistość, mającego wszelkie autorytety w głębokim poważaniu, w gruncie rzeczy jednak w dużej mierze tradycjonalistę – szanującego swoje korzenie i wartości rodzinne. Można dzięki tej książce poznać Ozzy’ego nie tylko jako muzyka, ale przede wszystkim jako człowieka. Jako mężczyznę, który napędzany marzeniami, był w stanie – wraz z pomocnymi mu ludźmi i ukochaną kobietą – osiągnąć wielką sławę i pieniądze. Można dowiedzieć się kilku rzeczy, których pewnie nie wiedzieli nawet najzagorzalsi z fanów. Jest w tej książce parę szalenie interesujących historii z jego prawdziwego, niemedialnego życia. Można dowiedzieć się ile tak naprawdę wspólnego miał z czarną magią i satanizmem zespół Black Sabath, ile jest prawdy w byciu milionerem i czy permanentne życie celebryty jest naprawdę taką wspaniałą przygodą. Można przeczytać o miłości do ukochanej kobiety i do dzieci, które z muzyka powoli dały radę zrobić człowieka. Trzeba też wreszcie przeczytać o nałogach, powolnym przyznawaniu się samemu sobie, że alkohol i narkotyki zdobyły nad nim władzę i o żalu za chwilami, które zostały przez używki zabrane. Tych nigdy nie można odzyskać.
Ta książka nie byłaby nawet w połowie tak urokliwa, gdyby nie jej główny bohater. Gdyby nie było w niej tych bezczelnych ale jakże prawdziwych komentarzy na rzeczywistość. Wieloletnie korzystanie z używek ale też bezpretensjonalna osobowość Ozzy’ego uczyniła go bezlitosnym komentatorem otaczających go wydarzeń. Nie zabraknie więc tutaj soczystych przekleństw ale też autentycznie prześmiesznych komentarzy. Pozbawiony zahamowań, nienauczony społecznych konwenansów, Ozzy staje się jednym z najbardziej trafnych obserwatorów konwenansów i sztucznie narzucanych konwencji. Ma je gdzieś. Może. A my możemy czytać. Wzruszać się. Płakać. Śmiać się, co kilka stron. Wspaniała książka. Co nam jeszcze pokażesz Ozzy?

Redakcja poleca

REKLAMA