"Irlandzki koktajl" - We-Dwoje.pl recenzuje

Słodko-gorzka opowieść o wadach i zaletach życia na emigracji. Historia niby oklepana, a mimo to niezmiernie wciągająca. Ciepła, ujmująca, skłaniająca do przemyśleń.
/ 28.09.2010 07:30

Słodko-gorzka opowieść o wadach i zaletach życia na emigracji. Historia niby oklepana, a mimo to niezmiernie wciągająca. Ciepła, ujmująca, skłaniająca do przemyśleń.

Kasia – absolwentka Wydziału Marketingu i Zarządzania UW – pracuje na pełen etat w dziale marketingu w dużym koncernie farmaceutycznym. Daje z siebie wszystko, zostaje w pracy po godzinach, a mimo to dostaje wypowiedzenie. Z dnia na dzień, ot tak, bez żadnego ostrzeżenia zasila szeregi bezrobotnych, dobrze wykształconych ludzi bez żadnych perspektyw na przyszłość. Kasia nie poddaje się. Zaczyna myśleć o wyjeździe do Irlandii. Aż w końcu wciela ten plan w życie. Opuszcza ukochane miasto, nadopiekuńczą rodzinę, przyjaciół oraz zakochanego w niej Kubę. Udaje się na Zieloną Wyspę, która od czasu przystąpienia Polski do Unii Europejskiej stała się swoistą mekką dla polskich emigrantów, krainą mlekiem i miodem płynącą, nowym Eldorado.

„Irlandzki koktajl” podejmuje bardzo aktualny temat. Co roku świeżo upieczeni absolwenci i nie tylko opuszczają Polskę w poszukiwaniu lepszej przyszłości. Znając język bądź nie próbują wkroczyć na irlandzki rynek pracy. Zaczynają od byle jakiej roboty, byle się tylko zaczepić. Nieważne jakie mają wykształcenie, nieważne co potrafią. Tu zaczynają od nowa. Tak jak Kasia, która pomimo dużego doświadczenia w marketingu swoją karierę rozpoczęła od podawania kawy. Pracowała nad swoim akcentem, nawiązywała nowe przyjaźnie, pięła się po szczeblach kariery od serwowania kawy, przez oswajanie skanera po pracę w banku. Stworzyła pozory szczęśliwego życia, jednak czy była szczęśliwa? Nawet w takim kraju jak Irlandia ciężko jest wtopić się w tłum gubiąc etykietkę obcokrajowca. Ciężko jest się cieszyć z własnych sukcesów, gdy niespodziewanie osacza klaustrofobiczna, tłamsząca tęsknota za rodziną i niedoskonałą, acz swojską ojczyzną.

Gosia Brzezińska pisze właśnie o tych jasnych i ciemnych stronach życia na obczyźnie, jednak bez typowego dla Polaków cierpiętnictwa. To zupełnie nowe, świeże i bardziej optymistyczne spojrzenie na emigrację. To nie konieczność, lecz przygoda. Fascynacja, która przeradza się w niepochamowaną chęć oswojenia kraju, w którym przyszło żyć. Pyszny koktajl, który dopiero z czasem, doprawiony nutką nostalgii, przemienia się w gorzki, cierpki napój. Historia Kasi to historia wielu naszych przyjaciół, sióstr, braci, kuzynów. „Irlandzki koktajl” to książka, którą naprawdę warto przeczytać.

Redakcja poleca

REKLAMA