W poprzedniej części mieszkańcy Perdido Beach zmagali się z kończącym się jedzeniem i wszechogarniającym głodem. Jakby tego było mało, na ich desperacji korzystała Ciemność, nieznany demon mieszkający w kopalni, zdolny do manipulowania dziećmi na swoją korzyść. Dodatkowo, ci którzy nie odkryli w sobie niespotykanych wcześniej mocy, pod przywództwem Zila stali się wrogami reszty, tworząc osobne grupy i społeczności dla ludzi bez super mocy.
Przez chwilę zapada jednak względny spokój. Mieszkańcy wybierają prowizoryczne władze, które z rąk Sama chcą przejąć dość poważną odpowiedzialność. A jest się czym zajmować. Zil i jego „ludzcy” zwolennicy postanawiają zbrojnie uderzyć na Sama i jego przyjaciół. Wiedząc, że nie są w stanie sprostać ich mocom, sami zbierają broń. Kolejne dzieci zaczynają też wierzyć, że Drake żyje. Kilku widziało go, gdzieś w mieście. Kłopoty zapowiada też Orsay, która zaczyna publicznie opowiadać swoje sny. Według nich, aby trafić na powrót do normalnego świata, wystarczy dać się pochłonąć nieznanemu w swoje 15 urodziny. Ale ci, którzy już przez wydarzenie przeszli, wiedzą, że tam czeka tylko śmierć.
Dzieje się, dzieje. Grant do głównej fabuły dodaje kilka nowych, pozornie tylko potocznych wątków, ani przez chwilę jednak nie popadając w chaos czy nadmierne rozdrabnianie. Poszerza grono bohaterów, wszystkich żywych, niejednoznacznych, barwnych. Nic nie jest w jego świecie jednoznaczne. Autor nie waha się rzeczy niespodziewanych, zabić czy poświęcić jednego z głównych bohaterów. Nie pozwala nam ani przez chwilę się nudzić. Wraz z nim podróżujemy po świecie niebezpiecznym i niejednoznacznym, pełnym niewyjaśnionych jeszcze tajemnic i wydarzeń. Wyobraźnia autora nie ma granic, mimo iż sam świat Perdido Beach zamknięty jest dość jasno określonymi granicami. Albo przynajmniej tak mamy wierzyć.
To coś znacznie więcej niż studium zamkniętej w ekstremalnych warunkach społeczności dzieci. Takie już książki przecież były. To porządna książka sensacyjna i fantasy, świetnie napisana, opowiadająca doskonałą opowieść. To niezmiernie wciągająca historia, angażująca, bynajmniej nie tylko nastolatków, którzy są tutaj bez wątpienia grupą docelową. W takiej książce można się bez reszty zatracić. Aż trudno uwierzyć, że to już trzecia część a jeszcze tyle przed nami. Tak absorbować czytelnika potrafią robić wyłącznie bardzo dobrzy pisarze. I ja, tak jak wielu, mam niedosyt. Mówię wszem i wobec. Jestem fanką serii Gone. I już wypatruję wiadomości o części kolejnej.
Marta Czabała