"Eon" - We-Dwoje.pl recenzuje

Czy po tysiącach książek jakie zostały napisane już w gatunku fantasy, można jeszcze wymyślić coś nowego? Czy opowieść o kolejnym wybrańcu losu i kolejnym zbawcy świata może jeszcze dać coś świeżego wielbicielom gatunku? Okazuje się, że może.
/ 03.03.2010 01:05
Czy po tysiącach książek jakie zostały napisane już w gatunku fantasy, można jeszcze wymyślić coś nowego? Czy opowieść o kolejnym wybrańcu losu i kolejnym zbawcy świata może jeszcze dać coś świeżego wielbicielom gatunku? Okazuje się, że może.

Książka Alison Goodman zachwyca, zaczarowuje i zostawia spory niedosyt na więcej. Na szczęście będzie część kolejna.

Ale przyznam się szczerze, że oczekiwania miałam jak najgorsze. Ile to już książek czytaliśmy o tym jedynym, który ocali swój świat od zła, czy to za pomocą unikalnej mocy czy też artefaktu (pierścienia, naszyjnika, książki etc.) zaprowadzi na swoich krainach pokój? Ile już było krain, lądów, hrabstw, tych pilnowanych przez cesarzy, królów czy namiestników? Eon z opisu wydaje się być taki sam. Ale już po kilku stronach wiadomo, że daleko mu do powielania oklepanych schematów.
Tym jedynym, a właściwie tą jedyną jest w książce Alison Goodman Eona. Jest jedyna na wiele sposobów. W jej świecie, Imperium Niebiańskich Smoków, kobietom nie przysługuje prawo do nauki i korzystania ze smoczej magii. Kobieta nie może być dowódcą, czy magiem, wiadomo bowiem powszechnie, że wprowadza do życia element zepsucia i rozpusty. Faktem jest jednak, iż Eona nosi w sobie moc, która daje podstawy do wzięcia udziału w rywalizacji do stanowiska lorda Smocze Oko. Dwunastu kandydatów ma pokazać swoje możliwości, a Szczurzy Smok sam wybierze tego jedynego na ucznia. Pretendentem nie może jednak być dziewczyna. Za pomocą swojego mistrza Eona ukrywa swoją prawdziwą tożsamość, dla świata zewnętrznego stając się Eonem, kulawym chłopcem, pretendentem do nauk w Smoczym Zamku. Musi jeszcze pokonać swoich rywali i nie dać nikomu poznać swojej tajemnicy, za którą jej i jej pomocnikom grozi niechybna śmierć. Na dworze pełnym intryg, plotek i politycznych sojuszów nie będzie to wcale łatwe. Na dodatek życie Cesarza dobiega końca a chętni do tronu już gromadzą sprzymierzeńców...

Chylę czoła. Nisko. Zarówno jako ta zakochana w gatunku fantasy jak i najnowsza, zagorzała wielbicielka autorki. Mimo pozornie wspólnych motywów z innymi książkami fantasy, świat jaki stworzyła Goodman zaczarowuje do ostatniej strony. Jej, widoczna gołym okiem fascynacja chińską kulturą pozwala na stworzenie niepowtarzalnego, wspaniałego świata fantasy, pełnego niespotykanych postaci i wydarzeń. Świata, który porywa. Porywa i wciąga, swoją głębią, złożonością, siłą wyrazu. Barwne, pełne niuansów i jedynie pozornie nieistotnych szczegółów opisy dodają fabule niespotykanego w książkach od dawna kolorytu. Świat Imperium Niebiańskich Smoków tchnie życiem, życiem elit, politycznych sojuszów, etykiety i konwenansów, oszałamia barwami tak mocnymi, jakbyśmy my sami byli jego częścią. Samą fabułą nie sposób jest się znudzić. Goodman zmienia wątki, lawiruje, trzyma nas w niepewności. Niejednokrotnie do niemożliwości wprost przedłuża i podnosi napięcie, tak że już chce się przewrócić już te kilka stron aby w końcu dowiedzieć skończyło się dane wydarzenie. Ileż to nerwów zjadłam, kiedy nie wiadomo było co będzie z kolejnymi bohaterami. To jedna z tych książek, dla których można (trzeba?) zaniedbać swoje obowiązki, zarówno te zawodowe jak i prywatne. Bliscy muszą zrozumieć, bo od tej powieści po prostu nie sposób się oderwać. Do ostatniej strony i jeszcze dalej. Szanowne wydawnictwo TELBIT. Ja proszę o więcej. Jak najszybciej.

Marta Czabała

Redakcja poleca

REKLAMA