Dumne świadectwo z dwoma pałami

W czasie antenowym, w pełni rozdzielonym pomiędzy politykę a szalejącą powódź, udało mi się wychwycić perełkę tygodnia, a mianowicie przedstawiony właśnie projekt zmian w ustawie edukacyjnej, w szczególności w miejscu dotyczącym nauczania w liceach.
/ 20.05.2010 11:13
W czasie antenowym, w pełni rozdzielonym pomiędzy politykę a szalejącą powódź, udało mi się wychwycić perełkę tygodnia, a mianowicie przedstawiony właśnie projekt zmian w ustawie edukacyjnej, w szczególności w miejscu dotyczącym nauczania w liceach.

Wedle jego założeń, uczący się w liceum będą mogli przejść do kolejnej klasy nawet z dwoma ocenami niedostatecznymi na świadectwach. Jak motywuje to ustawodawca, ma to zrównać prawa licealisty, z uczniami w gimnazjach i podstawówkach.

Dumne świadectwo z dwoma pałami

Podobno nauczyciele już zakreślają wielkie kółka na czołach. Chwilę przedtem skończyli się w nie pukać. Pomysł ministerstwa jest jeszcze lepszy niż pamiętna amnestia maturalna, daje bowiem sposób na to, aby nie uczyć się nie tylko jednego przedmiotu, ale już dwóch. Jeśliby taką ustawę przyjąć, uczniowie nastoletni, często już dorośli, będą mogli bez żadnego poczucia odpowiedzialności, żadnych wyrzutów sumienia czy nawet minimalnego poczucia obowiązku mieć w całkowitym poważaniu dwa dowolnie wybrane przez siebie przedmioty. Czy sprawi to, że w większej mierze skoncentrują się na pozostałych, bliższych swoim naukowym zainteresowaniom? Czy bez reszty, bez dodatkowych obowiązków poświęcą się tym, bardziej zbliżonym do swojego przyszłego zawodu? Czy może jednak rzucą książki w kąt i w twarz roześmieją się nauczycielowi, kiedy ten będzie ich przywoływał do porządku, kiedy będzie próbował przekazać śladową chociaż wiedzę? A może w ogóle przestaną chodzić na lekcje, wiedząc że ustawa chroni ich przed reperkusjami?

Licealiści mają mieć równe prawa z resztą uczniów. Może więc, wzorem pierwszaków zacznijmy wymieniać im oceny na kolorowe słoneczka i kwiatuszki, wklejane promiennie do ich zeszytów za każdy tylko pozytywny przejaw chęci do nauki. To znaczy jeśli w ogóle będzie im się chciało takie zeszyty posiadać. Może w ogóle ograniczmy liczbę przedmiotów, wprowadźmy rytmikę, dajmy 18-letnim starym koniom woreczki na kapcie i głaszczmy ich po głowach, kiedy tylko pojawią się w szkole. Wprowadźmy karnego jeżyka. Wpuśćmy później te niezdyscyplinowane nieuki w środowisko studenckie, gdzie z miejsca staną się naukowymi kalekami, niezdolnymi do osiągnięcia wymaganych przez państwowe uczelnie procentów na zaliczenie egzaminu. Chyba że, wzorem ministerstwa edukacji podąży też ministerstwo szkolnictwa wyższego. A potem zaczniemy produkować kaleki zawodowe.

Marta Czabała

Redakcja poleca

REKLAMA