„Dom w Kornwalii” to opowieść o pamięci, rodzinie i miłości. To historia o wybaczeniu, dawaniu drugiej szansy oraz o tym, jak ważne jest bycie uczciwym wobec siebie i tych, których się kocha.
Wydarzenia opisane w powieści poznajemy z trzech perspektyw - narratorami są będący małżeństwem Frances i John oraz ich syn Will (Julian). Książka podzielona jest na dwa przeplatające się rozdziały: „Niebieski dom” i „Oddany morzu”, dotyczące wydarzeń z przeszłości i teraźniejszości. Scalającym je elementem jest tytułowy dom w Kornwalii, w którym rodzina spędzała przed laty wakacje i gdzie postanowiła teraz powrócić. Te dwie historie łączy również rodzinny dramat rozgrywający się w tym malowniczym miejscu.
Powieść Gale’a bardzo wciąga, czyta się ją szybko i niecierpliwie. Już na początku wyczuwamy bowiem, że staniemy się świadkami jakichś wstrząsających wydarzeń i czekamy na nie w niezwykłym napięciu. Dodatkowy niepokój wprowadza fakt, że w „Niebieskim domu” syn Frances i Johna ma na imię Will, podczas gdy w „Oddanym morzu” chłopiec nazywa się Julian...
I choć budowanie napięcia poprzez spowalnianie akcji jest jak najbardziej potrzebne, uważam, że autor „Domu w Kornwalii” trochę w tej kwestii przesadził, przez co książka wydaje się być przydługa. Czytelnik dość szybko zaczyna się nudzić brakiem akcji i dramatycznych scen, na które przecież od początku czeka. Niestety, wydarzenia nabierają tempa dopiero po przeczytaniu ok. 2/3 powieści. Trzeba się więc uzbroić w pewną dawkę cierpliwości. Warto jednak czekać, bo dalej robi się naprawdę ciekawie.
Pomimo tej wady, książka jest ciekawa i dobrze się ją czyta. Gale doskonale opisuje swoich bohaterów, dzięki czemu bez problemu się w nich wczuwamy i potrafimy zrozumieć motywy ich działań. Autor świetnie sobie radzi również z opisem kornwalijskiego krajobrazu. Robi to tak sugestywnie, że niemal czujemy piasek pod stopami i zapach morza oraz słyszymy rozbijające się o brzeg fale.
Gale’owi udaje się uzyskać ogromny realizm powieści, co bez wątpienia osiąga dzięki wykorzystywaniu własnego doświadczenia. Przejawia się to m. in. w homoseksualnym wątku powieści, o którym autor pisze bardzo swobodnie. Nie byłoby to zapewne możliwe, gdyby sam Gale nie był homoseksualistą. Dzięki postaci Willa (Juliana), widzimy jak orientacja w chłopcu się kształtuje, jak już w wieku 8 lat ma świadomość, że mężczyźni wzbudzają w nim uczucia. Dowiadujemy sie również jak wyglądają wzajemne relacje par tej samej płci i jaki mają one stosunek do związków heteroseksualnych.
Z dzieciństwa Gale’a zaczerpnięty jest także opis dotyczący dorastania w pobliżu więziennych murów oraz kontaktów z niektórymi skazanymi. Na faktach oparta jest również historia ucieczki więźnia, Ronniego Biggsa, z zakładu karnego w Wandsworth, w którym ojciec pisarza był naczelnikiem.
Kolejnym wątkiem, pojawiającym się w powieści, jest problem choroby Alzheimera, na którą cierpi Frances. Gdy ją poznajemy, kobieta znajduje się w początkowym stadium, jednak wraz z kolejnymi rozdziałami jej stan się pogarsza. Obserwujemy więc jak Frances i jej rodzina próbują sobie radzić z chorobą i przygotować do faktu, że niedługo kobieta zapomni kim są jej najbliżsi i jak się nazywają. Jest to tym bardziej poruszające, że autor pokazuje nam Frances w dwóch okresach jej życia: jako młodą i pełną życia kobietę oraz jako zagubioną starszą panią, która ma coraz większe problemy z przypomnieniem sobie najprostszych rzeczy.
„Dom w Kornwalii” to powieść, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Mamy tu trzymające w napięciu, dramatyczne wydarzenia, obyczajową opowieść o rodzinie, miłosną historię czy nawet wątek sensacyjny dotyczący zbiegłego więźnia. A wszystko to okraszone niezwykle żywym i barwnym opisem kornwalijskiego lata, który stanowi miłą odskocznię od naszej polskiej zimy. Warto przeczytać!