Seks to jest najpiękniejsza sprawa na świecie. Mam poczucie, że w końcu jako kobiety pozwoliłyśmy sobie otwarcie gadać o przyjemności, o tym, co nas podnieca, kiedy jest nam dobrze – mówi Pola Roxa, autorka książki „Osaczona”. To erotyk oparty na jej własnych doświadczeniach i jak sama mówi książka o „ogromnej wierze w miłość”. Premiera 25 marca.
Do Poli Roxy dostaliśmy kontakt od Wydawnictwa, adres mailowy, nic więcej. Na odpowiedź trochę musieliśmy poczekać. Roxa napisała, że na parę pytań może odpowiedzieć, ale nie będzie wyjaśniać, co z książki wydarzyło się naprawdę. Każdy i tak będzie wierzył w to, co chce. Odesłała odpowiedzi, napisała, że nie chce tego autoryzować i kontakt się urwał.
„Osaczona” jest podobno inspirowana prawdziwymi zdarzeniami. Ustalmy, co się tam wydarzyło naprawdę?
Myślę, że nie ma sensu tego wyjaśniać, bo każdy i tak będzie wierzył w to, co chce. Nie podaję imienia i nazwiska, bo nie chcę kłopotów. Od początku wiedziałam, że to nie będzie historia, którą będę mogła promować w mediach swoją twarzą. Ciężko przewidzieć jakie byłyby konsekwencje prawne, kto by się w tej historii rozpoznał, co by mi groziło itp. A jak się nie podaje imienia i nazwiska to jaką czytelnik ma gwarancję, że cokolwiek tam jest prawdą? No właśnie
Dlaczego zdecydowałaś się opowiedzieć tę historię, zamiast zachować ją dla siebie?
Może chciałam się trochę pochwalić? Jak się dzieje coś dobrego, to mamy ochotę powiedzieć to wszystkim. Ja opowiedziałam to, komu mogłam, ale dalej chciałam to rozgłaszać światu, więc siadłam i napisałam książkę. Serio. To jest kolejna rzecz, której nigdy bym się po sobie nie spodziewała.
A druga rzecz jest taka, że chciałam dać innym kobietom nadzieję. Że – ej to wcale nie jest tak, że nic cię już nie czeka. Bo ja się tego bałam i wiem, że dużo kobiet się boi. Że dotarły w życiu do punktu, za którym dalej już nic nie ma. W wieku 40 lat w swojej głowie wysyłamy się już na emeryturę.
Twoja historia to jednak splot dość przypadkowych wydarzeń, można odnieść wrażenie, że bohaterka nie miała do końca na to wpływu?
Z tym się nie mogę zgodzić. Moja bohaterka nie jest bezwolna, jest dorosła i podejmuje decyzje. Może nie wpada się na takich facetów jak Waldek codziennie, ale też Karolina stwarza okoliczności, w których to ma szansę się wydarzyć.
Wkurza się i sama leci na wczasy, na które miała lecieć z przyjaciółką.
Waha się bardzo długo. Właściwie jest bliska rezygnacji, ale w końcu stwierdza, że jej też coś należy się od życia. Zawiedli ją ci, na których liczyła. Jest z tego powodu wściekła. Również trochę na siebie, bo są chwile, gdy jest zdecydowanie za mało asertywna. Ale ja odkryłam, że taka zdrowa złość to jest super emocja, ona jest niesamowicie mobilizująca. Okazuje się, że warto czasami wyjść poza strefę komfortu.
Wyłączyć racjonalne myślenie?
Ja uważam, że tak. Przychodzi taki moment, że Karolina, która do tej pory głównie narzekała na to, że jej życie jest do dupy, w końcu wstaje z tej kanapy i pozwala życiu dziać się. Robi coś, czego normalnie by nie zrobiła. Czuje się samotna, porzucona, upokorzona i leci sama na wczasy wykupione dla pary – będzie spała w dwuosobowym łóżku i będzie dostawała podwójne śniadanie, naokoło pewnie będą same małżeństwa. Normalnie przeanalizowałaby to kilkanaście razy, stworzyła w głowie scenariusz jak bardzo będzie się tam czuła źle i nigdzie by nie poleciała. A tak nabuzowana spakowała się i wsiadła w samolot. I uruchomiła lawinę zdarzeń. Z mojego doświadczenia wynika, że im więcej stwarzasz okoliczności, tym więcej rzeczy zaczyna się wokół Ciebie dziać.
Jak to w erotykach bywa – pojawia się tajemniczy mężczyzna. Twoja bohaterka nic o nim nie wie, a mimo to postanawia mu zaufać. Pojawiają się jakieś sygnały, że może coś ukrywać, ale Karolina całkowicie je ignoruje. To nie jest trochę naiwne i hm… niebezpieczne?
Wiesz, chciałabym, żebyśmy wszyscy byli trochę bardziej naiwni, trochę bardziej spontaniczni. Nie mówię o tym, żeby umawiać się na randki w ciemno w czyimś mieszkaniu, ale o tym, że kiedy już dzieje się coś dobrego, przestańmy podejrzewać, że za tym wszystkim kryje się jakaś agenda. Mi się wydaje, że to się bierze z jakiejś głębokiej niewiary w to, że nam się może coś dobrego przydarzyć, a przecież, kurde, może!
W przypadku Karoliny ta historia miała drugie dno – romans miał swoją cenę. To, co się tam zaczyna dziać, to jest szaleństwo. Totalnie nie do przewidzenia.
Jasne, zawsze można się sparzyć. Ale tych dobrych rzeczy, które się wydarzyły, nikt nam nie odbierze. Te wspomnienia zostają w Tobie na zawsze. Mi się wydaje, że niestety za bardzo wszystko analizujemy, obliczamy, kalkulujemy, boimy się życia i przez to ono się toczy poza nami. Długo obserwowałam to u siebie – spędzamy popołudnia na kanapie przed telewizorem i zastanawiamy się czy kiedyś coś się zmieni? Same z siebie rzeczy mogą się tylko popsuć. Czasem dobre rzeczy kończą się źle, związki się rozpadają, miłość się wypala, ale jeśli będziemy się całe życie bać, że wszystko skończy się dla nas źle, to nie pozwolimy sobie nigdy przeżyć nic dobrego.
Na ile tacy faceci jak Waldek – przystojni, bogaci, inteligentni, troskliwi, męscy – w ogóle istnieją?
No ale właśnie istnieją. Ja jestem zdania, że nie należy się w życiu poddawać, odpuszczać, zgadzać się na „mniejsze zło”, jeśli mamy możliwość walki o siebie. Naprawdę, walczmy o szczęście. Za dużo jest w nas jakiejś takiej rezygnacji, poczucia, że nie jesteśmy wystarczająco dobre albo, że jesteśmy zbyt zmęczeni zbyt zajęci, żeby o siebie zadbać. Że nikogo już nie poznamy, miłość to bzdura, a dobry seks istnieje tylko w pornosach i na okładkach kolorowych magazynów.
Wierzysz w miłość?
Cała ta książka to jest książka o ogromnej wierze w miłość. Tam jest bardzo dużo seksu i pasji i erotyki, ale jest też troska, jest oddanie, porozumienie, przyjaźń, rozmowy. Ja spotkałam takiego faceta jak Waldek i mówię wszystkim, to jest możliwe, niezależnie od tego czy masz 15 lat czy masz lat 50. Takie rzeczy się zdarzają i one się nie zdarzają tylko w telewizji. Można trafić w życiu na kogoś, kto je wywali do góry nogami, po prostu kiedy taka osoba się pojawi, trzeba jej na to pozwolić.
W książce jest dużo odważnych scen seksu – nie myślisz, że to może niektórych odstraszyć?
Odstraszyć? A dlaczego? Dlaczego mielibyśmy się wstydzić swoich fantazji? To jest najbardziej naturalna i najpiękniejsza sprawa na świecie. Coraz więcej się takich odważnych książek publikuje i czyta, bo mam poczucie, że w końcu jako kobiety pozwoliłyśmy sobie otwarcie gadać o przyjemności, o tym co nas podnieca, co sprawia nam przyjemność. To już nie jest świat, w którym udajesz, że masz orgazm, żeby mężczyźnie było miło. Stajemy się coraz bardziej świadome tego, czego chcemy i te książki są tego częścią. Niestety zdarzają się takie, które strasznie uprzedmiotawiają kobiety albo promują złe wzorce, ale one nie są regułą. Jest mnóstwo świetnych erotyków, które mówią o czystej przyjemności, o tym jak w łóżku spełniamy swoje pragnienia. Uważam, że to jest super.
Pola Roxa debiutuje książką, której fabułę oparła na własnych doświadczeniach. Seks to jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Autorka nie ujawni swojej tożsamości, mogłaby mieć kłopoty. Nie wszystko, co się tam wydarzyło, jest prawdą. Nie wszystko, co jest prawdą – było legalne. Ta książka to prawdziwy rollercoaster. Premiera „Osaczonej” już 25 marca.