Magiczna książka o potędze prawdziwej miłości. Miłości w różnych formach, zdolnej do przekroczenia barier niedostępnych dla pragmatyzmu i rozumu. Wzruszająca opowieść, zdolna poruszyć nawet najbardziej twardych czytelników. Szkoda tylko, że z tak emocjonalnej, pięknej i angażującej książki powstał tak powierzchowny, rozwleczony film.
Ale niestety tak z filmami bywa, że zmuszone są do zmniejszenia ilości tekstu. Nie są też w stanie przekazać wszystkiego, co przekazać może książka, ograniczając głównie opisy bohaterów i ich przeżyć. Nie zawsze obraz wart jest tysiąca słów. W tym wypadku szczególnie.
W końcu to książka przede wszystkim o wielkich przeżyciach i jeszcze większych uczuciach. Charlie St. Cloud chce sprawić ukochanemu młodszemu bratu przyjemność. Zabiera Sama na mecz baseballa. Nie ma prawa jazdy, nie ma też samochodu, dlatego obaj „pożyczają” auto od sąsiadki. W drodze powrotnej, w ich samochód wjeżdża pijany kierowca. Ratownikom udaje się przywrócić Charliego ze stanu śmierci klinicznej. Sama nie udaje się uratować. W dniu pogrzebu chłopca, Charlie spotyka jednak brata na cmentarzu. Ten przypomina mu, że obiecał, że nigdy go nie zostawi. Od tej pory życie Charliego podporządkowane jest codziennym spotkaniom z Samem. Nie pozwala sobie aby opuścić nawet jedno.
Mija trzynaście lat. Trzynaście lat życia na granicy świata żywych i zmarłych. Charlie i Sam dalej codziennie się spotykają a Charlie pomaga też innym zmarłym, aby odeszli spokojniej. Nie przyznaje się sam przed sobą, że ponad wszystko pragnie żyć inaczej. Dokładnie wtedy w jego życie wkracza młoda, bardzo przebojowa dziewczyna, Tess. Tess planuje podróż dookoła świata, a nagłe poznanie Charliego sprawia, że wcale nie chce płynąć w nią samotnie…
Piękna, wielce magiczna książka o uczuciach. To opowieść o ogromnym poczuciu winy i wielkim bólu, jakim jest nagła utrata bliskiej osoby. To też historia wielkiej samotności, raczej tej z wyboru i strachu, który sprawia, że ta samotność wydaje się być lepszą opcją niż wyjście naprzeciw własnemu szczęściu. To jednak też powieść o wielkiej nadziei i sile, jaką może nam dać drugi, bliski człowiek. I o potrzebie bratniej duszy, nawet jeśli wydaje nam się, że taka potrzeba to sprawa drugorzędna.
Pięknie napisana, nie przesadzona, dająca siłę i spokój książka. Aż szkoda, że powstał z niej tak powierzchowny film. Ale cóż, robiąc ekranizację, trzeba chyba ograniczyć pewne wątki. Pozostaje jedynie wierzyć, że ci którzy zdecydują się na wizytę w kinie, sięgną też po książkę. To niepowtarzalna, wzruszająca przygoda. Zdecydowanie niezapomniana.