Anna In (Inanna) mogła ją rzeczywiście zafascynować, bo to rebeliantka, która wbrew zakazom schodzi do podziemi, a potem występuje przeciw woli innych bogów ojców i jak Prometeusz przekazuje ludziom boskie atrybuty władzy. Ten typ zbuntowanej bohaterki i przekraczania granic istniał jakoś w twórczości Tokarczuk – taka jest choćby postać świętej Kummernis z „Domu Dziennego i Domu Nocnego”.
Jednak nowa książka Tokarczuk wydaje się nieco inna niż poprzednie jej powieści. Przypomina wizję ze świata fantasy. I w przeciwieństwie do wycyzelowanych, zapiętych na ostatni guzik „Ostatnich historii” jest napisana na jednym oddechu, lekko, na luzie. Czuć w niej przyjemność budowania fantastycznej wizji, która unosi i piszącego, i czytelnika. Tokarczuk tworzy obraz wielopiętrowego miasta, w którym żyją sfunkcjonalizowani ludzie – kelnerzy z rękami w kształcie szczypiec do lodu, rikszarze przyrośnięci do swoich riksz. Inanna porzuca ten świat i schodzi do grobowców. Przypominają one kręgi piekła zamieszkane przez najrozmaitsze dziwadła, na przykład przez ludzi, którzy czuli się nieszczęśliwi nawet w najpiękniejszych miejscach świata i dopiero podziemie spełniło ich ponurą wizję. W opowieści Tokarczuk jest i humor, i – przede wszystkim – czułość wobec kruchych, jednorazowych istot ludzkich, zawsze takich samych.
„Anna In w grobowcach świata” to fantastyczna i czasem futurystyczna wersja mitu, ale opowiada przede wszystkim o naszych czasach. O silnej dziś potrzebie istnienia bogini, Wielkiej Bogini, do której mitu powinniśmy wracać (albo go stworzyć) po latach patriarchalnego monoteizmu. Wielka bogini pojawia się więc w studiach feministycznych i w literaturze, zewsząd słychać wołania o nią i do niej. Anna In byłaby jej idealnym wcieleniem. I w dodatku to pierwsze bóstwo, które umiera i znów powraca do życia, tak jak babilońsko-asyryjska Isztar czy grecka Demeter.
Gdy czytałam opowieść Tokarczuk, przypominała mi się moja własna dziecinna fascynacja pewną waleczną boginią – Ateną. Choć daleko jej do odwagi i prometejskiego poświęcenia Inanny, ona też uosabiała siłę i niezależność. No i na ilustracjach nosiła fantastyczny hełm z pióropuszem. Chyba to on nawet sprawił, że stała się wtedy moją wielką boginią.
Justyna Sobolewska/ Przekrój
Olga Tokarczuk „Anna In w grobowcach świata”, Znak, Kraków 2006