A dzieje się z zodiakalnego powodu. Prowadzę, od czasu przylotu, ciekawe,lecz nieprowadzące do niczego dyskusje z pewnym moim znajomym (pracujemy nad wspólnym projektem), którego nazwać inaczej się nie da jak „Pan Baran”. Nie jest to obraźliwe stwierdzenie, bo nie moja przecież wina, iż Pan ów wpadł na pomysł urodzenia się w kwietniu!
Argument damsko- męski. Co ciekawe, Pan Baran zna i kobiet i mężczyzn podejście do spraw wielu i tak, pomiędzy kubkiem kawy a papierosem tłumaczy mi co ja, jako kobieta chcę od życia, jak myślę i dlaczego, ogólnie rzecz biorąc on wie lepiej niż ja! Na nic moje próby tłumaczenia, że to nie tak, że jest inaczej i że kobiety które znam osobiście naprawdę nie pasują do jego wyimaginowanego standardu. On wie lepiej.
A to wszystko przez jakieś badania (pewnie ze słynnego amerykańskiego uniwersytetu).
No więc Pan Baran, uważa, że jeżeli kobieta jest zainteresowana czy zaintrygowana mężczyzną to w celu założenia z nim rodziny i posiadania potomstwa. Bo my, kobiety czujemy potrzebę taką. Dziki zew natury. To jest podświadome. Kobieta z interesującym ją mężczyzną nie potrafi tylko się zaprzyjaźnić, bo widzi go, oczami wyobraźni jako ojca swych dzieci i tak dalej. Ja mogę się z tym zgodzić, bo faktycznie nas fantazja ponosi, ale na pewno nie z każdym interesującym mężczyzną! Nie o każdym myślimy i fantazjujemy w ten sposób! A nasze niewinno-zaczepne zdania są właśnie niewinno-zaczepne i bez podtekstu małżeństwa i dzieci!
Pan Baran, żyje w przeświadczeniu i ja naprawdę nie wiem czy to dla niego jest zdrowe, że kobieta (znów ten dziki instynkt rozrodności), że kobieta nie patrzy na mężczyznę przez pryzmat pożądania, przygody, flirtu, czy zdrowej platonicznej znajomości. Ona zakłada z nim w swej wyobraźni rodzinę. Gdyby tak było, pewnie istniałyby i męskie haremy, prawda? Może to ja nic nie rozumiem i on naprawdę wie lepiej, ale …jak koleżanka mówi o kimś „niezłe ciacho” (takie nowe określenie przystojniaka) to gwarantować mogę, że nie rodzinę ma na myśli.
ŁO MATKO!
Kiedyś, gdy przez dni naście Pana Barana nie widziałam, spytałam czy za mną tęskni Dla jasności: uczucie, jakie żywię, to czysta sympatia, bo będąc zaręczona serce oddałam innemu! A spytałam czy tęskni nieco żartując, i żart miał podłoże kulinarne. Otóż tu w Warszawie nauczyłam się piec ciasta. W wieku lat 32, w sumie lepiej późno niż wcale. (Mam do sprzedania order „Mistrza Świata w pieczeniu zakalców, może ktoś z Państwa zlicytuje?). Rozpieszczałam więc Pana Barana piekąc mu raz w tygodniu ciasto, i jak spytałam czy tęskni, miałam na myśli bardziej moje wypieki (z piekarnika, nie na twarzy!). Jakoś tak mi się spytało, zupełnie nieświadomie poważnych konsekwencji w baraniej łlówce Pana Barana. (z całym szacunkiem!)
Ponieważ bywam (rzadko, ale bywam) złośliwa, pomyślałam, że wytoczyć mogę MOJĄ teorię. Otóż Pan Baran jest o mnie zazdrosny. Skąd wiem? Proste! Jak tylko wieczorem jestem zajęta (a towarzyska ze mnie dusza, więc zdarza się często) pyta czy idę na kolację służbową czy też prywatną. (a niby jakie to ma znaczenie?!)
Zawsze pyta jak spotkanko się udało (czysta ciekawość czy szuka informacji?!)
Jak przedstawia mi jakiegoś swojego kolegę, z którym od razu wpadam w temat, pyta jak mi się kolega ów spodobał i na moje „świetny facet!„ reaguje przypięciem łatki: „ tak…wiesz… ale na rowerze jeździć nie potrafi….” „tak , wiesz…ale spotykał się kiedyś jednocześnie i z matką i córką i jeszcze ich sąsiadką” … „tak wiesz…..” No WIEM. Ty jesteś fajniejszy….
No , to by było na tyle.
P.S.1.Pewne sytuacje s powyższego tekstu zostały NIE zmienione :)
P.S.2. Panu Baranowi życzę udanych urodzin
P.S.3. Wnoszę wniosek o zamknięcie warszawskiego oddziału BKSP (Biura Komplikacji Spraw Prostych)
Deser:
Kilka dni temu miałam niezwykle przyjemne spotkanie , z Panem Redaktorem Naczelnym PAPowskiej Polonia dla Polonii. Na spotkanie przyszłam spóźniona 30 minut, zaistniała, że tak to określę seria niekorzystnych dla mnie sytuacji.
Chciałam sprostować, że co by Pan Naczelny nie myślał (pozdrawiam serdecznie) mimo mego wiosennego zakręcenia spóźnienie me było NAPRAWDĘ czymś wyjątkowym. A to wszystko przez ciasto drożdżowe…
Marianna Dembińska