- Ano jestem! – odpowiedziałam
- Nieważne! Słuchaj! Muszę Ci to opowiedzieć!
- Skoro musisz...
- To jest bomba! Teoretycznie mogę do Krzyśka mówić „kochanie”.
- A nie mogłaś?
- No przecież mi zabronił!
- Zabronił Ci mówić do siebie „ kochanie”?
- No tak, ale teraz już mogę. Chyba.
- Kiedy ci zabronił?
- No... jak powiedziałam do niego „kochanie” .
- Anka ! A kiedy ty do niego powiedziałaś „kochanie” ?
- No przecież ci opowiadałam! Jak chciałam popielniczkę.
- ??!!
- Nie opowiadałam ci ? Fot. Beata Kozak
- Nie!
Więc. Po spełnieniu w cudowny sposób tzw. „ małżeńskiego obowiązku”, Krzysiu miał ochotę zapalić. Ania, która nigdy nie paliła w łóżku, stwierdziła, że ona też. ( a jak Krzysiek stwierdzi, że zostanie mnichem to co zrobi Ania?! )
Zapalili. No i (szczyt romantyzmu!) w tej dymnej atmosferze Ania niby od niechcenia poprosiła: - „kochanie, podaj mi popielniczkę”.
Ponieważ w pokoju byli sami, Krzysiek doszedł do wniosku, że to było do niego i bardzo się obruszył.
- „No, no! Tylko bez żadnych mi tu „kochanie”! – powiedział do Ani groźnym głosem, w dodatku grożąc jej palcem.
Ania zbladła i szukała błyskotliwej odpowiedzi by elegancko wyjść z impasu.
- Tak się mówi jak się nie chce imion mylić! – dodał Krzysiek.
Ania roześmiała się, odetchnęła z ulga i wpadła na pomysł by nazywać Krzysia „ Nie-Kochanie”.
Tak zostało. Do dzisiaj. Bo dzisiaj, szukając czegoś w słowniku „otworzyło jej się” zupełnie niechcący (i tej wersji będziemy się trzymać!) na haśle „kochanie”. Ania dostała olśnienia! Oto słownikowe wytłumaczenie:
serdeczna, poufała forma zwracania się do kogoś, komu chce się okazać uczucie sympatii
Oczywiście o tym odkryciu od razu poinformowała Krzyśka, który wobec siły mądrości made in słownik PWN oponować nie mógł. Można powiedzieć wiele o Krzyśku, jeszcze więcej o Ani... Jedno nie budzi wątpliwości: Ania okazuje mu sympatię (hmm). Czyli wypisz wymaluj Krzysiu jest słownikowym „ kochaniem ”.
Uśmiałam się trochę z tego całego kombinatorstwa i „Aniowej„ dedukcji. Ale bardziej uśmiałam się z Krzyska , bo ...
Tak strasznie marudził (przed słownikiem) zwracał uwagę, poprawiał jak tylko Ania „ na próbę” kochaniowała mu ale ....ponoć gdy kiedy szli ulicą (Ania twierdzi, że ma na to świadków!) i zawołała Krzyśka nie po imieniu, tylko per „ kochanie ” on....
Odwrócił się!
Wnioski: tak się czepia, żeby się czepiać, ale ...już on dobrze wie że jest jej kochaniem!
Ha! Ha! Ha!
Krzysiu – sorry – raz jeszcze : Ha! Ha! Ha!
Marianna Dembińska