„Ukryte wady” - We-Dwoje recenzuje

Wszystko ma swoje, często głęboko ukryte, wady. Dom, który dopiero co kupiliśmy, już nadaje się do gruntownego remontu. Ten, co miał być „na dobre i na złe” odchodzi, pozwalając nam dopiero teraz dostrzec, jak kruche były łączące nas relacje. Lub też nagle dowiadujemy się, że nasz organizm mieści w sobie niewidocznego wroga.
/ 08.07.2009 07:35
Wszystko ma swoje, często głęboko ukryte, wady. Dom, który dopiero co kupiliśmy, już nadaje się do gruntownego remontu. Ten, co miał być „na dobre i na złe” odchodzi, pozwalając nam dopiero teraz dostrzec, jak kruche były łączące nas relacje. Lub też nagle dowiadujemy się, że nasz organizm mieści w sobie niewidocznego wroga.

Nic bowiem nie jest doskonałe. Wszystko kryje w sobie jakieś wymagające naprawy usterki. Nawet system ochrony potrafi zawieść, choć gwarantowane mieliśmy bezpieczeństwo.

Trzy przyjaciółki, Dicte, Anne i Ida Marie, spotykają się w kawiarence w Århus, by uczcić czterdzieste urodziny jednej z nich. Chwilę później solenizantka słyszy odgłos dobiegający od strony rzeki. W mętnej wodzie kobieta dostrzega plastikową balię, w której otulone ręcznikami leży malutkie dziecko - niestety, jak się wkrótce okaże, noworodek jest martwy. Wydarzenie to powoduje ciąg następujących po sobie, mniej lub bardziej logicznych, „Ukryte wady” - We-Dwoje recenzujesytuacji. Ktoś zakrada się na oddział miejskiego szpitala i pisze na czole jednego z dzieci słowo: „śmierć”. Czy ta sama osoba odpowiedzialna jest za noworodka wyłowionego z rzeki, czy też policja ma do czynienia z dwiema odrębnymi i nie powiązanymi z sobą sprawami? Atmosfera gęstnieje i robi się coraz bardziej duszna. Przyjaciółki znajdują się nagle w centrum wydarzeń, jednak każda z nich musi uporać się nie tylko ze strachem, ale również z budzącymi się demonami przeszłości i własnym zagubieniem we współczesnym świecie.

Dicte jest dziennikarką, od niedawna wychowującą samotnie nastoletnią córkę. Kiedy dostaje polecenie, by zajęła się zawodowo sprawą wyłowionego z rzeki noworodka, musi nauczyć się inaczej patrzeć na rzeczywistość. O czym wolno jej pisać? Gdzie jest granica między rzetelnością dziennikarską a gonieniem za sensacją? Czy przyjaźniąc się z Anne, położną w szpitalu, w którym zaczynają dziać się niepokojące rzeczy, nie zaczyna zachowywać się jak sęp żerujący na cierpieniu innych? Informacje, jakie podaje prasa, mogą doprowadzić do zamieszek na tle etnicznym. Ludzie wciąż bowiem mają w pamięci niedawne wydarzenia z 11 września, gdy wskutek ataku terrorystycznego zawaliły się wieże World Trade Center. Dicte wie o tym, i stara się nie wysuwać pośpiesznych wniosków. Czy jednak uda jej się ochronić spokój będącej w ciąży Idy Marie, kiedy wspomnienie martwego dziecka zaczyna burzyć po raz kolejny harmonię jej własnego życia?

Są sytuacje, gdy każdy potrzebuje jakiejś odskoczni. „Czegoś na uspokojenie, nieważne, czy w formie tabletek, czy innego człowieka, któremu można rzucić się na szyję i wypłakać”. Dicte lubi czasem wypić kilka kieliszków wina, jednak alkohol pomaga jedynie na chwilę. Myśli znów zaczynają się kłębić w jej głowie, a ona wraca wspomnieniami do trudnych czasów dzieciństwa. Czy nasze wychowanie ma wpływ na późniejsze życie? Czy można odciąć się od tego, co było? Dicte ma przyjaciółki, jednak nawet one nie znają wszystkich jej sekretów. Dopiero nadmiar emocji, spowodowany wydarzeniami z ostatnich dni, powoduje, że rośnie w Dicte potrzeba, by komuś szczerze o sobie opowiedzieć. Tylko komu? Koleżanki mają własne kłopoty. Anne i Ida Marie teoretycznie powinny mieć oparcie w swoich partnerach, jednak coraz bardziej sobie uświadamiają, że w trudnych sytuacjach nie znajdują zrozumienia u swoich mężczyzn. A może to one działają pod wpływem nadmiernych emocji i źle oceniają sytuację?

Trzy samotne kobiety, jeden martwy noworodek i społeczno-obyczajowy obraz współczesnej Danii w tle. Wątek kryminalny nie jest tu wcale najważniejszy – to prywatne ludzkie dramaty i ciągłe decyzje, jakie muszą podejmować bohaterowie, budują olbrzymie napięcie. Elsebeth Egholm nakreśla stopniowo psychologiczne portrety, pozwalając nam lepiej zrozumieć, co kieruje wyborami Anne, Idy Marie czy Dicte. W tej złożonej konstrukcji nie brak męskiego spojrzenia na rzeczywistość, jednak to emocje trzech przyjaciółek są najważniejsze. One, czterdziestolatki po przejściach, muszą znaleźć punkt zaczepienia, by na nowo odzyskać spokój i poczucie bezpieczeństwa.

Wniosek? W życiu, pod wpływem jednego wydarzenia, kolory mogą zatracić swoją barwę. Białe przestaje być białe, a i czerń traci swój mocny odcień. Czy jednak nam oceniać motywy cudzego postępowania?
Polecam!

Cyt. za: „Ukryte wady” Elsebeth Egholm, tłum. Magdalena Trocka (wyd. Replika).

Anna Curyło

Redakcja poleca

REKLAMA