„Książka o fotografowaniu dzieci - We-Dwoje recenzuje

Zdjęcie powinno być tematycznie interesujące, technicznie zaś poprawne. To wystarcza, by fotografie (nawet osób nam obcych) oglądało się z przyjemnością, a nie przymuszonym uśmiechem na twarzy. Często jednak wygrywa z nami chęć uwiecznienia praktycznie każdej chwili – nie bierzemy pod uwagę niekorzystnych warunków oświetleniowych lub ograniczeń naszego aparatu.
/ 17.11.2008 17:02
Zdjęcie powinno być tematycznie interesujące, technicznie zaś poprawne. To wystarcza, by fotografie (nawet osób nam obcych) oglądało się z przyjemnością, a nie przymuszonym uśmiechem na twarzy. Często jednak wygrywa z nami chęć uwiecznienia praktycznie każdej chwili – nie bierzemy pod uwagę niekorzystnych warunków oświetleniowych lub ograniczeń naszego aparatu. Niekiedy też scena jest zbyt ulotna, byśmy zdążyli na czas nacisnąć spust migawki.

Oczywiście zdarzają się fotografie, co mimo błędów mają swoisty urok. Wiele jest jednak takich, które najlepiej od razu skasować z komputera, by nie zajmowały niepotrzebnie miejsca. Problem, gdy mamy sentyment do każdego ujęcia - jeszcze gorzej, kiedy wciąż chwalimy się znajomym, pokazując im kolejne albumy. O, tu synek stoi koło płotu. Kilkanaście ujęć dalej dziecko nadal, w praktycznie identycznej pozie, stoi w tym samym miejscu, a osoba oglądająca ma już dosyć. Te zdjęcia są nudne! No, może nie dla rodziców, którzy z zachwytem w oczach pokazują nam kolejne kadry. Równie mało interesujące, jak te wcześniejsze…
„Książka o fotografowaniu dzieci” – We-Dwoje recenzuje
„Książka o fotografowaniu dzieci” to pozycja, którą warto mieć. W szczególności, jak ma się dzieci, a nie ma zbytniego pojęcia o robieniu zdjęć. Nie jest to książka, którą czyta się szybko i „od deski do deski” – dużo lepiej sięgać po interesujące nas zagadnienia w zależności od potrzeb, tak by stopniowo odkrywać tajniki fotografii. To praktyka czyni mistrza, nie teoria. Z książki Andrzeja A. Mroczka dowiemy się, czym jest zoom, migawka i przysłona, ale poznamy też wskazówki, jak pewnych błędów można łatwo uniknąć. Cień na twarzy? Zdeformowane dziecko? Nieostry kadr? W prosty, przystępny sposób autor, posługując się często przykładami, wyjaśnia, jak można nauczyć się techniki. Ta książka skierowana jest do rodziców, stąd też dobór tematów i fotografii - zwykłych ujęć, które przedstawiają rodzinę autora w codziennych sytuacjach.

Zdjęcia to zatrzymane w kadrze tu i teraz. „Trzeba mieć świadomość, że czas ucieka bezpowrotnie, dzieci szybko rosną, wyjątkowe sytuacje się nie powtarzają i czego nie sfotografowaliśmy dawniej, nie uda się zatrzymać w kadrze teraz, jeśli nie sfotografujemy dziś, nie da się tego zrobić jutro” – pisze autor. Obecnie, kiedy kompaktowe aparaty cyfrowe można kupić za kilkaset złotych, większość rodzin nie wyobraża sobie uroczystości rodzinnych, wakacji czy chociażby spaceru bez uwiecznienia ciekawych momentów na karcie (rzadziej już na kliszy). Może jednak warto wcześniej poczytać, jak robić zdjęcia? Nie każdy bowiem wie, iż fotografia, podobnie jak malarstwo, podlega tym samym prawom estetyki – tu też obowiązuje zasada mocnych punktów obrazu. Patrzenia na świat okiem fotografa można się nauczyć. Od czegoś jednak trzeba zacząć…

W ostatnich latach pojawiło się na polskim rynku wiele książek o fotografowaniu. Głównie o tematyce ogólnej. Andrzej A. Mroczek zaprasza rodziców i dziadków w świat obrazów, których bohaterami są dzieci. Ruchliwe, skoczne, żywe… więc wcale nie tak łatwe do uchwycenia na zdjęciu. „Książka o fotografowaniu dzieci” uczy podstaw, wyjaśniając, krok po kroku, w łatwy do zrozumienia sposób, jak zatrzymać chwilę w kadrze. Nie jest to jednak pozycja jedynie dla osoby, która właśnie dostała swój pierwszy aparat – także bardziej zaawansowani amatorzy znajdą tu wiele ciekawych informacji.
Polecam!
Na pewno książka ładnie będzie się prezentowała pod choinką…

Anna Curyło

Redakcja poleca

REKLAMA