„Klejnot Wschodu. Pamiętnik” - recenzja

Mandżurska księżniczka, czternasta córka księcia Su, zasłynęła w świecie jako Mata Hari Wschodu, czyli szpieg na rzecz japońskiej armii Kwantung. Aisin Gioro Xianyu, Dongzhen ("Klejnot Wschodu"), Jin Bihui - w powieści najczęściej występuje pod japońskim imieniem Yoshiko Kawashima.
/ 24.06.2008 23:05
Mandżurska księżniczka, czternasta córka księcia Su, zasłynęła w świecie jako Mata Hari Wschodu, czyli szpieg na rzecz japońskiej armii Kwantung. Aisin Gioro Xianyu, Dongzhen ("Klejnot Wschodu"), Jin Bihui - w powieści najczęściej występuje pod japońskim imieniem Yoshiko Kawashima. To właśnie jej barwny życiorys stał się kanwą powieści zatytułowanej „Klejnot Wschodu. Pamiętnik”, wydanej niedawno przez wydawnictwo Prószyński.

Trudny temat wybrała na swój debiut literacki Maureen Lindley. Nie dość, że postanowiła opisać losy tej, która już za życia stała się legendą, to jeszcze zdecydowała się przedstawić wszystkie wydarzenia oczami głównej bohaterki. Powieść przenosi nas w czasy konfliktu japońsko-chińskiego, jednak brakuje w niej szerszego tła„Klejnot Wschodu. Pamiętnik” - recenzja polityczno-historycznego. Udało się za to autorce uchwycić kontekst społeczno-obyczajowy ówczesnych czasów, dzięki czemu możemy poczuć atmosferę Chin, Japonii i Mongolii z początku ubiegłego stulecia.
Trudność jednak może czytelnikowi sprawić zrozumienie pewnych zachowań i nabranie odpowiedniego dystansu do przedstawianych wydarzeń. „Klejnot Wschodu. Pamiętnik” należy traktować jako zręcznie wplecioną w historię fikcję literacką, a nie prawdziwe dzieje Yoshiko. Przyznaję jednak, że ciężko mi było momentami zapomnieć o znanych mi faktach z jej życia – zostałam uprzedzona przez autorkę, że przedstawiła własną wersję wydarzeń, z drugiej strony interpretacja Maureen Lindley nie zawsze mi odpowiadała. Przede wszystkim autorka nie pozostawia nam miejsca na własną ocenę. „Klejnot Wschodu” ukazana jest jako ofiara, nie zdrajca. Jako osoba miotana wyrzutami sumienia, nie bezwzględna karierowiczka. Momentami można odnieść wrażenie, że wrażliwą księżniczkę nie zgubiły tak naprawdę pewność siebie i ciągłe przekraczanie granic, a konserwatywne i tradycyjne społeczeństwo, w którym nie potrafiła się odnaleźć jej złożona, buntownicza natura.

Yoshiko, rozdarta między Chinami a Japonią, wciąż próbowała określić własną tożsamość i znaleźć sobie miejsce w otaczającej ją rzeczywistości. Idąc za głosem serca (lub też z czysto materialnych pobudek), wybrała za ojczyznę Kraj Kwitnących Wiśni. To jemu zdecydowała się służyć, zapominając o korzeniach, pochodzeniu czy przywiązaniu do dawnych tradycji. Początkowo miotana jeszcze wyrzutami sumienia, stopniowo uczyła się reguł rządzących ówczesnym światem. Już w dzieciństwie księżniczka zrozumiała, że „…znajomość sekretów innych ludzi daje nam władzę nad nimi”. Wkrótce też uświadomiła sobie, że uległość i podporządkowanie mężczyznom nie leży w jej naturze. To pasja do wiedzy miała ją wyzwolić ze sztywnych ram konwenansu – zamiłowanie do życia w przepychu i bogactwie, zgubić.

Yoshiko pierwsze lata swojego życia spędziła na dworze księcia Su, gdzie wraz z matką, konkubiną władcy, zamieszkiwała jedno skrzydło domu. Nie pasującą do chińskiego stylu życia, mało posłuszną i krnąbrną dziewczynkę, za hańbienie rodziny niegodziwym zachowaniem, ojciec wysłał do dalekich krewnych w Japonii. Z biletem tylko w jedną stronę. Bez możliwości powrotu na łono rodziny. W dalekim kraju nie uznano Yoshiko za pełnoprawnego członka rodziny – nawet oficjalna adopcja nie zmieniła jej położenia. Nadal była Chinką. Tylko że… teraz już japońską Chinką!

Powieść „Klejnot Wschodu. Pamiętnik” wprowadza nas w klimat pachnący bourbonem, rosyjską herbatą z solą, brzoskwinią longhua i sake. Wędrując wraz z mandżurską księżniczką przez Japonię i Mongolię, chłoniemy tamtejsze życie wszystkimi zmysłami. Autorka koncentruje się na burzliwym życiu towarzyskim Yoshiko (erotyki więc w książce nie brakuje!), jednak ciekawym tłem są relacje panujące w ówczesnym świecie. „Kobieta powinna nosić długie włosy… Służą za sznur, za pomocą którego mężczyzna ją do siebie przyciąga” – już ten cytat doskonale obrazuje miejsce kobiet w społeczeństwie. To pan domu rządzi, podejmuje decyzje, utrzymuje rodzinę, tak więc to jemu należy się należny szacunek i cześć. Jednak „Klejnot Wschodu” nie potrafi pogodzić się z myślą, że jej świat ma się zamknąć w czterech ścianach. Chce korzystać z życia całymi garściami. „Chciwość nie jest złą cechą, gdyż pobudza do działania, pozwala nam czerpać przyjemność z egzystencji. Jakiż sens miałoby życie, gdyby niczego od niego nie żądać? – Yoshiko wydaje się wciąż tłumaczyć swoje postępowanie. Tylko że czasem trudno uwierzyć w motywy, jakie kierują książkową bohaterką – zamiast współczucia, dostrzegamy wyrachowanie księżniczki.

Szkoda, że autorka nie przeniosła akcentu z erotyki na bardziej uniwersalne tematy. Mogła napisać świetną, trzymającą w napięciu powieść. A tak? Mamy jedynie ciekawy debiut, który momentami zbyt powiela nasze stereotypowe myślenie o Wschodzie. Jednym razem smakujemy wiśnie i miód akacjowy, innym… kosztujemy gulasz twardy jak kość!

Warto jednak sięgnąć po tę pozycję, by poznać ekscytujący, a owiany tajemnicą, świat. Orientalizm kusi bowiem zmysłowością, egzotyką i sekretami – a tego u Maureen Lindley z pewnością nie brakuje.

„Klejnot Wschodu. Pamiętnik”
Autor: Maureen Lindley
Tłumaczenie: Ewa Rudolf
ISBN: 978-83-7469-764-4
Liczba stron: 352
Wymiary: 125 x 195 mm
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka,
Cena: 32,00 zł

Anna Curyło

Redakcja poleca

REKLAMA