To ciekawe, że tegoroczne wybory prezydenckie stały się wydarzeniem, w którym powinno się koniecznie uczestniczyć. Nie tylko dlatego, bo takie nasze konstytucyjne prawo do wyboru władz kraju – ale także dlatego, że stało się to jakimś trendy, a nawet modnym eventem. Niemal takim jak pójście do opery czy innego przybytku sztuki wysokiej.
A potwierdza to zaangażowanie w cały ten wyborczy zgiełk polskich gwiazd show-biznesu. Przy pierwszej turze do niepękania i niechowania głowy w piasek (mocne słowa o tchórzostwie, jakie może nas dopaść podczas niedzielnego popołudnia, co rusz padają z ust celebrytów) podczas najważniejszych wyborów w kraju namawiali nasz Borys Szyc, Magdalena Boczarska, Arkadiusz Jakubik, Jakub Wesołowski i Tomasz Karolak, którzy z zapałem wrzucali kartki ze swoimi głosami do urny. Bo twój głos ma sens.
Pierwsza tura I
Pierwsza tura II
Pierwsza tura III
W każdym razie pomogło to gwiezdne szantażowanie: pierwsza tura osiągnęła rekordową od lat frekwencję (55%! Takich tłumów dawno przy biało-czerwonych urnach nie widziano), teraz jednak przyszła pora na drugie głosowanie – i trochę inne, dopingujące podejście w wydaniu Marty Zmudy-Trzebiatowskiej, Wojciecha Malajkata, Pauliny Młynarskiej-Moritz, Łukasza Zagrobelnego, Kory, Krzysztofa Włodarczyka, Andrzeja Krzywego, Jana Borysewicza, Roberta Gawlińskiego, Andrzeja Grabowskiego i Zbigniewa Zamachowskiego. Na sportowo – pasuje do toczących się w tle piłkarskich rozgrywek, które podobnie jak wybory odbywają się raz na kilka lat. A i w tym przypadku jest o co grać w tej dyscyplinie – o władzę, którą chcielibyśmy widzieć w roli godnego reprezentanta wszystkich Polaków. Naprawdę wszystkich, bez wyjątków.
Gwiezdny doping
Ile czasu ci TO zajmuje?
No i jeszcze wybory w wersji pikantnej... Ile czasu ci TO zajmuje, pyta dziennikarz występujące w spocie gwiazdy. Wszyscy uśmiechają się kokieteryjnie i mówią z rumieńcem na twarzy, że raz pięć minut, raz godzinę, raz kilkanaście sekund. Wszyscy oczywiście myślą oczywiście o TYM jednym... a tutaj wcale nie chodzi o szybki numerek, tylko czas, jaki zajmuje nam przemyślenie wyborczej decyzji i samo zagłosowanie.
Była jeszcze dość oryginalna akcja Dody, która w punkcie wyborczym w Świebodzinie pokazała się 21 lipca z kartka, na której było wypisane jej imię i która oczywiście do urny wrzuciła, ale zaraz potem zagłosowała na bardziej „poważnego” kandydata. Komentując to wydarzenie, ucięła: Polacy, widzimy się przy urnach 4 lipca – liczę na was! (Jak to niektórzy stwierdzili, była to jej najmądrzejsza od jakiegoś czasu wypowiedź dla mediów).
Gwiazdy wyrosły więc na mężów zaufania i sumienie narodu, któremu trzeba pokazać, że po prostu fajnie jest głosować. Bycie przy urnie jest modne i potrzebne – zatem do urn!
mm