SWAP Party, czyli wymiana ubrań na Zachodzie jest już popularna. W Polsce mamy wrażenie, że dopiero raczkuje, ale na szczęście dosyć intensywnie. O co tak właściwie chodzi, zapytacie? Co nam daje szperanie w czyichś ciuszkach?
Na Zachodzie, gdzie kupuje się miliony butów i ciuchów, powstaje problem z magazynowaniem takich ilości fatałaaszków, dlatego stare ciuchy trafiają zazwyczaj na śmietnik. Żeby tego uniknąć postanowiono organizować wymiany ciuchów, bo zawsze można wrócić do domu z potrzebną kiecką a pozbyć się kliku innych i zwolnić tym samym miejsce w szafie. Na tego typu akcje w Londynie uruchamiane są nawet specjalne karty płatnicze Visa Swap Shop, które pozwalają gromadzić środki na nowe ubrania. Idea jak najbardziej zacna tylko czy sprawdzi się w Polsce?
Bo w końcu Polacy są dość oszczędni jeśli chodzi o zakupy. Kupujemy tylko to co musimy i wtedy kiedy musimy.
Za królową Swapu na świecie uznaje się Suzanne Agasi, która zorganizowała już do tej pory przeszło 225 spotkań poświęconych wymianie ubrań, a pierwsze z nich miało miejsce w 1994 roku w San Francisco. Suzanne Agasi założycielka ClothingSwap.com wierzy,
że kobieta może wyglądać jak milion dolarów posiadając indywidualną osobowość i odrobinę gotówki. W Ameryce wymiana ciuchami jest więc pomysłem na spędzanie wolnego czasu, na dobrą zabawę w gronie kobiet, które uwielbiają ciuchy. A u nas? Jaką formę ostatecznie przyjmą swapy? Czy będzie to jedynie miejsce, gdzie można szybko pozbyć się niepotrzebnych, zalegających w szafie ciuchów, tak jak na przykład w Anglii czy może raczej forma relaksu, spędzenia miło wolnego czasu w gronie znajomych od bluzek jak w Ameryce? Będziemy bacznie obserwować to społeczne wydarzenie jakim niewątpliwie staje się swapping.
We Wrocławiu w minioną sobotę, 8 października mogliśmy pozbyć się swoich zalegających ciuchów, bo zorganizowano aż trzy tego typu spotkania. We-Dwoje.pl miało okazję uczestniczyć w jednym z nich, organizowanym po raz trzeci przez klub Łubu-Dubu oraz portal modowy Binabella.com. I pomimo, iż pogoda nie dopisała, przyszło wiele miłośniczek mody.
Jak zapewnia jedna z organizatorek imprezy, Katarzyna Podsiadło: „Mamy już swoje stałe Swapowiczki, które są z nami od pierwszej edycji. Na poprzedniej imprezie pojawiła się nawet aktorka z Teatru Polskiego, Ewa Skibińska. Jest coraz więcej chętnych do robienia porządku w szafach, zwłaszcza teraz, gdy zmienia się pogoda i moda na sezon jesienno-zimowy."
Zdecydowanie możemy potwierdzić, że Swap Party w Łubu-Dubu to nie tylko „wojna” o nowe łupy, ale przede wszystkich dobry klimat, fajna zabawa i lampka wina za 3 zł dla każdej z nas. Swapowiczki mogły również popróbować muffinek z Muffiniarni, zjeść chleb ze smalcem i ogórkiem (tego dnia nikt nie dbał o linię) oraz zrobić sobie fajny makijaż u wizażystki Małgosi Korczyńskiej. Jednym słowem w tym przypadku sprawdza się amerykańska wizja: dobra zabawa wśród babeczek, które kochają ciuchy! Oby tak dalej!
No i kto powiedział, że Polki nie mają złóż niepotrzebnych ciuchów w szafie? Są jeszcze takie wśród Was co nadal twierdzą, że wszystko jest potrzebne? Mamy nadzieję, że na następny swap przytargacie miliony worków z ciuchami. Pamiętaj! Ta zielona bluzka, którą chowasz w szafie, może być teraz moja.