Moda na chińskie kurtyzany!

Chiny - orientalny kraj, który skrywał przez lata dawne naleciałości bogatej kultury. Od niedawana dzieje się tam rzecz niezwykła. Bogaci obywatele zaczynają otaczać się kurtyzanami. Mają być one dowodem bogactwa i dobrobytu, ale częściej stają się doskonałym źródłem informacji o korupcji...
/ 14.09.2011 07:10

Chiny - orientalny kraj, który skrywał przez lata dawne naleciałości bogatej kultury. Od niedawana dzieje się tam rzecz niezwykła. Bogaci obywatele zaczynają otaczać się kurtyzanami. Mają być one dowodem bogactwa i dobrobytu, ale częściej stają się doskonałym źródłem informacji o korupcji...

Jednym z tematów tabu, który był szeroko praktykowany w Chinach (jeszcze  sprzed rządów Mao) były utrzymanki, tudzież kochanki. Mężczyźni, których majątek był dostatecznie duży, oprócz żony otaczali się również wzamian stosowną ilością kochanek. Posiadanie utrzymanek było oznaką wysokiego statusu, dlatego też nierzadko sami urzędnicy, mistrzowie domów walki, aptekarze oraz lekarze posiadali ich znaczną ilość. Kobiety były utrzymywane należycie - miały mieć swój dach nad głową, kosztowne prezenty oraz pieniądze na wydatki. Co oferowały w zamian? Szeroko rozumianą rozrywkę, zwłaszcza cielesną. Nie rzadko zajmowały się wychowywaniem dzieci swego pana - z prawowitego małżeństwa. Jednak bycie utrzymanką oznaczało hańbę dla dziewczyny, zostawały nimi tylko te które pochodziły z uboższych rodzin - młoda dziewczyna była zwyczajnie sprzedawana. Wraz z nadejściem socjalizmu należało wyzbyć się wszystkiego, co burżuazyjne, dlatego Chińczycy musieli wybrać tylko jedną kobietę na towarzyszkę swojej drogi życiowej...

 

Sekretne kochanki przepisem na sukces

I w tym miejscu kultura nakrywa się płaszczykiem powierzchowności. Bo herbaciarnie zniszczono, książki palono, nauczycieli gnębiono, nawet zieleń stała się przejawem burżuazji, ale kochanki przetrwały. Mimo ostrych zakazów ten element był tak głęboko zakorzeniony, że przetrwał najzimniejsze lata socjalizmu, skrywając się pod pierzynką tzw. partyjnych i urzędników. Do niedawna niewinny romans w pracy groził więzieniem, ostatnio jednak tolerancja znacznie wzrosła. Jest kilka powodów: głównym jest zmiana mentalności, kolejnym - wyraźny sukces gospodarczy, a co za tym idzie, lepszy status życia. Utrzymanka jest dowodem sukcesu, jak mówi jeden z biznesmenów: "Każdy kto coś znaczy gra w golfa i ma kochanki". Ile wynosi więc utrzymanie jednej kochanki? Od tysiąca do dziesięciu tysięcy yuanów. Młode Chinki uznają to jako alternatywne źródło utrzymania w mieście. Jak wypowiadają się mieszkańcy metropolii takich jak Szanghaj: "Bycie utrzymanką nie jest już czymś wstydliwym, ale bycie biednym tak".

 

Władza w rękach kochanki

Zjawisko rośnie, a większość męzczyzn otoczonych kochankami nie jest w stanie ich utrzymać, co owocuje... donosami. Dziewięciu na dziesięciu skorumpowanych urzędników trafia do więzienia przez utrzymanki. Kobiety zauważyły istotną zależność, jako "własność" przynoszą potencjalne kontrakty z racji żywego dowodu sukcesu. Gdy nie są odpowiednio rozpieszczane, mszczą się w najprostszy sposób - spełniając obywatelski obowiązek. Od 2007 roku urzędnicy posiadający kochanki są objęci szczególną obserwacją, gdyż to własnie oni najczęściej poddają się korupcji i nielegalnym źródłom dochodów. Mimo to utrzymanki szerzą się na potęgę, w internecie można odnaleźć propozycje "matrymonialne" na skalę światową. Hasła "Poznaj dobrą chińską kobietę, znajdź chińska żonę" stały się już standardową reklamą stron całego świata. Utrzymanki więc poszerzą swoje horyzonty, a walory młodości traktują za źródło utrzymania.

Podsumowując, w Chinach z utrzymaką należy się liczyć, gdyż umożliwia ona rozwój kariery, nawet w konserwatywnych środowiskach. W tym enigmatycznym kraju mężczyzna żonaty, posiadający kilka kochanek jest uważany za człowieka sukcesu - wzór do naśladowania. Co ciekawe, mimo takiej frywolności w rewolucji seksualnej, homoseksualizm jest tam uważany za dziwactwo, a wierność jednej kobiecie za biedę... No cóż my jednak myślimy, że nie liczy się ilość ale jakość (!), co ewidentnie widać w chińskich raportach korupcyjnych.

Redakcja poleca

REKLAMA