Gdy wielbiciel jest niebezpieczny. Stalking

Na Zachodzie regulacje prawne dotyczące prześladowania przez obcych istnieją już od kilkunastu lat, a nękanie uznaje się oficjalnie za przestępstwo. Jednak u nas dopiero teraz wprowadza się zapisy, które będą chronić ludzi prześladowanych przez swoich „wielbicieli”.
/ 13.02.2010 10:02
Na Zachodzie regulacje prawne dotyczące prześladowania przez obcych istnieją już od kilkunastu lat, a nękanie uznaje się oficjalnie za przestępstwo. Jednak u nas dopiero teraz wprowadza się zapisy, które będą chronić ludzi prześladowanych przez swoich „wielbicieli”.

Agnieszka Kotlarska, Miss Polski roku 1991 i Miss Intenational, 5 lat po zdobyciu korony najpiękniejszej została zamordowana z rąk swego wielbiciela, Jerzego L. Morderca tłumaczył się w sądzie, że Agnieszka wpadła mu w oko właśnie podczas konkursu na najpiękniejszą Polkę. Chodziła wtedy do liceum, wyczekiwał więc na nią pod szkołą i śledził w drodze do domu. Pewnego razu podszedł do niej i zapytał: „Czy krasnoludek może odprowadzić swoją księżniczkę do domu?”. To był jedyny i ostatni raz, gdy się do niej odezwał, potem wysłał jej dwa listy. W 1996 roku na wieść o tym, że Agnieszka wyszła za mąż i ma z nim córkę, zaczął do niej wydzwaniać – gdy ona jednak odmówiła spotkania, wykrzyczał do słuchawki, że zmarnowała mu życie. Wsiadł do samochodu, wysiadł pod domem Kotlarskiej na osiedlu Maślice we Wrocławiu i czekał. Agnieszka pojawiła się wraz z mężem i córeczką przy swoim aucie – wtedy Jerzy L. Wysiadł ze swojego samochodu, podszedł do niej i poprosił o chwilę rozmowy. Była miss odmówiła, a jej mąż stanął w jej obronie, każąc Jerzemu L. zostawić ją w spokoju. W tym momencie mężczyzna wyciągnął nóż, mąż Kotlarskiej rzucił się w jego stronę, ale napastnik zdążył go ranić. Gdy Agnieszka schyliła się nad rannym mężem, Jerzy L. dźgnął ją trzy razy, a następnie rzucił się do ucieczki. Pierwszej napotkanej na swojej drodze kobiecie spokojnie obwieścił, że zabił Kotlarską. Za zabójstwo dostał 14 lat.

Gdy wielbiciel jest niebezpieczny. Stalking

Mianem stalkingu (z ang. „skradać się”) określa się „złośliwe i powtarzające się nagabywanie, naprzykrzanie się, czy prześladowanie, zagrażające czyjemuś bezpieczeństwu” (źródło: Wikipedia). Z początku może to wyglądać jak zwykłe miłosne zauroczenie: pacjenta w swojej dentystce, fryzjerki w kliencie, pierwsze bukiety wręczane osobiście, potem kolejne – wraz  z dołączonymi do nich drobnymi prezentami – wysyłane do domu „miłości”, wreszcie zdobycie jej numeru telefonu, adresu, wydzwanianie po nocach, wystawanie pod oknami domu ukochanej... a skończyć może się tragedią. I nie ma to związku z prawdziwą, nieodwzajemnioną miłością, w której odrzucone zaloty jednej ze stron kończą się wraz z otrzymaniem „kosza”: tutaj każdy sygnał, że nie jest się zainteresowanym związkiem z zakochaną osobą podkręca jej starania jeszcze bardziej, a w efekcie jej obsesję. Bo stalking nie jest niczym innym jak skutkiem zerwania związku lub brakiem zainteresowania ze strony obiektu uczuć. Stalker nie dopuszcza do siebie informacji, że ktoś go nie chce. W jego mniemaniu przecież całym swoim staraniem zasługuje na odrobinę uwagi – on „pragnie”, czy to usidlić nową miłość, czy wziąć odwet na tej, która z niego zrezygnowała i zrobi wszystko, by dopiąć swego, niezależnie od tego, ile czasu będzie musiał na to poświęcić.

Z badań wynika, że stalkerami częściej (ponad 80% przypadków) są mężczyźni
, co nie znaczy, że kobiety nie potrafią w ten sposób „zmusić kogoś do miłości”, a w 90% spraw ofiara i stalker znali się już długo wcześniej, zanim zaczęło się nękanie (w połowie przypadków jest to były partner, mąż, żona lub kochanek). I każdy z nas, nie tylko sławni i znani (tak jak pierwsza ofiara stalkingu gwiazd, John Lennon, który zginął z rąk swego fanatycznego wielbiciela, Marka Chapmana), może stać się ofiarą tego typu prześladowań, które przez swoją systematyczność powodują, że u osoby nękanej rodzą się negatywne emocje i zachowania: przestaje wychodzić z domu ze strachu przed spotkaniem ze stalkerem, zrywa kontakty ze znajomymi, zmienia numer telefonu i przeprowadza się nawet do innego miasta, by zmylić prześladowcę, popada w apatię, a nawet depresję i poczucie winy za to, że nie odwzajemnia uczuć „nieszczęśliwie zakochanego”, jednak przede wszystkim zaczyna cierpieć na manię prześladowczą – wciąż myśli o tym, jaki będzie kolejny krok stalkera. Jest zaszczuta i chce, by dręczyciel zniknął z jej życia. Pod ręką ma telefon, by zawsze móc zadzwonić po policję, jej rodzina pomaga jej w przemieszczaniu się do pracy, odwracając uwagę stalkera podobnym do jego ofiary strojem, a ona stara się nigdzie sama nie wychodzić – bo on przecież tam na nią czeka i nie wiadomo, co może jej zrobić. A może wiele, bo przepisy prawa nie regulują takich zachowań jak wysyłanie przez stalkera tysięcy smsów do swej ofiary, wystawania pod jej domem czy nachodzenia w miejscu pracy. Bo dla przedstawicieli prawa mogą to być równie dobrze przejawy adorowania kobiety czy mężczyzny przez przedstawiciela płci przeciwnej – a przemocy w tym przecież nie ma żadnej. A to jest pierwszy, niebezpieczny przejaw uzależnienia emocjonalnego od nękanej osoby, które w większości przypadków na kwiatach i smsach się nie kończy.

Jak się bronić? Psychologowie radzą, by uciąć wszelkie kontakty ze stalkerem: nie odwlekać stanowczego powiedzenia „nie” wszelkim kontaktom, nie usprawiedliwiać się przed nim, nie tłumaczyć, nie odbierać telefonów, nie wysyłać do niego przyjaciółki i prosić w swoim imieniu, żeby dał nam spokój, a każde najście – czy też jego podejrzenie – zgłaszać policji, do skutku. Po prostu nie zwracać uwagi – co nie jest jednak takie proste do zrobienia, bo stalkerzy to bardzo wytrwali zawodnicy, którzy nie odpuszczają tak łatwo. Tak to wygląda od strony psychologicznej, a jak od prawnej?

Jak informuje Ministerstwo Sprawiedliwości, jeszcze w tym roku powstanie rozporządzenie, dzięki któremu stalking – podobnie jak w USA, a ostatnio w Niemczech i Wielkiej Brytanii – będzie ścigany jako przestępstwo. Do tej pory prześladowani Polacy mogli się wspierać zapewnianym im przez konstytucję prawem do wolności osobistej i szacunku dla niej ze strony osób trzecich oraz psychicznym i fizycznym znęcaniu się przez stalkera. Jednak tak „subtelne” zachowania, nie budzące wśród innych osób – w tym właśnie przedstawicieli prawa – większych podejrzeń, a dla ofiary będących przejawem przemocy (głównie psychicznej) od tego roku mają być piętnowane prawnie. Jak jednak będzie się to realizować w życiu, przekonamy się dopiero za kilkanaście miesięcy.

Magdalena Mania

Redakcja poleca

REKLAMA