Znana od czasów starożytnych taktyka spalonej ziemi była ostatecznym sposobem powstrzymania wrogich wojsk. Wrogów pokonywane poprzez zniszczenie wszelkich źródeł zaopatrzenia w żywność i pasze, często właśnie poprzez palenie pól i wiosek na drodze wrogich oddziałów. Taktyka ta była wielokrotnie stosowana w Rosji i w połączeniu ze srogą zimą, powstrzymała nawet wojska Napoleona.
Wcześniej jednak taktyka ta była nieskuteczna przeciwko wojskom Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Były po temu dwa powody: 1. stosunkowo mała liczebność sił, 2. organizacja polskich wojsk. W wojskach typu polskiego każdy poczet (składający się najczęściej z 3 osób- towarzysza i dwóch pocztowych) posiadał własny wóz z zaopatrzeniem oraz pachołków zajmujących się obsługą broni, rozkładaniem obozu, opieką nad końmi oraz dostarczaniem wszelkich potrzebnych rzeczy; od wiązek słomy dla ochrony przed kulami przy szturmie, przez narzędzia aż po żywność. W trakcie kampanii przeciwko Państwu Moskiewskiemu taka czeladź potrafiła pokonywać setki kilometrów w poszukiwaniu żywności dla pocztów. Co ciekawe czeladź była w krytycznych okolicznościach wykorzystywana również w do walki, jednak starano się unikać takich sytuacji.
Liczna czeladź nie zawsze była jednak korzystna. Kradzieże dokonane przez pachołków przyczyniły się do masakry wojsk hetmana Żółkiewskiego podczas odwrotu spod Cecory. Zdarzało się też że zbyt liczna czeladź sama pożerała znalezioną żywność, z tego wiec powodu hetmani często nakazywali oddalenie zbyt licznie zgromadzonych sług jak i usunięcie nadmiernych ilości klejnotów z uzbrojenia. W wojskach Rzeczypospolitej istniały także jednostki obcego typu takie jak dragonia, piechota typu zachodniego czy nieliczna bo uznawana za bezużyteczną rajtaria. Wojska te nie miały jednak podobnych pomocników i dlatego w razie głodu ponosiły najcięższe straty.
Powyżej obraz Józefa Brandta pt. "Pospolite ruszenie u brodu"
Autor: ~Hawker