Do dziś 20 proc. Amerykanów twierdzi, że wyprawa kosmiczna na Księżyc w 1969 r. była hollywoodzką fikcją. NASA zainscenizowała ten "wielki krok ludzkości" w studiu. Ponieważ cała misja, jak i wiele poprzednich, się nie udała, a ZSRR zaczęło odnosić w dziedzinie kosmonautyki spektakularne sukcesy, trzeba było za wszelką cenę podtrzymać swoją opinię supermocarstwa kosztem prawdy.
Ta teoria spiskowa pojawiła się natychmiast po transmisji telewizyjnej 20 lipca 1969 r. Dlaczego? Sprzyjała temu atmosfera nieufności społeczeństwa amerykańskiego do władz z powodu wojny wietnamskiej, a później afery Watergate oraz świadomość, że w hollywoodzkich produkcjach wszystko jest możliwe.
Zwolennicy umiarkowanej wersji tej teorii mówią, że lądowanie wprawdzie się odbyło ale sfałszowano nagranie. Pewne szczegóły nagrania i fotografii wyraźnie wskazują, że nie zostały one zrobione w kosmosie tylko na Ziemi.
Kłamstwa w filmie:
1. Jak widać na filmie kamera nie stoi w miejscu lecz jest przez kogoś sterowana. Ponieważ film przedstawia ostatnich ludzi wracających z księżyca na Ziemię oczywistym wydaje się, iż musiałaby ona być sterowana zdalnie z Ziemi. Oczywiście, według danych NASA, kamera owa miała możliwość zdalnego sterowania z Ziemi. Nie zmienia to jednak zasadniczego problemu: odległości. Z uwagi na ograniczoną prędkość światła opóźnienie pomiędzy nadaniem sygnału sterującego kamerą z Ziemi, a jego odbiorem przez radio kamery musiało wynosić grubo ponad sekundę. Oczywiście sterowanie kamerą nie ma większego sensu jeśli nie widzi się obrazu przez nią transmitowanego. Tu pojawia się kolejne, równie długie, opóźnienie. W sumie około 2,5 sekundy na zaobserwowanie reakcji kamery na ruch operatora... To nie jest możliwe gdy operator obsługuje kamerę w takich warunkach.
2. Brak gazów odrzutowych. Strumień gazu wychodzący spod startującego modułu zakrzywia przechodzący przez niego strumień światła. Tymczasem obserwując linię horyzontu (gór) widać, że nie jest w ogóle naruszona przez spaliny z silnika rakiety. Inaczej mówiąc: nie ma żadnych spalin. Poza tym na fotografiach nie widać, aby silniki odrzutowe, które przecież musiały wyhamowywać lądownik, pozostawiły po sobie jakikolwiek ślad na księżycowym gruncie, zwłaszcza, że na innych zdjęciach i filmie widać wyraźne ślady butów astronautów odciśnięte w pyle.
3. Symulowanie mniejszej grawitacji. Dla osiągnięcia efektu zmniejszonej grawitacji astronautów unoszono na linach. Podejrzany jest fakt, że przez większość filmu astronauta podskakuje rozkraczony wypuszczając piach spod butów. Wszystko puszczone w zwolnionym tempie. Później podchodzi na chwilę do prawej strony kadru tak, że nie widać jego głowy, pochyla się przez moment, odwraca się w stronę kamery i... znów zaczyna skakać jak kangur.
4. Powiewająca flaga. Zatknięta flaga USA dumnie powiewa na wietrze. Pytanie tylko skąd porywisty wiatr na Księżycu, skoro wiadomo, że nie ma tam atmosfery, a więc i wiatru?
5. Brak gwiazd. To chyba największa wpadka reżyserska. Na zdjęciach nie widać żadnej gwiazdy, a przecież powinny być szczególnie widoczne przy braku atmosfery (atmosfera rozprasza światło).
6. Jaskrawe światło. Dziwne jest też to, że szczególnie na fotografiach widoczne jest bardzo jaskrawe, nienaturalne światło. Cienie, zarówno astronauty jak i lądownika księżycowego, są prawie całkiem ciemne, co jest oczywiste przy braku atmosfery, która rozprasza światło. Mówiąc bardziej obrazowo: na Ziemi "w dzień" całe niebo jest jasne, natomiast na Księżycu jest czarne. Gdy zasłoni się Słońce, nic z góry nie będzie świecić. Co najwyżej docierać będzie światło odbite od gruntu lub odbijające się od stojącego obok człowieka. Ale są to bardzo słabe źródła światła.
Sporo jeszcze szczegółów można wyłapać patrząc na zdjęcia i film. Spiskowcy maja jeszcze jeden as w rękawie - pierwszy człowiek na Księżycu, Neil Armstrong, nigdy nie wypowiadał się publicznie o wyprawie. Według spiskowców do milczenia zmusiła go NASA, żeby oszustwo nie wyszło na jaw. I co o tym sądzicie?