Jestem prawnikiem. Gdybyś wszedł do mojego biura, zapytałbym Cię, "czym mogę Panu służyć?". Jednak nigdy nie zapytałbym, co Ty dla mnie możesz zrobić. Nie pytamy ludzi, co oni mają do zaoferowania. A co by było, gdyby powiedzieć na przykład tak: "chętnie udzielę Panu porady prawnej, pod warunkiem że zgodzi się Pan wyprowadzić mojego psa"?
Edgar Cahn
Znasz doskonale język francuski, ale nie stać Cię na naprawę komputera? Potrafisz grać na gitarze, ale zabrakło Ci pieniędzy na lekcje tańca? Zgłoś się do banku czasu, weź kredyt, a następnie spłacaj go przy pomocy tego, co potrafisz najlepiej! Niemożliwe? A jednak!
Bank czasu jest „instytucją”, oferującą wzajemną pomoc ludzi, którzy dysponują wolnym czasem. W tym banku walutą jest czas, a czas każdego klienta tego banku jest wart tyle samo. Godzina za godzinę. Powiedzenie „czas to pieniądz” nabiera tutaj nowego znaczenia. Teraz czas to pieniądz – dosłownie!
Bank czasu to bank, który nie wiąże się z rozliczeniami finansowymi. Jego klienci dzielą się swoimi umiejętnościami oraz wolnym czasem. Ty możesz udzielić komuś lekcji języka angielskiego, a ten ktoś w zamian za to, pomoże Ci naprawić samochód.
Kto jest pomysłodawcą?
Pomysłodawcą idei banków czasu jest amerykański prawnik, który na początku lat 80. wpadł na pomysł utworzenia „czasodolarów”. Edgar Cahn, po zawale serca zaczął się czuć niepotrzebny – wtedy uzmysłowił sobie, że w podobnej sytuacji znajduje się wiele osób. Chcąc pomóc podobnym do siebie ludziom, zaczął organizować sieci sąsiedzkiej wymiany usług.
Jak to działa?
Jeśli chcesz zostać klientem Banku Czasu, musisz zarejestrować się w odpowiedniej jednostce, która działa na danym obszarze – najlepiej jak najbliżej miejsca zamieszkania. W formularzu zgłoszeniowym wpisujesz wszelkie umiejętności oraz rzeczy, które mogą przydać się innym lub które możesz zrobić dla innych. Władze rejestrują użytkownika oraz katalogują go na podstawie podanych informacji, w taki sposób, aby jak najłatwiej można go było odnaleźć.
Jeśli członek banku pomaga innym, Jego konto zapełnia się godzinami (jedyną walutą, jaką używa się w rozliczeniach bankowych), które następnie może wykorzystać, gdy będzie potrzebował pomocy. Nie musi to być wymiana bezpośrednia pomiędzy wyłącznie dwiema osobami, tzn. jeśli osoba X wyprowadziła osobie Y psa – to w zamian za to, osoba Y nie musi pomagać osobie X, ale może pomóc innemu klientowi banku w postaci osoby Z, która ma problemy z językiem angielskim.
W Polsce funkcjonuje obecnie kilka banków czasu – między innymi we Wrocławiu, Opolu oraz Warszawie. Są to odrębne, niezależne jednostki, które w ramach dzielenia się doświadczeniami połączyły się w ogólnopolską sieć. Banki działające wewnątrz sieci, ustalają zasady, do których jednostki powinny się stosować. Każda jednostka jednak posiada dodatkowe własne zasady lub misję, którą realizuje przy pomocy swoich klientów.
Banki czasu, nawet jeśli nie zdobędą popularności takiej jak w Stanach Zjednoczonych, mogą sprawić, że zaczniemy na nowo doceniać oferowaną przez znajomych czy przyjaciół pomoc, w zamian za naszą pomoc przy czymś innym. W czasach, gdy firmy każą sobie słono płacić za każdą, nawet najdrobniejszą przysługę – może to jest właśnie rozwiązanie, które pozwoli nam zamienić obcych w sąsiadów?
Karolina Małgorzata Górska