"Wygnanie"

"Wygnanie"
Ten film jest o nas wszystkich – dobrych, pięknych ludziach w tragicznych okolicznościach i braku nadziei.
/ 21.03.2008 11:23
"Wygnanie"
Film, który brytyjski „The Times” określa słowami: „hipnotyzująca, piękna historia" to przejmująca opowieść o samotności, braku zrozumienia i trudnych relacjach międzyludzkich.

O filmie

Akcja "Wygnania" toczy się na prowincji, której surowa przyroda jest niemym świadkiem tragicznych wydarzeń. Film przedstawia historię Aleksa (Konstantin Ławronienko), który razem z rodziną (w roli żony fenomenalna Maria Bonevie) powraca w strony swojego dzieciństwa. Cel podróży - dom na prowincji, który sprawia wrażenie ostoi spokoju, staje się miejscem wybudzenia małżonków z ciszy.
Brak miłości i obcość doprowadzają do nieodwracalnych przemian w ich związku.
Zamknięte w swojej samotności postacie odkrywają przed nami tajemnice własnych dusz.
Najnowszy film Andrieja Zwiagincewa, to ponad czasowa, dramatyczna historia o braku zrozumienia, trudności wyboru i samotności w małżeństwie.


Wywiad z reżyserem Andriejem Zwiagincewem

- Proszę powiedzieć, jakie uczucia Panu towarzyszyły na temat Pana drugiego filmu po sukcesie „Powrotu”?
Jest taki przesąd, że drugi film jest zawsze klapą. Niektórzy nazywają to spadkiem formy. Jednak w momencie, gdy zaczyna się pracę, wszystkie te przesądy i strachy znikają. Syndrom drugiego filmu to mit, który powinno się rozwiać. Potwierdzenie powinno przyjść tylko i wyłącznie z pracy, ponieważ film, jako taki jest celem, a nie środkiem na udowodnienie czegoś.

- To może festiwal jest takim środkiem?
Tak. Oprócz tego sukces na festiwalu jest gwarantem istnienia następnego projektu. Oczywiście jest to łut szczęścia, który trzeba docenić. A z drugiej strony, trzeba tego cały czas pilnować, ponieważ w innym razie łatwo zmieni się to w jakiś mechanizm tworzący sukces.

- „Wygnanie” oparte jest na motywach opowiadania Williama Saroyana. Jak ważny dla filmu był tekst oryginalny i jak wiele go od tego oryginału różni?
Dokonaliśmy wielu zmian. Wystarczy wspomnieć, że u Saroyana żaden z bohaterów nie przeżywa. Na początku dostał mi się w ręce scenariusz Artura Melkumyana w oparciu o „The Laughing Matter” – opowiadanie Williama Saroyana – relatywnie nieznany fragment jego prozy. Poczułem się w jakiś sposób wyjątkowo. Język był bardzo charakterystyczny, wiele tam było ciężkich konstrukcji zdaniowych popularnych w połowie poprzedniego stulecia. Czasem bracia Alex i Mark (którzy mieli inne imiona w oryginale) rozmawiali ze sobą w zupełnie niezrozumiałym języku. Z założenia miał to być język ormiański, ale mi to nie odpowiadało – jeśli określisz dokładnie język, podsuwasz tym samym konkretny sposób odbioru. A potem przyszedł mi do głowy taki pomysł – niech oni rozmawiają w martwym języku, w języku zrekonstruowanym przez lingwistów. Jednak to mogło stworzyć w filmie zbyt sztuczny efekt, więc w końcu porzuciliśmy ten pomysł.

- Oglądając film, można odnieść wrażenie, iż był kręcony w jakimś północnym kraju. Gdzie dokładnie kręcono zdjęcia do tego obrazu?
W Belgii, na północy Francji, a także w przypadku sporej części filmu, w Mołdawii. Zaczęliśmy kręcić na Sardynii, ale dzięki Bogu w porę przestaliśmy, bo nigdy byśmy nie zdobyli wystarczającego budżetu. W Mołdawii znaleźliśmy wspaniałą scenerię z łagodnymi wzgórzami i sporadycznymi skupiskami drzew.

- Tak jak w przypadku „Powrotu” zdjęcia powierzył Pan Michaiłowi Krichmanowi. Co może Pan powiedzieć o swoim towarzyszu broni?
Tak, on jest moim towarzyszem broni, a przy tym wspaniałą osobą. Powtórzę to, co mówiłem trzy lata temu: on ma wyjątkowe oczy, które widzą to, co jest niewidzialne.

Jak dobierał Pan aktorów?
Po „Powrocie” nie chciałem powierzać znów roli Konstantinowi Ławronienko, ponieważ nie chciałem wchodzić drugi raz do tej samej wody. Jednak, koniec końców, nie potrafiłem znaleźć nikogo innego, kto by się z nim równał. Na początku wyobrażałem sobie Alexa jako kogoś młodszego, ale później zrozumiałem, że powinien to być ktoś po czterdziestce – na półmetku życia tak, aby tragedia wydarzająca się w jego życiu mogła być rozumiana z absolutną powagą. Ponadto Konstantin i ja kompletnie się zgadzamy, co do natury grania w filmie. Spotkanie z Alexandrem Baluevem było dla mnie bardzo pozytywnym odkryciem. Mimo że jest bardzo znanym aktorem w Rosji, pracował bez żadnej oznaki znużenia. Zrobił 19-20 ujęć, co dla niego było prawdopodobnie nienaturalne. Pracowaliśmy nad rolą Marka z wieloma innymi aktorami, znanymi i nie, ale Baluev nie miał sobie równych.

- Jak stworzono muzykę do filmu?
W czasie napisów końcowych słychać fragment Kanon Pokajanen Arvo Pärta w wykonaniu Estońskiego Chóru Komnatowego w katedrze w Tallinie. Tekst Andreja Kritskiego został zaśpiewany w starosłowiańskim. W trakcie filmu można usłyszeć muzykę Andreja Dergacheva, reżysera dźwięku w „Wygnaniu”, który to skomponował także ścieżkę dźwiękową do „Powrotu”. Zamieściliśmy także Kyrie Eleison i Exsilium wykonywane po łacinie. Tak więc w trakcie filmu usłyszeć można łacinę, a na końcu starosłowiański, prezentowany przez chór estoński: polifonia i przenikanie się kultur.

W filmie występują:
Konstantin Ławronienko
jako Alex
Maria Bonnevie jako Vera
Alexander Baluev jako Mark
Maxim Shibaev jako Kir
Katya Kulkina jako Eva
Dmitry Ulianov jako Robert
Alexey Vertkov jako Max

"Wygnanie", Reżyseria: Andriej Zwiagincew, Produkcja: Belgia, Rosja, Dystrybucja: 35 milimetrów, Premiera w Polsce: 28 marca 2008, Czas trwania 150 min.

Redakcja poleca

REKLAMA