"Ty Pennington: Totalna przebudowa" w BBC Lifestyle

Nowy program BBC Lifestyle Ty'a Penningtona, najbardziej rozpoznawalnego showmana USA i gospodarza popularnego programu – “Extreme Makover: Home Edition” na antenie stacji można oglądać w lutym. Tym razem Ty trafi na drugi brzeg Atlantyku, mianowicie do Portreath, małego miasteczka w Kornwalii, gdzie poprowadzi kolejny show: „Ty's Great British Adventure”.
/ 10.02.2010 07:40
Nowy program BBC Lifestyle Ty'a Penningtona, najbardziej rozpoznawalnego showmana USA i gospodarza popularnego programu – “Extreme Makover: Home Edition” na antenie stacji można oglądać w lutym. Tym razem Ty trafi na drugi brzeg Atlantyku, mianowicie do Portreath, małego miasteczka w Kornwalii, gdzie poprowadzi kolejny show: „Ty's Great British Adventure”.

O kulisach powstania programu opowiadają Caroline Allan, producentką programu "Ty's Great British Adventure" oraz Ty Pennington, jego prowadzący.

Caroline Allan

Czy mogłaby pani krótko opisać, jak powstawał program? Jesteśmy też ciekawi, dlaczego wybraliście na miejsce produkcji programu akurat miasteczko Portreath?
Prowadzący “Extreme Makeover: Home Edition” (“Dom nie do poznania”) Ty Pennington dostał za zadanie przeobrazić wizerunkowo podupadłe miasteczko Portreath w Kornwalii. Od momentu gdy zamknięto tu kopalnie cyny, Portreath utrzymuje się jedynie z turystyki, a współzawodnictwo na tym polu jest duże: modne sąsiedzkie kurorty Padstow i Rock przyciągają rzesze turystów. Jeśli Portreath chce znaleźć się na turystycznej mapie na równi z tymi dwoma wartymi odwiedzenia miejsc, musi jakoś zachęcić ludzi do odwiedzin u siebie – niestety, sztormy, jakie z początkiem roku nawiedziły miasteczko, spowodowały wiele szkód i jeszcze bardziej pogorszyły sprawę, w tym uszkodziły miejski park, z którego mogli do tej pory korzystać mieszkańcy.



Portreath ma jednak olbrzymie poczucie wspólnoty. Młode mamy poprowadziły kampanię, mającą na celu odnowienie tego parku – miejsca, gdzie zarówno ci młodsi, jak i starsi mogą się spotykać. Niestety, pomimo ich wysiłków, pieniądze, jakie zebrano, były niewystarczające i nie udało się pokryć wszystkich szkód. Wystarczy ich jedynie na zbudowanie placu zabaw dla dzieci. Wołanie mieszkańców Portreath o pomoc w tej sprawie dotarło więc do Ty’a.

To duże wyzwanie. Ty będzie musiał zebrać przedstawicieli społeczności i zaproponować projekt, dzięki któremu cała miejscowość będzie mogła korzystać z atrakcji w parku. Potrzebny jest plac zabaw, nowe boisko, strefa dla mam, wypożyczalnia akcesoriów sportowych oraz wspaniała spacerowa promenada. Całość, przede wszystkim przyjazna środowisku, musi jednak być ukończona w tydzień.



Ty's Big British Adventure dostrzega, że Ty robi, co może – zaskakując efektami swojej pracy mieszkańców, ludzi, którzy zgłosili się do pomocy i tym samym zasługują na uznanie za swoje zaangażowanie. Czas jednak ucieka. Czy Ty zakończy swoją misję sukcesem?

Czy napotkali Państwo na jakieś trudności podczas kręcenia programu?

Mieliśmy ograniczony czas, by ukończyć program, a zła pogoda i deszcz jeszcze bardziej opóźniły prace. Źle wyliczyliśmy ilość potrzebnej zaprawy, więc kierownik projektu Bob Flectcher musiał w nocy przejechać dosłownie setki mil, by przywieźć brakujące materiały na czas i by budowa mogła iść zgodnie z planem. Ponadto nie mogliśmy się zdecydować na rozwiązanie kwestii dotyczącej budowy glinianego murka, a dokładniej daszka nad nim, który mógł sprawić, że szerzyłyby się antyspołeczne zachowania: młodzież mogłabyś się bowiem pod nim spotykać głównie w celu palenia papierosów, a tego byśmy nie chcieli. Kiedy jednak zdecydowaliśmy się, że daszek powstanie, okazało się, że dekarzom zabrakło cedrowych dachówek i Ty musiał w ostatniej chwili wydzwaniać i prosić o materiały.

Czy pamięta pani jakąś zabawną historię, która wydarzyła się podczas filmowania?
Ty miał małą stłuczkę swoim vanem, którym jeździł po okolicy, szukając wolontariuszy do pracy oraz materiałów do budowy. Ale wypadkowi była winna kierownica po lewej stronie i automatyczna skrzynia biegów, z którymi Ty jako Amerykanin po prostu nie ma „obycia”.



Ty Pennington


Jak przyjęli cię mieszkańcy Portreath?
Oni wszyscy byli świetni! Dzieci również były cudowne – wciąż wykrzykiwały moje imię i skakały dookoła mnie. Jedynie starsi ludzie byli nieco bardziej sceptyczni, ale im lepiej ich poznawałem i z nimi rozmawiałem, tym bardziej się otwierali i traktowali mnie jak swojego.



Miałeś problemy ze zrozumieniem kornwalijskiego akcentu?
Ogromne! Na początku nie rozumiałem ani słowa z tego, co mówili mieszkańcy. Sądzę jednak, że oni także nie „łapali” mojej wymowy. Następnym razem wezmę z sobą tłumacza!

Pamiętasz jakieś zabawne historyjki spoza planu?
Miałem VW vana, którym poruszałem się po okolicy, i oczywiście zapomniałem o czymś takim, jak obowiązujący w Anglii ruch lewostronny. Wjechałem więc samochodem pod prąd, zerknąłem w pewnym momencie w boczne lusterko auta jadącego obok i zorientowałem się w mojej pomyłce... tak, ekipie udało się całą tę sytuację ująć na filmie!

Spotkałeś może kogoś ciekawego?
Poznałem pewnego starszego pana, który miał 94 lata. Zapytałem go o najważniejszą rzecz w życiu, jakiej doświadczył, a on odparł, że były to... Cornish Pasties i ciasteczka ziemniaczane. Gdy go jednak nieco przycisnąłem, stwierdził, że w życiu liczy się tak naprawdę „zadowolony umysł”. Jedyne, co mogłem powiedzieć, to: WOW!



Spotkałem też raz gościa, dawnego górnika, i zszedłem z nim do kopalni granitu. Nie będę opowiadał szczegółowo – powiem jedynie, że był moment, gdy myślałem, że już stamtąd nie wyjdę żywy.


Udało ci się posurfować w Portreath?

Tak, i kilka razy o mało nie utopiłem się. Nie wziąłem ze sobą deski surfingowej, więc musiałem korzystać z deski zwanej kneeboardem. Nigdy wcześniej na czymś takim nie pływałem. Któregoś dnia trafiłem na falę, która z takim impetem uderzyła w moją deskę, że wpadłem do wody i ledwo udało mi się uniknąć kneeboarda, który pędził na tej fali w moim kierunku.

BBC Lifestyle


 

Redakcja poleca

REKLAMA