Święta na haju

Święta na haju
Bohaterom "Świętej rodziny" nawet na haju bardzo blisko do naszych ziemskich spraw.
/ 05.10.2007 17:28
Święta na haju
Intrygujący debiut fabularny Sebastiana Camposa powstał w zaledwie trzy dni. Nasi debiutanci żalą się zazwyczaj, że mało im kilkunastu, więc już za męskie podejście do sprawy należy się Chilijczykowi uznanie.

Film kręcono kamerą cyfrową, z ręki, a scenariusz Campos ograniczył do kilku zapisków, interpretację ról pozostawiając aktorom. Efekt? Rzecz bije na głowę niejedną produkcję o milionowym budżecie. Głównie autentycznością. Campos, zamiast sięgać po tematy z księżyca, opowiada o tym, co sam dobrze zna – relacji chilijskiego chłopaka o imieniu Marco z rodzicami, znajomymi i dziewczyną.

Z pozoru życie bohatera układa się idealnie: zamożni rodzice, piękny dom na jeszcze piękniejszym wybrzeżu i najpiękniejsza na świecie Sofia w roli narzeczonej. Gdy sięgnąć głębiej, co bohaterowie za pomocą przeróżnych środków odurzających czynią, okazuje się, że nie jest już tak kolorowo. Marco miast do seksownej Sofii, która spędza Wielkanoc z jego rodziną, zaczyna czuć miętę do przyjaciółki z dzieciństwa Rity (a może zawsze tak było?). Sofią zaś pod nieobecność żony zaczyna podejrzanie interesować się ojciec Marco (kto wie, czy skoków w bok nie miał już przedtem?). Południowoamerykańska telenowela? Nic z tych rzeczy. Samo życie.

"Święta rodzina", reż. Sebastian Campos, Chile 2005, AP/MANANA, 99’, premiera 21 września 2007 r.

Redakcja poleca

REKLAMA