Film kręcono kamerą cyfrową, z ręki, a scenariusz Campos ograniczył do kilku zapisków, interpretację ról pozostawiając aktorom. Efekt? Rzecz bije na głowę niejedną produkcję o milionowym budżecie. Głównie autentycznością. Campos, zamiast sięgać po tematy z księżyca, opowiada o tym, co sam dobrze zna – relacji chilijskiego chłopaka o imieniu Marco z rodzicami, znajomymi i dziewczyną.
Z pozoru życie bohatera układa się idealnie: zamożni rodzice, piękny dom na jeszcze piękniejszym wybrzeżu i najpiękniejsza na świecie Sofia w roli narzeczonej. Gdy sięgnąć głębiej, co bohaterowie za pomocą przeróżnych środków odurzających czynią, okazuje się, że nie jest już tak kolorowo. Marco miast do seksownej Sofii, która spędza Wielkanoc z jego rodziną, zaczyna czuć miętę do przyjaciółki z dzieciństwa Rity (a może zawsze tak było?). Sofią zaś pod nieobecność żony zaczyna podejrzanie interesować się ojciec Marco (kto wie, czy skoków w bok nie miał już przedtem?). Południowoamerykańska telenowela? Nic z tych rzeczy. Samo życie.
"Święta rodzina", reż. Sebastian Campos, Chile 2005, AP/MANANA, 99’, premiera 21 września 2007 r.