"Spotkanie" z muzyką Jana A.P. Kaczmarka

Poruszająca opowieść o przyjaźni i miłości, która przekracza granice. Film wyprodukowany przez nominowanego do Oscara za "Bezdroża" Michaela Londona, wyreżyserowany przez Toma McCarthy'ego, twórcę filmu "Dróżnik". "Spotkanie" było prezentowane na tegorocznym Warszawskim Festiwalu Filmowym (wtedy pod roboczym tytułem "Gość").
/ 20.01.2009 22:22
Poruszająca opowieść o przyjaźni i miłości, która przekracza granice. Film wyprodukowany przez nominowanego do Oscara za „Bezdroża” Michaela Londona, wyreżyserowany przez Toma McCarthy’ego, twórcę filmu „Dróżnik”. „Spotkanie” było prezentowane na tegorocznym Warszawskim Festiwalu Filmowym (wtedy pod roboczym tytułem „Gość”).

Film jest ponadto laureatem wielu nagród filmowych, w tym Gotham Award. Muzykę do filmu skomponował nagrodzony Oscarem Polak, Jan A.P. Kaczmarek.

Znużony codziennością Walter Vale (Richard Jenkins), wykładowca akademicki z Connecticut, w zaskakujących okolicznościach spotyka na swojej drodze parę młodych imigrantów. Tarek (Haaz Sleiman) i jego dziewczyna Zainab (Danai Gurira) wynajmują nielegalnie jego mieszkanie w Nowym Jorku. Walter godzi się jednak, aby pozostali jego gośćmi, dopóki nie znajdą nowego domu.
Tak rozpoczyna się znajomość, która dla pogrążonego w rutynie profesora stanie się inspiracją do zmiany dotychczasowego życia. Dla pary imigrantów znajomość z Walterem będzie miała równie przełomowe skutki. Zrodzi się między nimi przyjaźń, która pozwoli aresztowanemu wkrótce przez urząd imigracyjny Tarekowi przetrwać najtrudniejsze chwile odosobnienia. Profesor poznaje matkę Tareka, z którą wspólnie spędzony czas okaże się cennym prezentem od losu.
„Spotkanie” z muzyką Jana A.P. Kaczmarka…
Wywiad z Tomem McCarthym, reżyserem „Spotkania” (fragment)

Co zainspirowało pana do napisania scenariusza i zrealizowania filmu „Spotkanie”?

Trudno jest mi wskazać konkretną inspirację. Zwykle ze zbioru wielu moich różnych pomysłów wybieram te, które akurat są dla mnie najbardziej interesujące. W tym przypadku były to dwie sprawy. Przy okazji kręcenia mojego ostatniego filmu spędziłem jakiś czas na Bliskim Wschodzie, głównie w Bejrucie. Odniosłem wrażenie, że czytając dużo o tym regionie świata nie rozumiałem jednak mieszkających w nim ludzi i ich kultury. Później więc parę razy jeszcze tam wracałem, sporo czytałem i nawet zacząłem spędzać więcej czasu wśród arabskiej społeczności w Nowym Jorku. Prowadząc dalej obserwacje natknąłem się na historię młodego mężczyzny, który został zatrzymany i osadzony w jednym z ośrodków imigracyjnych w Queens. Wtedy zacząłem czytać wszystko, co mi wpadło w ręce na temat polityki imigracyjnej i naszego systemu pozbawiania ludzi wolności. Sposób, w jaki postępujemy po 11 września 2001 roku z ludźmi, szczególnie tymi o nieudokumentowanym obywatelstwie, podsunął mi pomysł na tą historię. Zapisałem się do organizacji Sojourners mieszczącej się w Riverside Church na Manhattanie i zacząłem odwiedzać zatrzymanych. Niezależnie od tego miałem też w głowie postać starzejącego się profesora college’u, który stracił zamiłowanie do swojego zawodu.

Na co w filmie „Spotkanie” chciał pan zwrócić szczególną odwagę widzów?

To interesujące pytanie. Moim głównym celem było opowiedzenie ciekawej historii. Jeśli przy okazji rzuciłem trochę światła na sprawy mniej znane opinii publicznej, to tym lepiej. Szczególnie się starałem, aby nadać problemowi imigracji ludzką twarz. Najlepsze, co możemy zrobić, to przypominać sobie co jakiś czas o naszym człowieczeństwie. Nie ma znaczenia, czy zajmujemy się rozwiązywaniem poważnych kwestii na Bliskim Wschodzie czy własnych problemów z imigrantami – zawsze należy pamiętać, że nie chodzi tylko o kolejne sprawy, ale że mówimy o konkretnych ludziach. Jeśli będziemy tak właśnie postępować, to kto wie? Wydaje mi się, że w pewnym sensie wszystko sprowadza się do współczucia i zrozumienia. I to właśnie miałem zamiar ukazać. Zawsze, kiedy zabierałem kogoś do ośrodka dla zatrzymanych był on przerażony tym, w jaki sposób traktuje się ludzi przybywających po raz pierwszy do naszego kraju i znajdujących się w takim ośrodku z różnych powodów. Wielu zatrzymanych nie miało żadnej opieki prawnej i wielu nie popełniło w rzeczy samej żadnego przestępstwa. Imigracja jest złożonym problemem, ale zajmując się nim musimy wykrzesać z siebie trochę współczucia.

Czy ten film jest historia miłosną, czy historią przyjaźni?

I jednym, i drugim. Historia rozwija się w bardzo prosty sposób. Są w niej momenty zabawne, tragiczne, a nawet po prostu przyziemne. Myślę, że pokazuje ona, w jaki sposób toczy się życie. I pewnie będzie musiało upłynąć jeszcze sporo czasu od premiery filmu, zanim naprawdę zrozumiem, o czym on jest.

Widzowie dostrzegają w tej opowieści różne aspekty.

Ja też, w miarę naturalnego rozwoju akcji filmu w kontekście zmieniających się relacji międzyludzkich, miałem na niego różne spojrzenia. W „Dróżniku” widzom łatwiej było wybrać sobie swojego ulubionego bohatera. Niektórzy uważali ten film za komedię, inni za dramat. W „Spotkaniu” jest prawdopodobnie więcej wątków dramatycznych, ale wydaje mi się, że ludzie będą traktować ten film w indywidualny sposób i identyfikować się z różnymi bohaterami.

Czy „Spotkanie” jest filmem politycznym?

W pewnym sensie tak. Przynajmniej dlatego, że bohaterowie są uwikłani w sytuacje, które mają związek z problemami coraz częściej obecnymi w świadomości społecznej, takimi jak imigracja i obozy dla uchodźców. Nie miałem zamiaru składać żadnych deklaracji jako takich, chciałem raczej nadać ludzką twarz czemuś, co staje się istotną kwestią. To naprawdę dodawało mi sił w trakcie pisania scenariusza, reżyserowania i montażu filmu. Czułem, że moja energia i praca są związane z tym, co rzeczywiście dzieje się wokół mnie. Ten film może nie zmieni świata, ale przynajmniej przypomni nam o ludzkim aspekcie i konsekwencjach tej dzielącej społeczeństwo kwestii. Mam wrażenie, jakbym unosił w górę lustro i mówił: „Zobaczcie, co się dzieje. Czy wam się to podoba? Czy wam się to nie podoba? Czy jest w tym miejsce na dyskusję?”. Nie sądzę, aby to do filmowców należało dawanie odpowiedzi, ale z pewnością powinniśmy zadawać pytania. Myślę, że ten film jest udany na poziomie osobistym, emocjonalnym i politycznym, ale nigdy kosztem pokazywanej historii. Jeśli potrafisz opowiedzieć ciekawą historię, to jest to najlepsza okazja, żeby poruszyć serca ludzi.
„Spotkanie” z muzyką Jana A.P. Kaczmarka…
Prasa o filmie:

„Przejmująca historia czworga ludzi, których niespodziewanie połączyła głęboka przyjaźń. Jenkins jest znakomity w roli samotnika, który stopniowo, między innymi dzięki muzyce, otwiera się na świat. McCarthy mistrzowsko panuje nad każdą minutą filmu.” (The Hollywood Reporter / Kirk Honeycutt)
„Opowieść o tym, jak dzięki relacjom z innymi ludźmi możemy rozpocząć nowe życie. Film pełen jest niedopowiedzeń i przypomina, jak wiele da się wyrazić za pomocą nawet drobnych gestów. Ta historia czworga ludzi zmagających się z różnymi przeciwnościami losu zachowuje – pomimo powagi tematu – niezwykłą lekkość i urok.” (Psychologies / Rebecca Smith)
„Głęboko poruszająca historia o przyjaźni, a jednocześnie dobitny obraz tego, w jaki sposób Ameryka rozprawia się z imigrantami. To film, który wiele zawdzięcza stonowanym, a zarazem bardzo emocjonalnym kreacjom. Doskonały przykład na to, jak wielką inspiracją może okazać się dla reżysera otaczająca go rzeczywistość.” („Los Angeles Times” / Patrick Goldstein)

źródło: iticinema.com.pl

(a.)

Redakcja poleca

REKLAMA