"Prosto w serce" - nowym hitem TVN-u?

Jako, że zrealizowany na licencji słynnego amerykańskiego sitcomu z lat 90-tych serial "Niania" z Agnieszką Dygant w roli głównej przyciągał przed telewizory tłumy, wydawało się, że zarząd TVN-u znalazł w końcu sposób na przyćmienie swoimi produkcjami popularnych, wręcz nieśmiertelnych polskich telenoweli emitowanych przez telewizję publiczną.
/ 20.01.2011 07:15

Jako, że zrealizowany na licencji słynnego amerykańskiego sitcomu z lat 90-tych serial "Niania" z Agnieszką Dygant w roli głównej przyciągał przed telewizory tłumy, wydawało się, że zarząd TVN-u znalazł w końcu sposób na przyćmienie swoimi produkcjami popularnych, wręcz nieśmiertelnych polskich telenoweli emitowanych przez telewizję publiczną.

Na fali "Niani" wypłynęła więc "Hela w opałach", czyli nasza rodzima odpowiedź na amerykański serial "Grace Under Fire". Gwiazdą tej produkcji uczyniono zwyciężczynię szóstej edycji "Tańca z gwiazdami" - Annę Guzik. Jednak serial przedstawiający perypetie samotnej matki trojga dzieci nie potwórzył sukcesu niani Frani i nie spełnił oczekiwań stacji. Mniej więcej w tym samym czasie duże zachwyty wzbudzała amerykańska wersja kolumbijskiej telenoweli "Yo soy betty, la fea". Dzięki "Ugly Betty" America Ferrera zyskała swoje pięć minut w przemyśle filmowym, a południowoamerykańskie telenowele zaczęły przeżywać swoisty renesans. Przyszedł więc odpowiedni czas, by zaadaptować je także na polski grunt.

BrzydUla

Choć w obsadzie "BrzydUli" znaleźli się znana z "M jak miłość" Maja Hirsch, czy słynny komisarz Zawada z "Kryminalnych", TVN w gruncie rzeczy postawił na nowe twarze. Główne role otrzymali chłopak od Prince Polo oraz, o zgrozo, nie mająca aktorskiego wykształcenia Julia Kamińska.

Początkowo serial miał dość niską oglądalność, na co moim zdaniem wypłynęła zbyt wczesna pora emisji. Produkcja TVN-u zawierała bowiem wszystkie składniki potrzebne do wywindowania tego serialu na szczyt popularności: wciągającą fabułę, świetne dialogii i fenomenalnych bohaterów. Wraz z przesunięciem godziny emisji z 16:40 na 17:55, serial zyskał nowych fanów. Prawie 4 miliony widzów śledziło rozwój wydarzeń, kibicowało Uli oraz Markowi, znienawidziło Aleksa Febo, a także pokochało Violettę Kubasińską i jej przezabawne wypowiedzi.

Po prostu Majka

Po "BrzydUli" przyszedł czas na telenowelę pochodzenia argentyńskiego. Na bazie "Juana la Virgen" narodziła się "Majka". W tytułową rolę wcieliła się Joanna Osyda. Księcia na białym rumaku zagrał Tomasz Ciachorowski, natomiast złą wiedźmę Marieta Żukowska. O tym ciężkostrawnym, propagującym teorię przypadkowych zapłodnień serialu, nie warto się nawet wypowiadać.

"BrzydUla" postawiła poprzeczkę naprawdę wysoko. Tymczasem szyte grubymi nićmi intrygi bohaterów "Majki" przyciągnęły przed ekrany telewizorów jedynie 2,72 mln widzów, w tym głównie kobiety po 45. roku życia. "Dno, poruta i nieporozumienie", "Po stokroć wolę obejrzeć 3 razy powtórkę polskiej Brzyduli niż ten szmatławiec", "Majka to swego rodzaju tv-indykator naszych czasów. Zero ambicji, zero starań - zrobione by zapchać ramówkę i wypromować kolejną 'gwiazdę', którą TVN zapewne zaprosi do XXXVIII edycji Tańca z gwiazdami" - grzmią forumowicze Filmwebu. I trudno się z nimi nie zgodzić. "Majka" z powodzeniem może pretendować do miana najgorszego serialu dekady. Nic dziwnego, że stacja postanowiła sięgnąć po sprawdzone wzorce, ściągnęła na plan Filipa Bobka, Małgorzatę Sochę oraz Jacka Braciaka i stworzyła polską wersję argentyńskiego hitu "Sos mi vida", w którym główne role zagrali Natalia Oreiro i Facundo Arana.

Prosto w serce

"Prosto w serce" to komediowy serial fabułą zbliżony do "BrzydUli". To właściwie ta sama historia, aczkolwiek opowiedziana trochę innymi słowami. Znowu mamy tu przystojnego prezesa i sekretarkę z przypadku, między którymi narodzi się gorące uczucie. Jak również zazdrosną narzeczoną, która daremnie będzie knuła intrygi, bo już teraz wiadomo, kto koniec końców stanie na ślubnym kobiercu. Warto również nadmienić, że wnętrze biura Sagowski Development jest łudząco podobne do wnętrz Domu Mody Febo&Dobrzański.

Anna Mucha nie jest ani tak charakterna, ani zadziorna, ani kobieca, czy tym bardziej uwodzicielska jak Natalia Oreiro. Jest ewidentnie najsłabszym ogniwem tego serialu. Filip Bobek jest oczywiście tym samym Filipem Bobkiem, którego poznaliśmy w "BrzydUli". Trudno zresztą, żeby aktor wspiął się na wyżyny aktorskiego kunsztu i wykazał się czymś nowym, skoro gra ugrzecznione wcielenie Marka Dobrzańskiego. Wydaje się jednak, że mamy tu właściwego aktora na właściwym miejscu. Czyżbyśmy doczekali się polskiego Facundo Arana? Agata Kulesza gra zdecydowane najlepiej z całej obsady. Na kolejną maskotkę stacji ma szansę wyrosnąć przezabawna Agnieszka Sienkiewicz w roli naiwnej, dobrodusznej siostry Artura i Rafała Sagowskich. W przeciwieństwie do Jacka Braciaka, który w "BrzydUli" olśniewał, a teraz zawodzi i to na całej linii. Jest w nim 99% takiego przygaszonego Pshemko i jedynie tylko 1% wiceprezesa Sagowskiego. Póki co nie sprawdza się w roli czarnego charakteru. Czyżby produceni postawili na złego konia?

Za nami już kilkanaście odcinków serialu "Prosto w serce". Oczywiście nie ma co go porównywać z lepszym pod każdym względem oryginałem. Jak jednak myślicie, czy nowa produkcja TVN-u ma szansę przebić popularność "BrzydUli"? Czy zdobył już Wasze serca?

Fot. TVN

Redakcja poleca

REKLAMA