„Jestem człowiekiem, nie niewolnikiem” – pada w jednej ze scen. Czy jednak napierający na pośredniczkę pracy tłum bezrobotnych nie przypomina zwykłego targu, gdzie towarem jest… potencjalny pracownik? Angie (Kierston Wareing) ogląda ludzi, wybiera, odrzuca… nie zwracając uwagi na kwalifikacje, a jedynie „na oko” oceniając możliwości ludzi do wykonywania ciężkiej pracy. Patrząc z boku można sobie zadać pytanie, jak tanio wiele osób potrafi sprzedać swoją godność, by „kupić” sobie lepsze życie? I za jaką cenę?
Gazety co kilka dni zalewają nas informacjami o losie Polaków na Wyspach – ktoś dostał stypendium, ktoś inny rozczarowany wrócił do kraju. Raz na jakiś czas słyszymy również o wykorzystywaniu naszych rodaków w tzw. obozach pracy, czy też o wypadkach w fabrykach i na budowach. Psychologowie ostrzegają przed skutkami długotrwałej rozłąki z rodzinami. Wciąż jednak wizja dobrobytu, szybkich pieniędzy, wybicia się ponad polską przeciętność kusi i mami obietnicami.
Ken Loach znów staje z boku. Obserwuje. Stara się nikogo nie tłumaczyć, ale i nie oskarża swych bohaterów. Ocenę pozostawia widzowi.
Angie jako pracownica agencji szukającej ludzi do pracy w Anglii trafia do Katowic. Wkrótce okazuje się, że nie tylko przyszli pracownicy zostali oszukani – również bohaterka wylatuje z roboty. Nie ma zatrudnienia, pieniędzy, za to jej długi wciąż rosną. Dziewczyna decyduje się założyć własną firmę, a do spółki namawia współlokatorkę, Rose (Juliet Ellis). Czyż jednak warto płacić podatki i ubezpieczenia, skoro przy minimalnych kosztach i zatrudnianiu na „czarno” zysk jest kilkakrotnie wyższy? Tak działa biznes! Skoro innym się udaje, czy opłaca się być sentymentalnym i użalać się nad nieszczęściem innych?
Angie bez problemu (choć napotykając na trudności) odnajduje się w nowej roli. I łatwo dopasowuje do sytuacji. Wciąż jednak trudno ocenić bohaterkę jednoznacznie – dziewczyna sama ma kłopoty finansowe, mieszka z dala od syna i nie każda decyzja przez nią podejmowana przychodzi jej łatwo. Wie jednak, że aby żyć lepiej niż rodzice, musi w końcu mieć pewną pracę, za którą otrzymywać będzie wysokie wynagrodzenie. Zatrudnienia jednak we własnym kraju dla osoby z jej doświadczeniem nie ma. Może sama Angie czuje rozgoryczenie, że obcokrajowcy odbierają jej szansę na lepsze warunki życia? Może dlatego traktuje niektóre grupy społeczne jako gorsze, mniej wartościowe… i potrzebne jedynie do przyniesienia korzyści materialnych jej rodzinie?
Także pozostali bohaterowie są analizowani pod różnym kątem. Ktoś sympatyczny i miły w jednej scenie, chwilę potem pokazuje swoje drugie oblicze - tak jakby reżyser chciał uniknąć oskarżeń, że dzieli świat na jednoznacznie dobrych i złych. Człowiek zaś jest taki, jakim stworzyło go społeczeństwo i świat, w którym przyszło mu żyć.
Możemy krytykować postawę głównej bohaterki, czy jednak wolno nam ją potępić? Gdy przypatrzymy się osobom, co poświęcają zdrowie i szczęście rodziny, by kupić mieszkanie czy elegancki samochód, powinniśmy się zastanowić, czy aby Angie wiele się od nas różni. A czy jej postać nie ma wiele wspólnego z polskimi wyzyskiwaczami, co płacą ludziom grosze, by potem publicznie opowiadać, jak to udało im się osiągnąć tak wielki sukces? Kierston Wareing stworzyła ciekawą kreację bezrobotnej matki, która sama nie potrafi znaleźć swojego miejsca we współczesnym świecie. Również filmowy Karol (Lesław Żurek) „wnosi” wiele do filmu pokazując, że nie każdy obcokrajowiec gubi gdzieś po drodze szacunek do własnej osoby – są i tacy, dla których godność ważniejsza jest niż ileś tam odłożonych funtów. Choć początkowo i on naiwnie wierzy, że pośrednicy pracy to uczciwi przedsiębiorcy, szybko jednak się uczy, że należy samemu troszczyć się o siebie, zamiast liczyć na uczciwość wszystkich dookoła.
Film, stylizowany na dokument, może nie zachwyca, za to zwraca uwagę na wiele aspektów napływu emigrantów do krajów szybko rozwijających się. Rynek chłonie falę potencjalnych pracowników, nie dla każdego jednak czeka dziś praca i perspektywy lepszego życia. Nie mając pozwolenia na pracę, nie znając języka, bez wykształcenia, wciąż będziemy na samym dole drabiny kariery, a w razie jakichkolwiek kłopotów z ofiary możemy stać się przestępcami… w końcu sami łamiemy prawo, zgadzając się na zatrudnienie na czarno! Czy kogoś z urzędników obchodzi, że niezapłacone podatki to wina organizacji, której ślepo wierzyliśmy? Zresztą, oficjalne papiery nie zawsze pomagają. Przecież lepiej zatrudnić tego, który nie będzie wymagał wiele, skoro oficjalnie jego w państwie nie ma!
Pieniądz znów kusi. Staje się celem. Nie ważne środki, byle jak najwięcej zagarnąć dla siebie. Wciąż też naiwnie wierzymy, że „to na chwilę”. Zarobimy wystarczająco, by potem znów zacząć przyzwoite życie. Kiedy jednak powiedzieć „dosyć”? Zawsze pojawi się kolejna świetna okazja, by jeszcze coś odłożyć na konto. Wiadome. „Polak potrzebny od zaraz”.
„Polak potrzebny od zaraz”
Tytuł oryginalny: „It’s a Free World””
Reżyseria: Ken Loach
Scenariusz: Paul Laverty
Obsada: Kierston Wareing, Lesław Żurek, Juliet Ellis
Dystrybutor filmu: SPI
Wielka Brytania, Niemcy, Hiszpania, Włochy, Polska, 2007
Anna Curyło