Po kilkunastu już próbach i obietnicach udało mi się w końcu obejrzeć – wyświetlany na TVN z mniej więcej półroczną częstotliwością – jeden z najlepszych filmów jakie powstały o prawdziwej wendetcie. Nieudawanej, nienapuszonej; film całkowicie pozbawiony jakiegokolwiek moralizatorstwa, na dodatek z królową dramatu kinowego i telewizyjnego w roli głównej. Sally Fields. Chylę czoła.
Karen jedzie do domu na przyjęcie urodzinowe młodszej córki. Ostatnie szczegóły uzgadnia z tą starszą przez telefon, dokładnie w momencie, kiedy do ich domu wdziera się nieznany napastnik, który brutalnie gwałci i zabija 17-letnią dziewczynę. Dzięki dowodom rzeczowym policja dość szybko stawia przed sądem winowajcę, ten jednak wychodzi na wolność dzięki idiotycznej pomyłce technicznej i złamaniu przepisów. Przerażona i zrozpaczona Karen szuka pomocy dla swoich emocji w grupie wsparcia. To tam dowiaduje się, że niektóre rodziny ofiar same biorą sprawiedliwość we własne ręce.
Chyba nikt nie potrafi odpowiedzieć z zupełną pewnością na pytanie, co zrobiłby gdyby morderca jego dziecka nie dostał adekwatnej do swojego czynu kary. Czy potępić matkę, która decyduje się wziąć sprawiedliwość we własne ręce, czy też wręcz odwrotnie tę, która tej sprawiedliwości nie ma odwagi wymierzyć? Co zrobić z wymiarem sprawiedliwości, który – w imię jednakowych procedur – decyduje się wypuścić na wolność ewidentnego wielokrotnego mordercę? Bohaterka Sally Fields to kobieta pełna sprzeczności, z jednej strony gotowa na poradzenie sobie z tragedią, z drugiej jednak potrzebująca zamknięcia i ochrony dla swojej rodziny. Zatrudnianie Sally Fields, chyba w czymkolwiek to gwarancja najwyższej, najbardziej wyrafinowanej gry aktorskiej i stworzenia postaci wartej wszelkich nagród. To aktorka na wskroś dramatyczna, wspaniała, posiadająca talent jaki zdarza się jedynie raz na tysiące innych. Jej rola zaczarowuje, przykuwa bezsprzeczną uwagę, stawia ten film trzy klasy nad innymi, tymi bez Sally Fields.
Doskonały, zupełnie inny niż jego dzisiejsze postaci jest też Kiefer Sutherland. Równie znany syn bardzo znanego ojca, tutaj dopiero rozpoczynał swoją drogę do prawdziwej sławy. Ucharakteryzowany na prawdziwego bandziora, tworzy przeciwwagę dla postaci Fields, chociaż to wcale nie on jest tutaj postacią najbardziej przebiegłą. Nie ma co pisać, kto wyjdzie z tego duetu zwycięsko, warto obejrzeć. Nawet jeśli trzeba czekać kolejne pół roku na powtórkę w telewizji. Warto.