Obraz Indii w Slumdog. Milioner z ulicy

Najnowszy film Danny’ego Boyle’a, reżysera genialnego, kultowego „Trainspotting”. Elektryzująco dynamiczny obraz, okrzyknięty jako „eksplozja energii” i przyjmowany z ogromnym aplauzem zarówno przez widzów, jak i krytyków na całym świecie.
/ 27.02.2009 09:16
Najnowszy film Danny’ego Boyle’a, reżysera genialnego, kultowego „Trainspotting”. Elektryzująco dynamiczny obraz, okrzyknięty jako „eksplozja energii” i przyjmowany z ogromnym aplauzem zarówno przez widzów, jak i krytyków na całym świecie.

Fabuła "Slumdog. Milioner z ulicy" być może nie zaskakuje niczym wyjątkowym, ale zdecydowanie zachwyca fakt, w jaki sposób została ona ukazana.

Historia powiedziana w pięknej wizualnie, tętniącej energią i kolorytem formie, przez co stała się wyjątkową opowieścią filmową. Zdecydowanie zachwycają fantastycznie sfilmowane slumsy Bombaju.

Obraz Indii w Slumdog. Milioner z ulicy

Zdjęcia odbywały się w największej indyjskiej dzielnicy slumsów – Dharavi oraz w tryskającej największą energią – Juhu, ulokowanej tuż obok lotniska, którą każdy może obejrzeć z okna samolotu. Mieszka tam około miliona ludzi, podczas gdy w całym Bombaju ok. 18 milionów. Ponieważ miasto zatrważająco szybko się rozrasta, ocenia się, że w roku 2020 liczba ludności przekroczy 20 milionów. „Chcieliśmy pokazać w filmie jak najwięcej prawdziwych mieszkańców slumsów – mówi Boyle. - Dzielnica nędzy jest kwitnącą, tętniącą życiem mini-metropolią. Obecnie, ponieważ Indie są demokracją, slumsy stały się miejscem o ogromnym znaczeniu politycznym, bo mieszka tam tyle ludzi. Mnóstwo wyborców ściśniętych na małej powierzchni. Jak na ironię, slumsy są tak potężne, że wiele ludzi nie chce, by je likwidować. W Bombaju brakuje ziemi, więc prawdopodobnie mieszkańców Dharavi przenoszono by do odległego od miasta Nowego Bombaju, a tam ludzie nie chcą mieszkać. Ponieważ nie tyle zależy im na lepszym standardzie mieszkań, ile na lokalnej społeczności. Mieszkają razem i wzajemnie się wspierają. Mają niesłychanie rozległe rodziny, kuzynów, wujów. To prawdziwe wyzwanie dla polityków: polepszyć tym ludziom warunki życia, nie lekceważąc ich silnych więzi społecznych.”

Obraz Indii w Slumdog. Milioner z ulicy

„Kiedy tylko było to możliwe, kręciliśmy w prawdziwych plenerach, kręciliśmy to co było w scenariuszu, a to co było w scenariuszu często było skomplikowane i wymagało zdjęć w przeróżnych niezwykłych miejscach – tłumaczy Colson. - Film jest baśnią i jak każda baśń, ma w sobie światło i mrok. Dlatego kręciliśmy i w Taj Mahal, jednym z najpiękniejszych miejsc na świecie, i w miejscach najbardziej mrocznych z możliwych. To była prawdziwa odyseja. Musieliśmy stawić czoła specyficznym trudnościom, ale wynikło to z wyboru jakiego sami dokonaliśmy. Kręcenie filmu w autentycznych plenerach, na ulicach najgęściej zaludnionego i najbardziej chaotycznego miasta na świecie nie było łatwe.”

Zmieniający się w nieprawdopodobnym tempie krajobraz Bombaju był przyczyną kolejnych kłopotów. Wybrane parę miesięcy wcześniej lokacje ulegały tak wielkiemu przeobrażeniu, że trzeba było szukać innych miejsc. Beaufoy wspomina: „Oglądałem jakieś miejsce i uznawałem, że jest idealne. Pół roku później przyjeżdżam tam z Danny'm i widzę... że już tego miejsca nie ma. W Wielkiej Brytanii przez pół roku nie potrafią naprawić schodów ruchomych w metrze, a tutaj budują w tym czasie mega miasta. Bardzo zależało nam, aby uchwycić tę atmosferę miasta buzującego energią, ludźmi, pieniędzmi, brudem i kurzem, a przede wszystkim uchwycić nieustający ruch mas ludzkich”.

SM
źródło: Monolith




Redakcja poleca

REKLAMA