„Mine Vaganti. O miłości i makaronach”

Barwna komedia przepełniona włoską muzyką i doskonałym humorem.
/ 02.08.2010 12:39
„Nigdy nie pozwól sobie wmówić, kogo masz kochać i kogo nienawidzić. Zawsze ci źle doradzą.”– tak mawiała babcia Tommaso, najmłodszego syna właściciela fabryki makaronu w Apulli we Włoszech, który teraz wraca z Rzymu do rodzinnego miasteczka.

Na Tommaso czeka nieco ekstrawagancka rodzina: babka, która ciągle wspomina swoją nieudaną miłość, matka Stefania, stłamszona przez mieszczańskie konwenanse i nadmiernie krytyczny wobec swoich dzieci ojciec Vincenzo. Ekscentryczna ciotka Luciana, siostra Elena, która buntuje się przeciwko roli kury domowej oraz brat Antonio, który wraz z Tommaso ma w przyszłości przejąć rodzinny makaronowy interes. Jest także Alba, zawodowo związana z rodziną Cantone.

Nie chcąc rezygnować z rzymskiego życia, Tommaso planuje ujawnić swój wielki sekret przed rodziną w czasie uroczystej kolacji, wiedząc, że ojciec odda wtedy cały interes Antonio. Niespodziewany zwrot akcji niweczy jednak plany Tomasso.

Wywiad z reżyserem filmu:

- „Mine Vaganti. O miłości i makaronach” przedstawia członków dużej, żywiołowej i czułej rodziny, która na swój sposób jest zjednoczona. Są to tak zwane „rodziny Ozpetkowskie", które spotykał Pan mieszkając w dzielnicy Ostiense w Rzymie. W tym filmie akcja została przeniesiona na południe Włoch, do miasta Lecce w Saleto, w Apulii. Dlaczego zdecydował się Pan na tę zmianę?



Ferzan Ozpetek: Mam tradycyjną wizję rodziny. W tym filmie chciałem opowiedzieć o mocy relacji między ojcem, matką i dziećmi. Chciałem też rozważyć te silne relacje, które wykraczają poza więzi rodzinne. Wybrałem Lecce, ponieważ gdy po raz pierwszy, osiem lat temu, odwiedziłem to miasto, zakochałem się w nim. Chciałem nakręcić film na południu Włoch, z jego specyfiką, klasyczną architekturą i tradycją. Cudowna atmosfera Lecce wynika z piękna architektury, krajobrazu i doskonałego jedzenia, tych wielu rzeczy, które sprawiły, że chciałem tam nakręcić jeden z moich filmów. Rezultat był zdumiewający.

- Komedia obyczajowa rodziny Cantone, z ich hipokryzją, gierkami i żalem przypomina ostre i gorzkie dzieła takich reżyserów jak Monicelli i Germi. Czy to świadome nawiązanie, czy po prostu zwykły zbieg okoliczności?
Ferzan Ozpetek: Po premierze filmu wymieniono nazwiska tych reżyserów, oraz Petriego. Dla mnie to oczywiście wielki zaszczyt, że jestem łączony z nazwiskami takich twórców, ale szczerze mówiąc czuję się nieco zakłopotany. Ewentualne podobieństwa są niezamierzone, nie byłem ich świadomy, gdy kręciłem ten film.

- Dwa miesiące temu w czasie wywiadu telewizyjnego Madonna nazwała Ferzana Ozpetka geniuszem. Wydaje się to dobrym punktem wyjścia do rozmowy na temat muzyki z tego filmu, która wykorzystuję pełne namiętności pieśni, taneczne motywy i akcenty muzyki ludowej. Jak pracował pan z autorami tekstów i kompozytorami?
Ferzan Ozpetek: Kiedy poznałem opinię Madonny, byłem bardzo szczęśliwy i dumny, ale udawałem obojętność, jakby to nie miało dla mnie w ogóle znaczenia. Wybierałem do filmu te piosenki, które kocham i które towarzyszyły mi w różnych okresach życia. Ścieżkę dźwiękową skomponował Pasquale Catalano, który w moim przekonaniu jest wielkim muzykiem.

„Mine Vaganti. O miłości i makaronach”, Reżyseria: Ferzan Ozpetek, Gatunek: komediodramat, Czas trwania: 112 min, Dystrybucja: Vivarto, Premiera filmu: 30 lipca 2010

Redakcja poleca

REKLAMA