"Juno" - We-Dwoje recenzuje

Czasem jedna nieprzemyślana decyzja może zaciążyć na całym naszym życiu. Zanim się obejrzymy, złośliwy splot wydarzeń wciąga nas w swoją sieć, a nam pozostaje jedynie zaakceptować fakt, że sytuacja zaszła za daleko. Cóż, są takie dni, że nawet trzy litry soku nie wypłuczą naszego organizmu z natłoku myśli. Nigdy jednak nie jest tak źle, by kilka godzin snu nie pomogło nam znaleźć wyjścia z beznadziejnego, wydawałoby się, położenia. Wówczas z radością możemy już donieść światu, że… doniesiemy ciążące na nas konsekwencje przypadkowej decyzji, jaka wpadła nam z nudów do głowy, aż do szczęśliwego rozwiązania. A co!
/ 16.04.2008 15:37
Czasem jedna nieprzemyślana decyzja może zaciążyć na całym naszym życiu. Zanim się obejrzymy, złośliwy splot wydarzeń wciąga nas w swoją sieć, a nam pozostaje jedynie zaakceptować fakt, że sytuacja zaszła za daleko. Cóż, są takie dni, że nawet trzy litry soku nie wypłuczą naszego organizmu z natłoku myśli. Nigdy jednak nie jest tak źle, by kilka godzin snu nie pomogło nam znaleźć wyjścia z beznadziejnego, wydawałoby się, położenia. Wówczas z radością możemy już donieść światu, że… doniesiemy ciążące na nas konsekwencje przypadkowej decyzji, jaka wpadła nam z nudów do głowy, aż do szczęśliwego rozwiązania. A co!

„Juno” to film interesujący, ale i wzbudzający w naszym kraju niemałe emocje. Już sam temat wydaje się mało „poprawny politycznie”. W państwie, gdzie gloryfikuje się rodzinę i często umieszcza ją we wzorcowym, reklamowym schemacie, problemy oraz wybory młodej bohaterki wydają się być mocno oderwane od polskich realiów. Szesnastolatka, i w ciąży? Z kolegą, sprawiającym wrażenie dziecka wychowanego pod kloszem, które trzeba jeszcze prowadzić za rękę? Na dodatek, nastolatka wcale nie myśląca o zostaniu mamą – aborcja lub adopcja są przecież powszechnie dostępne! Można film odrzucić za samą fabułę, czy jednak inny od naszego punkt widzenia świata powinien od razu zdyskredytować obraz?

O „Juno” było głośno już przed oficjalną polską premierą. Sensację wzbudziła nie tyle oscarowa nominacja Ellen Page (w kategorii: najlepsza aktorka pierwszoplanowa), ile osoba nagradzanej wielokrotnie (także nagrodą Amerykańskiej Akademii Filmowej) autorki scenariusza, Diablo Cody. Nic nie mogło przyciągnąć bardziej publiczności do kin, jak ciekawość, co na temat nastolatek w ciąży ma do powiedzenia… była striptizerka, prowadząca popularny blog internetowy. Szczęśliwie, stworzyła błyskotliwą kreację, którą prawie bez poprawek „włożyła na siebie” Ellen Page… i od pierwszych minut filmu to jej postać dominuje na ekranie, i magnetyzuje widza.

Juno jest (nie)typową, zbuntowaną nastolatką. Ma cięty język, oryginalny styl bycia, lubi „iść pod prąd” - daleko jej jednak od głupiutkich, niedojrzałych dziewcząt, którym śpieszy się do dorosłości. Wiedzę na temat zabezpieczenia przed niepożądaną ciążą czy alternatywnymi rozwiązaniami ma - zalicza tzw. wpadkę, która teoretycznie może przytrafić się każdemu. Dalej jednak natrafia na mur. Szkolna wiedza okazuje się mało przydatna. Wiadome: teoria jedno, praktyka drugie. Przyśpieszony kurs dojrzewania nasza bohaterka musi przejść w kilka miesięcy - choćby po to, by zrozumieć, że świat dorosłych to często jedynie pozory i gra przed publicznością

Juno mówi dużo, komentując wszystko dookoła, ale robi to z wdziękiem i lekkością… choć wiele w jej słowach ironii (której znów polski przekład nie oddał w pełni). Miejsca na moralizowanie i analizowanie podjętych przez nią decyzji nie ma. Czyż jednak każdy film musi przemieniać się w dramat, gdzie traumatyczne przeżycia bohaterów odciskają piętno na ich dalszym życiu? „Juno” na tle innych obrazów o podobnej tematyce wyróżnia się właśnie tym, że problem niechcianej ciąży traktuje z polotem i optymizmem. Dramatu nie ma – jest tylko młoda dziewczyna w ciąży, która na tle zmieniających się pór roku „wędruje” przez kolejne etapy ciąży, by dotrzeć do miejsca, w którym znów będzie beztroską nastolatką. Odmienioną i pewną swoich uczuć, wciąż… nastolatką!
Galeria postaci, jakie stworzyła Diablo Cody, nieco nas zwodzi. Początkowo wszyscy wydają się być… tacy wpasowani we własne mieszkania (duży plus dla scenografa, Steve’a Skalada) – łatwo każdego zaszufladkować. Z kolejnymi scenami odkrywamy jednak, że upraszczamy ludzi, myśląc zbyt stereotypowo. Zaskakują zaś wszyscy. I też każdy z bohaterów swą wyrazistą kreacją wiele wnosi w klimat i ton tego poważnego w temacie, a luźnego w formie, komediodramatu.
Zauroczyła mnie Juno. Tym swym oderwaniem od świata, w jakim przyszło jej żyć - wciąż tak uroczo rozbrajająca szczerością, otwartością i bezpośredniością. Nucąc sobie pod nosem „All I Want Is You” Barry Louis Polisar uśmiecham się sama do siebie i… zajadam tic-taki. Po tym filmie nawet one mają dziś inny smak!

"Juno"
"Juno"

„Juno”
Tytuł oryginalny: “Juno”
Reżyseria: Jason Reitman
Scenariusz: Diablo Cody
Zdjęcia: Eric Steelberg
Obsada:
Ellen Page jako Juno MacGuff
Michael Cera jako Paulie Bleeker
Jennifer Garner jako Vanessa Loring
Jason Bateman jako Mark Loring
Olivia Thirlby jako Leah
J.K. Simmons jako Mac MacGuff
Czas trwania filmu: 92 min.
Produkcja: USA 2007
Dystrybutor: Monolith Films

Anna Curyło

Redakcja poleca

REKLAMA