DVD Czas wojny

DVD Czas wojny fot. serwis prasowy
Film Stevena Spielberga o lojalności, nadziei i wytrwałości w czasie I wojny światowej.
/ 06.06.2012 11:46
DVD Czas wojny fot. serwis prasowy
Produkcja studia DreamWorks i Stevena Spielberga. Epicka opowieść, mówiąca o lojalności, nadziei i wytrwałości, rozegrana w scenerii wiejskiej Anglii i Francji czasu I wojny światowej. Historia, która najpierw była książkowym bestsellerem, a potem spektakularnym sukcesem na deskach światowych teatrów, teraz zagości na srebrnym ekranie.

Rodzina Narracottów prowadzi farmę w Devon. Ojciec Ted kupuje pięknego konia Joeya, który nie nadaje się jednak do pracy w gospodarstwie. Bardzo się z nim zaprzyjaźnia syn Narracottów Albert. Gdy rumak zostaje sprzedany armii, poznajemy jego dramatyczne, zmienne losy podczas wojennej zawieruchy. Tymczasem chłopak, choć nieletni, zaciąga się do wojska, mając nadzieję odnaleźć swego najwierniejszego przyjaciela.

Książka inspiracją do filmu
Scenariusz filmu oparto na powieści familijnej Michaela Morpurgo, wydanej po raz pierwszy w Wielkiej Brytanii w 1982 roku i rozgrywającej się w latach I wojny światowej w Anglii oraz Francji. Pisarza zainspirowały opowieści weteranów Wielkiej Wojny ze wsi Iddesleigh w Devon, gdzie mieszkał. Jeden z nich służył w słynnym regimencie Devon Yeomanry, istniejącym od osiemnastego wieku. Uczestniczył najpierw w wojnie burskiej, potem w I wojnie światowej, między innymi w bitwie pod Gallipoli. Innym był kawalerzysta, kapitan Budgett. Trzeci z nich wspominał, że armia kupowała konie w Devon. Wszyscy opowiadali o niezwykle ciężkim losie i poświęcaniu zwierząt, które używano nie tylko pod wierzch, ale także jako konie pociągowe w artylerii czy ambulansach. Morpurgo przeprowadził własne badania i stwierdził, że w czasie tamtej wojny zginęło – jak się szacuje – ponad milion koni po stronie brytyjskiej, a ponad dziesięć milionów w czasie działań wojennych po wszystkich stronach konfliktu. Te suche dane głęboko go poruszyły. Jeszcze inną, ale bardzo ważną inspiracją był pewien chłopiec na prowadzonej przez niego charytatywnej farmie Farms for City Children, którego widywał rozmawiającego z powierzonym jego opiece rumakiem. Ta ich wyjątkowo głęboka i osobista relacja bardzo go ujęła.

Wielki Steven wkracza do akcji
W 2009 roku producentka Kathleen Kennedy wraz z producentem i reżyserem Frankiem Marshallem obejrzała na West Endzie sceniczną wersję „War Horse”. Oboje od lat współpracowali ze Spielbergiem (Kennedy była współzałożycielką jego słynnej firmy Amblin). Od 1992 roku prowadzą własną firmę producencką, nadal zachowując bliskie relacje prywatne i zawodowe ze swym legendarnym kolegą z branży. To właśnie ona, będąc pod wielkim wrażeniem tego, co zobaczyła, nakłoniła Stevena, by przeczytał powieść, a potem wybrał się do teatru na „War Horse”. Było to 1 stycznia 2010 roku, w Londynie. Spielberg wspominał, że wzruszył się do łez, a potem długo rozmawiał z twórcami i wykonawcami spektaklu. Słynny reżyser i producent dał się uwieść opowieścią o chłopcu i jego koniu i bardzo szybko zakupił prawa do adaptacji powieści. Jej szczegółowa lektura utwierdziła go w przekonaniu, że chce na postawie tej książki nakręcić film. – Ta opowieść całkowicie mną zawładnęła – tłumaczył. – Jestem zdania, że ma w sobie wielką, niespotykaną uczciwość. Nasza ekranizacja skierowana jest do widowni rodzinnej. Opowiada o niezwykłym doświadczeniu i więzi, która łączy chłopca i konia, choć los tak gwałtownie i dramatycznie ich rozdziela. Myślę, że przesłanie naszego filmu będzie doskonale zrozumiałe w każdym kraju. Rzecz jasna Spielberg, swym zwyczajem, zadbał o wizualną stronę filmu i o widowiskowe atrakcje. Dał niezwykle sugestywny obraz świata ogarniętego niemal apokaliptycznym wojennym konfliktem. Zwracał jednak przy tym uwagę, że nie to było dla niego najistotniejsze: – To przede wszystkim rzecz o wierze, nadziei i wielkiej wytrwałości, zarówno ze strony konia, jak i jego opiekuna. Oraz o poświęceniu, które się z tak głębokim przywiązaniem wiąże.

Z wielką starannością skompletowano obsadę, sięgając zwłaszcza po markowych aktorów brytyjskich. Młody aktor teatralny Jeremy Irvine (wystąpił na ekranie w serialu „Life Bites”) został wybrany spośród kilku setek kandydatów. Spielberga ujął wyjątkową szczerością i naturalnością ekspresji. Małe, gościnne rólki zagrali wnuczka kapitana Budgetta oraz Morpurgo
Olśniewające pejzaże i brak komputerowych sztuczek
Wielka część zdjęć powstała w scenerii angielskiego Dartmoor, Parku Narodowego w południowym Devon, wyróżniającego się niepowtarzalnym, granitowym, skalistym krajobrazem. Słynny reżyser był pod wielkim wrażeniem dzikiej przyrody: – W swej długiej karierze ustawiałem kamerę w różnych miejscach, ale taka obfitość zapierających dech w piersi pejzaży była doprawdy wyjątkowa. Żal było z czegokolwiek rezygnować.

Przedtem kręcono w Hampshire, dawnej posiadłości Wellingtonów; tu też powstała widowiskowa i wielce dramatyczna scena szarży, z udziałem ponad 130 statystów. Potem, w sierpniu 2010, ekipa przeniosła się do wspomnianego regionu Dartmoor. Główne sceny w wiosce nakręcono we wrześniu i październiku w miasteczku Wiltshire, słynnym z zachowanej zabytkowej kamiennej zabudowy. Następnie na opuszczonym lotnisku Wisley Airfiled w Surrey zrealizowano dramatyczne sceny frontowe na ziemi niczyjej. W Bourne Woods w Surrey nakręcono z kolei sceny z obozu wojskowego. Ta malownicza okolica zagrała już w wielu filmach („Gladiator” i „Robin Hood” Ridleya Scotta, serial „Kompania braci”). Nieliczne partie powstały w Walii, małe dokrętki z udziałem koni powstały w Kalifornii.

Film dostępny w wersji na DVD i Blu-ray.

Redakcja poleca

REKLAMA