Drużyna A i MacGyver - ikony lat 90-tych

Tak jak z wielką nostalgią słuchamy wielkich szlagierów lat 80-tych i 90-tych, przy których bawiliśmy się na szkolnych dyskotekach, tak samo z wielkim utęsknieniem wspominamy seriale, przy których upłynęło nam beztroskie dzieciństwo.
/ 15.06.2010 07:42

Tak jak z wielką nostalgią słuchamy wielkich szlagierów lat 80-tych i 90-tych, przy których bawiliśmy się na szkolnych dyskotekach, tak samo z wielkim utęsknieniem wspominamy seriale, przy których upłynęło nam beztroskie dzieciństwo.

Słoneczny patrol, Dynastia, Nieustraszony, Żar tropików, Świat według Bundych, Policjanci z Miami, Na wariackich papierach, Grom w raju, Gliniarz i prokurator, MASH to tylko niektóre z wielkich amerykańskich hiciorów, które po upadku muru berlińskiego (z lekkim poślizgiem) zalały nasz kraj. Wszystkie można określić mianem kultowych, lecz wydaje mi się, że tymi najbardziej kultowymi w pamięci wielu z nas pozostaną zwłaszcza dwa:

Drużyna A

Fot. Filmweb.pl

Jeśli masz problem, gdy nie wiesz do kogo się zwrócić i jeśli uda ci się ich znaleźć, możesz ich wynająć

Legenda wśród seriali. Było w nim wszystko – zapierająca dech w piersiach akcja połączona z dużą dawką humoru, imponujące jak na tamte czasy efekty specjalne, pamiętne intro i obwieszony łańcuchami B.A. Baracus (w tej roli niesamowity Mr. T)! I dzieci i rodzice emocjonowali się przygodami tej fantastycznej czwórki, bo oprócz wspomnianego B.A. Baracusa, jak wszyscy doskonale wiecie, drużynę A tworzyli przystojny porucznik Templeton ‘Buźka’ Peck (Dirk Benedict), pomysłowy pułkownik John ‘Hannibal’ Smith (niestety nieżyjący już George Peppard)  i szalony kapitan H.M. Murdock (niezapomniana rola Dwighta Schultza).

Drużyna A

Drużyna A

Drużynę A kręcono w latach 1983-1987. Serial wyreżyserowali Michael Vejar oraz Gilbert M. Shilton. Jego fabuła była bardzo banalna. Oto czterech eks-żołnierzy z Wietnamu ściganych przez rząd za zbrodnię, której nie popełnili, wynajmowano do utarcia nosa przeróżnym bandziorom. I choć każdy odcinek miał taki sam schemat, jak to się oglądało! Przygody tej czwórki przez długi czas pozostawały numerem jeden wśród podwórkowych debat, czasem ustępując miejsca innemu wielkiemu bohaterowi tamtych lat – MacGyverowi.

MacGyver

Fot. netgeeks.pl

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce wczesnych lat 90-tych tylko jeden człowiek potrafił z litra wody i dwóch pomarańczy zrobić 3 litry wódki, tak żeby została mu jeszcze kiść bananów, a z byle drutu wyczarować samolot. I choć pogromcy mitów Adam Savage i Jamie Hyneman bez trudu  rozprawili się z jego wynalazkami, pytanie „Jak on to zrobił?” do dziś dźwięczy w naszych głowach na samo wspomnienie tego serialu. Postać tej słynnej złotej-rączki (czy wiecie, że MacGyver miał na imię Angus?) wykreował Richard Dean Anderson, przyznam szczerze, największy rywal genialnego Dwighta Schultza na mojej prywatnej liście najlepszych serialowych aktorów ówczesnych lat. Nie będzie przesadą, jeśli rzeknę, że przystojny, odznaczający się nieprzeciętną inteligencją oraz pacyfistycznym usposobieniem MacGyver był księciem na białym rumaku, o którym marzyła każda ze zgromadzonych przed telewizorem dziewczyn i którym w przyszłości chciał zostać każdy chłopak! Choć nie posiadał supermocy, był jednym z największych telewizyjnych superbohaterów lat 90-tych, bo czy wspominałam już, że ze sznurka, gumy do żucia i starego buta potrafił zrobić bombę?

MacGyver

MacGyver

Dziś oba te nieśmiertelne seriale wracają do łask. Drużynę A w reżyserii Joe Carnahama od kilku dni można oglądać w naszych kinach, natomiast premiera MacGyvera przewidziana jest na 2013 rok. Jednak czy przenoszenie tych kultowych seriali na duży ekran ma sens? Ich cały urok polegał właśnie na tym, że można je było oglądać w latach 90-tych, gdy do Polski zaczynały dopiero docierać pierwsze amerykańskie produkcje opatrzone charakterystycznym głosem lektora i gdy główne role grali niszowi, nieznani szerszej publiczności aktorzy, a nie gwiazdy światowego formatu (w rolę nowego MacGyvera według plotek ma się o zgrozo wcielić Owen Wilson!). Uważam, że nic nie zastąpi smaków dzieciństwa, a już na pewno nie odgrzewane kotlety, które rzadko kiedy bywają dobre...
 

Redakcja poleca

REKLAMA