Clerks – Sprzedawcy 2

Kevin Smith, twórca kultowych „Sprzedawców” - manifestu pokolenia wiecznie niedojrzałych, wyprzedaje resztki swojego talentu.
/ 23.10.2006 14:31
clerks1.jpgObawiam się, że Kevin Smith zwyczajnie musiał nakręcić kontynuację swych debiutanckich „Clerks” sprzed lat 12. Po ostatnich niepowodzeniach nie miał innego wyjścia, jak tylko wrócić do tego, co przyniosło mu sukces.

Próba rozpętania „zaje...tej” zabawy w „Jay i Cichy Bob kontratakują” wypadła żałośnie, a konwencjonalną „Dziewczynę z Jersey” nominowano do Złotej Maliny. Na tle tamtych „osiągnięć” druga część „Sprzedawców” wypada nieco lepiej, ale zarazem pokazuje, dlaczego Smith jest ciągle reżyserem drugorzędnym – po prostu się chłopak nie rozwija.

Nie rozwijają się także jego bohaterowie, których mimo trzydziestki na karku wciąż najbardziej śmieszą ich własne dowcipy. Ponieważ sklepik, gdzie zalegali w części pierwszej, spłonął, przenieśli się do fast foodu. Można by powiedzieć, że jest to praca poniżej ich aspiracji, gdyby jakieś aspiracje mieli. Co prawda bardziej rozsądny z pary przyjaciół Dante (Brian O’Halloran) postanawia wyjechać z narzeczoną na Florydę, ale czuje, że i tam nie osiągnie sukcesu.

Pierwsza część „Clerks” stała się manifestem pokolenia wiecznie niedojrzałych. Tych wszystkich kolesiów, co to całą wieczność wystają pod murami, pijąc, paląc i świntusząc. Znamy ich także z własnych podwórek, choć w przeciwieństwie do długowłosych odpowiedników ze Stanów ci nasi są raczej łysi. W swym najlepszym filmie – „W pogoni za Amy” – udało się Smithowi nadać tej niedojrzałości walor, że tak powiem, ogólnoludzki. Zostawaliśmy z melancholijnym poczuciem, iż tak naprawdę nikt z nas do życia nie dorósł i pewnie nigdy nie dorośnie.

Zadziorność pierwszych produkcji z czasem obróciła się w konwencję. W „Sprzedawcach 2” jest zgodnie z przewidywaniem bardzo sprośnie, ale ściek z niepoprawnymi politycznie kawałami (niekiedy całkiem śmiesznymi, mój ulubiony to ten o odzyskiwaniu słowa „czarnuch”) wiedzie nas prosto do sentymentalnego happy endu. Spodziewać się go zresztą można już od chwili, gdy pojawia się na ekranie logo hollywoodzkich producentów, braci Weinstein. Bohaterami Smitha korporacje się nie interesują, nim samym jednak – owszem. I tak nasz reżyser utknął między sztubactwem a czułostkowością. Ktoś mu teraz powinien zafundować potężnego kopa, by wreszcie ruszył się z miejsca i przestał zjadać własny ogonek, który smakuje niewiele lepiej od fast foodu.

Bartosz Żurawiecki/ Przekrój

„Clerks – Sprzedawcy 2”, reŻ. Kevin Smith USA 2006, Kino Świat, premiera 20 października