Armadillo to nazwa wojskowej bazy operacyjnej, zlokalizowanej w prowincji Helmand w południowym Afganistanie. Stacjonuje w niej zazwyczaj około 170 brytyjskich i duńskich żołnierzy. Są wśród nich młodzi ludzie, traktujący wojnę niczym przygodę, test lub wyzwanie, któremu nie da się oprzeć. Jednak w trakcie półrocznego pobytu w bazie ich osobowość ulega zmianie. Do wyjazdu na wojnę pieczołowicie przygotowują się w domach, a na miejscu, podczas nocnych dyżurów, oglądają na laptopach filmy porno i niczym mali chłopcy rozkoszują się wojenką i życiem w żołnierskim plutonie. Ale ta spontaniczna brawura trwa krótko i gwałtownie się kończy. Podczas walk z talibami jeden z żołnierzy zostaje ranny, a jego przerażona twarz dowodzi, że ta wojna wcale nie jest chłopięcą zabawą w bohaterów, czy zwykłą grą w paintball. Z drugiej strony są również cywile? Prości afgańscy rolnicy, którzy ze zdziwieniem przyglądają się wojnie. Uczestnicząc w niej biernie ponoszą największe straty. Żyją w poczuciu chaosu, rozdarci pomiędzy dwa fronty: uzbrojonych talibów i zachodnich żołnierzy. Nie mając wyjścia radzą sobie sami, a strach stanowi nieodłączny element ich życia. A wszystko to dzieje się na oczach świata, który, przyjmując rolę niemego świadka, zdaje się nie reagować i milcząco akceptować.
Armadillo (reż. Janus Metz Pedersen)
Armadillo to nazwa wojskowej bazy operacyjnej, zlokalizowanej w prowincji Helmand w południowym Afganistanie. Stacjonuje w niej zazwyczaj około 170 brytyjskich i duńskich żołnierzy. Są wśród nich młodzi ludzie, traktujący wojnę niczym przygodę, test lub wyzwanie, któremu nie da się oprzeć. Jednak w trakcie półrocznego pobytu w bazie ich osobowość ulega zmianie. Do wyjazdu na wojnę pieczołowicie przygotowują się w domach, a na miejscu, podczas nocnych dyżurów, oglądają na laptopach filmy porno i niczym mali chłopcy rozkoszują się wojenką i życiem w żołnierskim plutonie. Ale ta spontaniczna brawura trwa krótko i gwałtownie się kończy. Podczas walk z talibami jeden z żołnierzy zostaje ranny, a jego przerażona twarz dowodzi, że ta wojna wcale nie jest chłopięcą zabawą w bohaterów, czy zwykłą grą w paintball. Z drugiej strony są również cywile? Prości afgańscy rolnicy, którzy ze zdziwieniem przyglądają się wojnie. Uczestnicząc w niej biernie ponoszą największe straty. Żyją w poczuciu chaosu, rozdarci pomiędzy dwa fronty: uzbrojonych talibów i zachodnich żołnierzy. Nie mając wyjścia radzą sobie sami, a strach stanowi nieodłączny element ich życia.
A wszystko to dzieje się na oczach świata, który, przyjmując rolę niemego świadka, zdaje się nie reagować i milcząco akceptować.
1
z
9
fot. Materiały prasowe
Armadillo to nazwa wojskowej bazy operacyjnej, zlokalizowanej w prowincji Helmand w południowym Afganistanie. Stacjonuje w niej zazwyczaj około 170 brytyjskich i duńskich żołnierzy. Są wśród nich młodzi ludzie, traktujący wojnę niczym przygodę, test lub wyzwanie, któremu nie da się oprzeć. Jednak w trakcie półrocznego pobytu w bazie ich osobowość ulega zmianie. Do wyjazdu na wojnę pieczołowicie przygotowują się w domach, a na miejscu, podczas nocnych dyżurów, oglądają na laptopach filmy porno i niczym mali chłopcy rozkoszują się wojenką i życiem w żołnierskim plutonie. Ale ta spontaniczna brawura trwa krótko i gwałtownie się kończy. Podczas walk z talibami jeden z żołnierzy zostaje ranny, a jego przerażona twarz dowodzi, że ta wojna wcale nie jest chłopięcą zabawą w bohaterów, czy zwykłą grą w paintball. Z drugiej strony są również cywile? Prości afgańscy rolnicy, którzy ze zdziwieniem przyglądają się wojnie. Uczestnicząc w niej biernie ponoszą największe straty. Żyją w poczuciu chaosu, rozdarci pomiędzy dwa fronty: uzbrojonych talibów i zachodnich żołnierzy. Nie mając wyjścia radzą sobie sami, a strach stanowi nieodłączny element ich życia.
A wszystko to dzieje się na oczach świata, który, przyjmując rolę niemego świadka, zdaje się nie reagować i milcząco akceptować.
2
z
9
fot. Materiały prasowe
Armadillo to nazwa wojskowej bazy operacyjnej, zlokalizowanej w prowincji Helmand w południowym Afganistanie. Stacjonuje w niej zazwyczaj około 170 brytyjskich i duńskich żołnierzy. Są wśród nich młodzi ludzie, traktujący wojnę niczym przygodę, test lub wyzwanie, któremu nie da się oprzeć. Jednak w trakcie półrocznego pobytu w bazie ich osobowość ulega zmianie. Do wyjazdu na wojnę pieczołowicie przygotowują się w domach, a na miejscu, podczas nocnych dyżurów, oglądają na laptopach filmy porno i niczym mali chłopcy rozkoszują się wojenką i życiem w żołnierskim plutonie. Ale ta spontaniczna brawura trwa krótko i gwałtownie się kończy. Podczas walk z talibami jeden z żołnierzy zostaje ranny, a jego przerażona twarz dowodzi, że ta wojna wcale nie jest chłopięcą zabawą w bohaterów, czy zwykłą grą w paintball. Z drugiej strony są również cywile? Prości afgańscy rolnicy, którzy ze zdziwieniem przyglądają się wojnie. Uczestnicząc w niej biernie ponoszą największe straty. Żyją w poczuciu chaosu, rozdarci pomiędzy dwa fronty: uzbrojonych talibów i zachodnich żołnierzy. Nie mając wyjścia radzą sobie sami, a strach stanowi nieodłączny element ich życia.
A wszystko to dzieje się na oczach świata, który, przyjmując rolę niemego świadka, zdaje się nie reagować i milcząco akceptować.
3
z
9
fot. Materiały prasowe
Armadillo to nazwa wojskowej bazy operacyjnej, zlokalizowanej w prowincji Helmand w południowym Afganistanie. Stacjonuje w niej zazwyczaj około 170 brytyjskich i duńskich żołnierzy. Są wśród nich młodzi ludzie, traktujący wojnę niczym przygodę, test lub wyzwanie, któremu nie da się oprzeć. Jednak w trakcie półrocznego pobytu w bazie ich osobowość ulega zmianie. Do wyjazdu na wojnę pieczołowicie przygotowują się w domach, a na miejscu, podczas nocnych dyżurów, oglądają na laptopach filmy porno i niczym mali chłopcy rozkoszują się wojenką i życiem w żołnierskim plutonie. Ale ta spontaniczna brawura trwa krótko i gwałtownie się kończy. Podczas walk z talibami jeden z żołnierzy zostaje ranny, a jego przerażona twarz dowodzi, że ta wojna wcale nie jest chłopięcą zabawą w bohaterów, czy zwykłą grą w paintball. Z drugiej strony są również cywile? Prości afgańscy rolnicy, którzy ze zdziwieniem przyglądają się wojnie. Uczestnicząc w niej biernie ponoszą największe straty. Żyją w poczuciu chaosu, rozdarci pomiędzy dwa fronty: uzbrojonych talibów i zachodnich żołnierzy. Nie mając wyjścia radzą sobie sami, a strach stanowi nieodłączny element ich życia.
A wszystko to dzieje się na oczach świata, który, przyjmując rolę niemego świadka, zdaje się nie reagować i milcząco akceptować.
4
z
9
fot. Materiały prasowe
Armadillo to nazwa wojskowej bazy operacyjnej, zlokalizowanej w prowincji Helmand w południowym Afganistanie. Stacjonuje w niej zazwyczaj około 170 brytyjskich i duńskich żołnierzy. Są wśród nich młodzi ludzie, traktujący wojnę niczym przygodę, test lub wyzwanie, któremu nie da się oprzeć. Jednak w trakcie półrocznego pobytu w bazie ich osobowość ulega zmianie. Do wyjazdu na wojnę pieczołowicie przygotowują się w domach, a na miejscu, podczas nocnych dyżurów, oglądają na laptopach filmy porno i niczym mali chłopcy rozkoszują się wojenką i życiem w żołnierskim plutonie. Ale ta spontaniczna brawura trwa krótko i gwałtownie się kończy. Podczas walk z talibami jeden z żołnierzy zostaje ranny, a jego przerażona twarz dowodzi, że ta wojna wcale nie jest chłopięcą zabawą w bohaterów, czy zwykłą grą w paintball. Z drugiej strony są również cywile? Prości afgańscy rolnicy, którzy ze zdziwieniem przyglądają się wojnie. Uczestnicząc w niej biernie ponoszą największe straty. Żyją w poczuciu chaosu, rozdarci pomiędzy dwa fronty: uzbrojonych talibów i zachodnich żołnierzy. Nie mając wyjścia radzą sobie sami, a strach stanowi nieodłączny element ich życia.
A wszystko to dzieje się na oczach świata, który, przyjmując rolę niemego świadka, zdaje się nie reagować i milcząco akceptować.
5
z
9
fot. Materiały prasowe
Armadillo to nazwa wojskowej bazy operacyjnej, zlokalizowanej w prowincji Helmand w południowym Afganistanie. Stacjonuje w niej zazwyczaj około 170 brytyjskich i duńskich żołnierzy. Są wśród nich młodzi ludzie, traktujący wojnę niczym przygodę, test lub wyzwanie, któremu nie da się oprzeć. Jednak w trakcie półrocznego pobytu w bazie ich osobowość ulega zmianie. Do wyjazdu na wojnę pieczołowicie przygotowują się w domach, a na miejscu, podczas nocnych dyżurów, oglądają na laptopach filmy porno i niczym mali chłopcy rozkoszują się wojenką i życiem w żołnierskim plutonie. Ale ta spontaniczna brawura trwa krótko i gwałtownie się kończy. Podczas walk z talibami jeden z żołnierzy zostaje ranny, a jego przerażona twarz dowodzi, że ta wojna wcale nie jest chłopięcą zabawą w bohaterów, czy zwykłą grą w paintball. Z drugiej strony są również cywile? Prości afgańscy rolnicy, którzy ze zdziwieniem przyglądają się wojnie. Uczestnicząc w niej biernie ponoszą największe straty. Żyją w poczuciu chaosu, rozdarci pomiędzy dwa fronty: uzbrojonych talibów i zachodnich żołnierzy. Nie mając wyjścia radzą sobie sami, a strach stanowi nieodłączny element ich życia.
A wszystko to dzieje się na oczach świata, który, przyjmując rolę niemego świadka, zdaje się nie reagować i milcząco akceptować.
6
z
9
fot. Materiały prasowe
Armadillo to nazwa wojskowej bazy operacyjnej, zlokalizowanej w prowincji Helmand w południowym Afganistanie. Stacjonuje w niej zazwyczaj około 170 brytyjskich i duńskich żołnierzy. Są wśród nich młodzi ludzie, traktujący wojnę niczym przygodę, test lub wyzwanie, któremu nie da się oprzeć. Jednak w trakcie półrocznego pobytu w bazie ich osobowość ulega zmianie. Do wyjazdu na wojnę pieczołowicie przygotowują się w domach, a na miejscu, podczas nocnych dyżurów, oglądają na laptopach filmy porno i niczym mali chłopcy rozkoszują się wojenką i życiem w żołnierskim plutonie. Ale ta spontaniczna brawura trwa krótko i gwałtownie się kończy. Podczas walk z talibami jeden z żołnierzy zostaje ranny, a jego przerażona twarz dowodzi, że ta wojna wcale nie jest chłopięcą zabawą w bohaterów, czy zwykłą grą w paintball. Z drugiej strony są również cywile? Prości afgańscy rolnicy, którzy ze zdziwieniem przyglądają się wojnie. Uczestnicząc w niej biernie ponoszą największe straty. Żyją w poczuciu chaosu, rozdarci pomiędzy dwa fronty: uzbrojonych talibów i zachodnich żołnierzy. Nie mając wyjścia radzą sobie sami, a strach stanowi nieodłączny element ich życia.
A wszystko to dzieje się na oczach świata, który, przyjmując rolę niemego świadka, zdaje się nie reagować i milcząco akceptować.
7
z
9
fot. Materiały prasowe
Armadillo to nazwa wojskowej bazy operacyjnej, zlokalizowanej w prowincji Helmand w południowym Afganistanie. Stacjonuje w niej zazwyczaj około 170 brytyjskich i duńskich żołnierzy. Są wśród nich młodzi ludzie, traktujący wojnę niczym przygodę, test lub wyzwanie, któremu nie da się oprzeć. Jednak w trakcie półrocznego pobytu w bazie ich osobowość ulega zmianie. Do wyjazdu na wojnę pieczołowicie przygotowują się w domach, a na miejscu, podczas nocnych dyżurów, oglądają na laptopach filmy porno i niczym mali chłopcy rozkoszują się wojenką i życiem w żołnierskim plutonie. Ale ta spontaniczna brawura trwa krótko i gwałtownie się kończy. Podczas walk z talibami jeden z żołnierzy zostaje ranny, a jego przerażona twarz dowodzi, że ta wojna wcale nie jest chłopięcą zabawą w bohaterów, czy zwykłą grą w paintball. Z drugiej strony są również cywile? Prości afgańscy rolnicy, którzy ze zdziwieniem przyglądają się wojnie. Uczestnicząc w niej biernie ponoszą największe straty. Żyją w poczuciu chaosu, rozdarci pomiędzy dwa fronty: uzbrojonych talibów i zachodnich żołnierzy. Nie mając wyjścia radzą sobie sami, a strach stanowi nieodłączny element ich życia.
A wszystko to dzieje się na oczach świata, który, przyjmując rolę niemego świadka, zdaje się nie reagować i milcząco akceptować.
8
z
9
fot. Materiały prasowe
Armadillo to nazwa wojskowej bazy operacyjnej, zlokalizowanej w prowincji Helmand w południowym Afganistanie. Stacjonuje w niej zazwyczaj około 170 brytyjskich i duńskich żołnierzy. Są wśród nich młodzi ludzie, traktujący wojnę niczym przygodę, test lub wyzwanie, któremu nie da się oprzeć. Jednak w trakcie półrocznego pobytu w bazie ich osobowość ulega zmianie. Do wyjazdu na wojnę pieczołowicie przygotowują się w domach, a na miejscu, podczas nocnych dyżurów, oglądają na laptopach filmy porno i niczym mali chłopcy rozkoszują się wojenką i życiem w żołnierskim plutonie. Ale ta spontaniczna brawura trwa krótko i gwałtownie się kończy. Podczas walk z talibami jeden z żołnierzy zostaje ranny, a jego przerażona twarz dowodzi, że ta wojna wcale nie jest chłopięcą zabawą w bohaterów, czy zwykłą grą w paintball. Z drugiej strony są również cywile? Prości afgańscy rolnicy, którzy ze zdziwieniem przyglądają się wojnie. Uczestnicząc w niej biernie ponoszą największe straty. Żyją w poczuciu chaosu, rozdarci pomiędzy dwa fronty: uzbrojonych talibów i zachodnich żołnierzy. Nie mając wyjścia radzą sobie sami, a strach stanowi nieodłączny element ich życia.
A wszystko to dzieje się na oczach świata, który, przyjmując rolę niemego świadka, zdaje się nie reagować i milcząco akceptować.
9
z
9
fot. Materiały prasowe
Armadillo to nazwa wojskowej bazy operacyjnej, zlokalizowanej w prowincji Helmand w południowym Afganistanie. Stacjonuje w niej zazwyczaj około 170 brytyjskich i duńskich żołnierzy. Są wśród nich młodzi ludzie, traktujący wojnę niczym przygodę, test lub wyzwanie, któremu nie da się oprzeć. Jednak w trakcie półrocznego pobytu w bazie ich osobowość ulega zmianie. Do wyjazdu na wojnę pieczołowicie przygotowują się w domach, a na miejscu, podczas nocnych dyżurów, oglądają na laptopach filmy porno i niczym mali chłopcy rozkoszują się wojenką i życiem w żołnierskim plutonie. Ale ta spontaniczna brawura trwa krótko i gwałtownie się kończy. Podczas walk z talibami jeden z żołnierzy zostaje ranny, a jego przerażona twarz dowodzi, że ta wojna wcale nie jest chłopięcą zabawą w bohaterów, czy zwykłą grą w paintball. Z drugiej strony są również cywile? Prości afgańscy rolnicy, którzy ze zdziwieniem przyglądają się wojnie. Uczestnicząc w niej biernie ponoszą największe straty. Żyją w poczuciu chaosu, rozdarci pomiędzy dwa fronty: uzbrojonych talibów i zachodnich żołnierzy. Nie mając wyjścia radzą sobie sami, a strach stanowi nieodłączny element ich życia.
A wszystko to dzieje się na oczach świata, który, przyjmując rolę niemego świadka, zdaje się nie reagować i milcząco akceptować.