Gwasze Józefa Hałasa to kolejna wystawa organizowana przez Galerię Sztuki Platon, prezentująca fascynujący fragment twórczości nestora malarstwa polskiego, związanego z Wrocławiem i tutejszą Akademią Sztuk Pięknych (wcześniej Państwową Wyższą Szkołą Sztuk Plastycznych).
Wystawa czynna będzie do 15.04. 2011 – zapraszamy serdecznie!
Artysta urodził się w 1927 roku w Nowym Sączu, jednak całe jego życie związane jest ze stolicą Dolnego Śląska, gdzie studiował, a następnie wykładał. Współtworzył powstałą w 1956 roku Grupę X, od 1961 należy do grupy Szkoła Wrocławska (znanej obecnie jako Grupa Wrocławska). Jako pedagog miał ogromny wpływ na rozwój wrażliwości artystycznej kolejnych pokoleń adeptów sztuki.
Prezentacja gwaszy profesora Hałasa opatrzonych jego odręcznymi notatkami jest wyjątkową okazją aby przyjrzeć się ostatniej dekadzie twórczości artysty. Ekspozycja składa się z 34 prac, wyselekcjonowanych przez kuratorkę – Beatę Siemińską – we współpracy z samym artystą, które będzie można nabyć po prawdziwie atrakcyjnych na rynku sztuki cenach.Późne dzieła Hałasa mają wyjątkowy wymiar autorefleksji. Ich analityczny charakter i programowe powracanie do ekstraktów rzeczywistości, pochodzących z najdalszych wspomnień, służy swojego rodzaju syntezie artystycznych doświadczeń. Motywy nawiązują bowiem do wcześniejszej twórczości – do skosów i pionów oraz do motywu góry. Artysta eksperymentuje z kolejnymi rodzajami papieru, bawi się zróżnicowaną fakturą podobrazia, jest gotowy na nieprzewidziane efekty i ryzyko z nimi związane. Charakter zgromadzonych prac i istotę twórczości artysty doskonale oddają słowa Mirosława Ratajczaka, pochodzące z katalogu towarzyszącego wystawie:
Hałas, jak mogłoby się wydawać, nie ma mistrzów, jego malarstwo nie „koresponduje” bezpośrednio ze współczesną mu sztuką, nie odwołuje się do żadnych tendencji, nurtów, teorii, których przecież było w wieku XX tak wiele i tak ważną rolę pełniły. Nawet kwestie związane z kolorem – a ten artysta uznawany jest za wybitnego kolorystę – są punktowane przez krytykę w zasadzie jedynie pochwałami.(…) wystawa gwaszy Józefa Hałasa wydaje się dobrą sposobnością, by o kolorze właśnie – i przede wszystkim – pomyśleć. Patrząc na konkretne przykłady.
Nie tylko o tym, że piękny, lub że poszczególne prace odpowiadają naszym gustom czy nastrojowi (choć to punkt wyjścia w końcu nie najgorszy). Te gwasze dają okazję, by zobaczyć jak Hałas „szuka” koloru, i co znaczy „kolor” w tej przygodzie. A z pewnością nie oznacza on tylko równo pokrytej farbą płaszczyzny. Hałas nie ma nic wspólnego z „systemami” kolorystycznymi, jakie próbowano w XIX i XX-wiecznej sztuce zbudować. Na obrazach olejnych tego artysty kolor może wydawać się nie tyle „poszukiwany”, ile już „znaleziony” – taka jest po części natura hieratycznych „olejów na płótnie”. Gwasze są inne; czasem na pozór niedokończone, jakby zawieszone w momencie, w którym został osiągnięty (napotkany) przez malarza pewien pożądany efekt, gdy pojawił się w nich refleks jego wyobrażenia o harmonii i zaskoczył go tą zgodnością. Malarzowi nie potrzebne tu wykończenie obrazu, raczej „spięcie” go w jego centrum, związanie kilku elementów w taki sposób, by utworzyły twarde jądro pracy, epifaniczny klucz. Najważniejszym z nich jest papier (co do którego Hałas ma swoje specyficzne wymagania; lubi stare, „złe” papiery, nie przeznaczone specjalnie do malowania gwaszem, akwarelą czy tuszem, a więc inaczej, niż się przeważnie oczekuje, chłonące farby, reagujące na wilgoć itd.); to także częste preparowanie podłoża – np. perforowanie go, co sprawia, że farbę kładzie się na nim inaczej niż na gładkim papierze, bo utrudnia to faktura, w dodatku „zranione” włókna powodują inne, nie do końca przewidywalne rozchodzenie się barwnika, niuansowanie się odcieni, tonu, rozmywanie granic koloru.