Kupno nowej kreacji, huk fajerwerków i huczna zabawa najczęściej kojarzą się z nocą sylwestrową. Jest to czas imienin, które są najhuczniej obchodzone w Polsce. W tym czasie wiele osób ze smutkiem żegna stary rok i radośnie wita nowy. Ludzie spisują postanowienia noworoczne i rozmawiają o tym co chcieliby zmienić w kolejnym roku. Skąd wzięła się tradycja sylwestrowa? Czy każdy wie dlaczego świętuje w nocy 31 grudnia? Aby poznać odpowiedź udajmy się w podróż do historii.
Fot. Fotolia
Obchodzenie Sylwestra „zawdzięcza się” trzem postaciom tzn. wróżce sybilli, mitycznemu smokowi oraz papieżowi Sylwestrowi.
Według proroctwa wieszczki (sybilli) w 1000 roku miał nastąpić koniec świata. Ta pogańska opowieść mówiła o walce papieża Sylwestra I z okrutnym smokiem o imieniu Lewiatan. Walka zakończyła się zwycięstwem papieża. Skrępował on smoka i wtrącił do lochów pod wzgórzem laterańskim w Rzymie. Smok zakuty w łańcuchy złączone papieską pieczęcią miał zbudzić się ze snu właśnie w noc z 999 na 1000 rok i dokonać zniszczenia świata. Wiele osób zaczęło utożsamiać Lewiatana z szatanem. Była to tylko opowieść podana przez wróżkę, jednak wiara ludzi w nią wzrastała wraz ze zbliżającą się nocą z 999 na 1000 rok. Ludzie z wielkim strachem przygotowywali się na nadejście zagłady. Uważano wówczas, że smoka uwolni ówczesny papież Sylwester II. Dziś historia ta może wydaje się śmieszna, jednak dla ówczesnych Europejczyków wcale nie była zabawną. W tamtym czasie często czytano opisy„strasznego starodawnego smoka-szatana” z Apokalipsy Św. Jana. Ludzie byli utwierdzeni w przekonaniu, iż dożyli strasznej chwili dopełnienia się owego proroctwa.
Rok 1000 - „godzina śmierci”
Tego dnia nikt nie wyczekiwał nadejścia północy z niecierpliwością i „kielichem wina” w ręku. Strach i niepewność tego, co się stanie, towarzyszyła większości mieszkańców Rzymu. Owej pamiętnej nocy z godziny na godzinę pustoszały ulice miast. Ludzie pozostali w domach i przeprowadzali „pokutę za swoje życie”. Niejeden we łzach i trwodze oczekiwał nastania swej ostatniej „minuty życia”. Datę „śmierci” starej Europy i jej mieszkańców miała wyznaczać milenijna północ z 999 na 1000 rok. Okazuje się, że w owym okresie wiara w sybilijską przepowiednię była tak mocna, iż mało kto brał pod uwagę to, że może być inaczej niż zapowiedziała wieszczka.
Od strachu przed śmiercią do euforii szalonej zabawy
Tego ostatniego dnia 999 roku we wszystkich kościołach Rzymu biły dzwony. Prawdopodobnie miały podkreślać nadchodzącą „ostatnią godzinę ludzkości”. Nagle nastała „niechciana” północ. Lecz cóż to??? Żadna demoniczna bestia nie wypełzła z watykańskich podziemi? Nie zjawiła się, ani w Rzymie ani w innej części Europy. Nikt też nie widział i nie słyszał by pojawiła się gdziekolwiek indziej? Nastąpiła konsternacja i niedowierzanie. Przecież wszyscy mieli zginąć? Czy nastąpiła pomyłka w datach, smok zmienił zdanie czy też przyszło jakieś wyzwolenie? Do niedawna przerażona ze strachu ludność Rzymu tłumnie wybiegała na ulicę by świętować „ocalenie”. Tak oto ludzki lęk i rozpacz w godzinie spodziewanej śmierci przeistoczył się w euforię. Wszyscy w niepohamowanej radości gratulowali sobie „zwycięskiego przeżycia strasznego końca świata”. Popłynęło wino, radosny taniec i śpiew. Płynęły gorące życzenia wszystkiego, co najlepsze dla tych, którzy zostali „ocaleni” od śmierci „piekielnego ognia”.
Papież Sylwester „wybawca świata”
Papież Sylwester II tej nocy po raz pierwszy udzielił „błogosławieństwa” „urbi et orbi” . Najpierw Sylwester II udzielił swego błogosławieństwa dla mieszkańców Rzymu a następnie dla całego świata. Po tym całym zdarzeniu, jemu to przypisano zwycięstwo nad Lewiatanem. Oto fakt ukazujący rzeczywistość iż „bajka o smoku Lewiatanie” stała się fundamentem, na którym rozpoczęła swą karierę huczna coroczna zabawa nosząca imię swego „wybawcy” Sylwestra II. Tak oto zakończyło się stare milenium. Jego koniec był pełen strachu przed piekłem i śmiercią. Od tamtej pory każdego roku o podobnej porze rozpoczęto celebrowanie „zwycięstwa nad Lewiatanem”. Z upływem czasu impreza ta nabierała rozmachu i barw zataczając coraz szersze kręgi w Europie, a następnie poza jej granicami. Zabawy sylwestrowe w Polsce rozpoczęły się w XIX wieku. Odbywały się one głównie w pałacach i bogatych domach miejskich. W czasie zabawy sylwestrowej wylewano wosk, wypowiadano różnorodne zaklęcia- czyniono to po to by dowiedzieć się co przyniesie nadchodzący rok. Dziś wiadomo, że czary i wróżby, niezależnie od tego czy są traktowane poważnie czy jako zabawa, są źródłem zwiedzenia, które może mieć przykre konsekwencje dla osób, które się ich dotykają.
Wszyscy dokładnie wiemy jak obecnie obchodzi się noc sylwestrową. Jak myślicie czy świętowanie wychodzi ludziom na zdrowie? Czy przyjemnością jest ucieczka przed hukiem petard i „latającymi” butelkami? Jak czujecie się kiedy nadchodzi poranek? Dokąd zaprowadzi ludzi ten „festiwal wolności”?