Prezes Kaczyński obala legendy

Nie milkną reperkusje ostatnich, bardzo burzliwych obchodów 30 rocznicy strajków w stoczni. Za główny cel ataków PiS obrał nikogo innego, jak tylko Henrykę Krzywonos. To właśnie ona, jako jedyna odważyła się powiedzieć prezesowi Kaczyńskiemu, dokładnie to co miała na myśli.
/ 07.09.2010 19:22

Nie milkną reperkusje ostatnich, bardzo burzliwych obchodów 30 rocznicy strajków w stoczni. Za główny cel ataków PiS obrał nikogo innego, jak tylko Henrykę Krzywonos. To właśnie ona, jako jedyna odważyła się powiedzieć prezesowi Kaczyńskiemu, dokładnie to co miała na myśli.

Bez ubierania w tak popularne w polityce aluzje czy metafory, Henryka Krzywonos nie dała zabrać sobie mikrofonu i skierowała swoje słowa prosto do Kaczyńskiego. "Panie prezesie, bardzo pana proszę, żeby pan nie buntował ludzi przeciwko sobie. Nie wiem, co się panu stało. Ja panu bardzo współczuję, ale proszę też współczuć innym i dać ludziom żyć. Mnie to obraża, że pan niszczy godność Lecha. Mnie to osobiście obraża"- powiedziała.

Oszalały z wściekłości sztab prezesa, wraz ze swoim wodzem, rzucił się na przygotowanie stosownej wendetty. Nie trzeba było zresztą długo czekać. Już niespełna 48 godzin później, w najnowszym biuletynie IPN przytoczonym na stronie PiSu, prezes Kaczyński postawił teorię, że to wcale nie Henryka Krzywonos rozpoczęła strajk w stoczni.

- "Dobrze się stało, że pani Krzywonos jest dzisiaj bohaterką Platformy Obywatelskiej i "Gazety Wyborczej". Ona znakomicie odpowiada dzisiejszym czasom, ich atmosferze. Nic więcej o niej nie powiem, a kto zechce, niech zajrzy do umieszczonego na naszej stronie internetowej fragmentu artykułu zamieszczonego w numerze 9-10 Biuletynu IPN z tego roku. Tam są wyjaśnione pewne sprawy. A o reszcie być może kiedyś napiszą inni" - mówi prezes PiS.

A co znajduje się w osławionym biuletynie? To przede wszystkim opowieści cudownie znalezionych świadków, obalających legendę samej Krzywonos. Według nich, nie mogła ona rozpocząć strajku, bo w czasie kiedy zatrzymała sławny już tramwaj, strajk trwał już od kilku godzin. Wedle podanych relacji, tamtego dnia, jedynie nieliczni motorniczy wyjechali na trasy i wszyscy, po kilku godzinach, dołączyli do strajkujących. Wedle prezesa, Henryka Krzywonos uzurpuje więc sobie jakąkolwiek rolę ikony Solidarności. Konkrety zeznań, nazwiska, daty nie zostały oczywiście ujawnione. Dokumenty tajne, niejawne. Ci, którzy zdecydowali się wydać oświadczenie publiczne, znani są z codziennego zaangażowania na rzecz Prawa i Sprawiedliwości. Jak wygodnie.

Wszelki zbieg okoliczności pomiędzy wystąpieniem Henryki Krzywonos a oświadczeniem prezesa, jest oczywiście przypadkowy. A jakże. Przecież nikt nie wyłapie jednego z drugim. Jak na razie, prawdopodobnie wbrew zamierzeniom Kaczyńskiego i jego świty, oświadczenie wodza nie wywołało medialnego skandalu i potrzeby rewizji historii. Nikt nie przejął się kolejnymi oskarżeniami, kolejnymi inwektywami. Mamy przesyt? Nawet jeśli tak, politycy i tak się nie przejmą. W końcu oskarżenia to najlepsza broń medialna. Była i będzie. Bo przecież polityka nigdy nie była czystą walką. A przecież kolejne wybory za pasem.

Fot. wikipedia.org

Redakcja poleca

REKLAMA