Polski kombatant nie molestował

Umorzeniem sprawy zakończyło się w Kanadzie oskarżenie polskiego kombatanta o molestowanie seksualne. Niemalże 90letni mężczyzna został podany do sądu, kiedy na przystanku rozpostarł nad całkowicie nieznaną mu kobietą parasol. Miał pecha, padało. Kobieta wniosła pozew do sądu, określając czyn starszego pana jako nadużycie i molestowanie seksualne.
/ 20.08.2010 21:52

Umorzeniem sprawy zakończyło się w Kanadzie oskarżenie polskiego kombatanta o molestowanie seksualne. Niemalże 90letni mężczyzna został podany do sądu, kiedy na przystanku rozpostarł nad całkowicie nieznaną mu kobietą parasol. Miał pecha, padało. Kobieta wniosła pozew do sądu, określając czyn starszego pana jako nadużycie i molestowanie seksualne.

Kombatant przyszedł przed majestat sprawiedliwości w mundurze i wojennych orderach. Sąd na szczęście zachował zdrowy rozsądek i sprawę umorzył, oczyszczając ostatecznie pana z zarzutów.

Gdyby sytuacja miała miejsce w Stanach Zjednoczonych, absurdalna przygoda byłego wojskowego pewnie nie zakończyłaby się tak szybko. W końcu to właśnie ten kraj jest dzisiaj bez najmniejszych wątpliwości stolicą wszystkiego, co w terminie „molestowanie seksualne” absurdalne i niedorzeczne. To właśnie tutaj molestowaniem seksualnym nazywano przepuszczanie kobiety w drzwiach czy też podanie jej płaszcza. To też tutaj do sądu wpływały pozwy o nieodpowiednie spojrzenia, nieadekwatne zachowania, komentowanie (źle lub dobrze) czyjegoś ubioru czy wyglądu. Schematyczność nie ma granic. W zeszłym roku do sądów stanowych w Ameryce wpłynęły ponad 2000 pozwów sekretarek, oskarżających swoich szefów o zbytnią poufałość względem nich samych. Zaledwie część z nich stawia naprawdę poważne, całkowicie wykraczające poza definicję prawa zarzuty. Zastraszająca większość to pozwy w nadziei na wywalczenie jakiegokolwiek odszkodowania, które – jak powszechnie wiadomo – przybiera w Ameryce czasami astronomiczne rozmiary.

Najbardziej szokującym wydaje się fakt, że część z tych całkowicie absurdalnych pozwów zostaje wygrana przez ich autorów a kwoty odszkodowania często sięgają milionów dolarów. W kraju, gdzie wyrok zależy wyłącznie od decyzji 12 losowo wybranych ludzi zasądzane są astronomiczne odszkodowania za nadmiernie poufałe podanie ręki, niestosowne spojrzenie czy też najwyżej niefortunne ale niestety udokumentowane gesty. Szkoda tylko, że taka „moda” wypacza sens tych całkowicie już prawdziwych i uzasadnionych skarg na molestowanie seksualne. Molestowanie, gdzie ofiara czasami wiele lat nie jest w stanie powiedzieć o swojej krzywdzie, gdzie proces sądowy jest gehenną a wygrana często wydaje się wątpliwym tryumfem. W Polsce złożone są już pierwsze pozwy. Zobaczymy czy tak samo jak nasi sąsiedzi za oceanem damy się z biegiem czasu (i mam nadzieję usprawnieniu systemu sądownictwa) porwać szaleństwu pieniądza. Na razie pozostaje tylko popukać się dyskretnie w głowę.

Redakcja poleca

REKLAMA