Zmieniły się czasy. Bardzo szybko. Jeszcze nie tak dawno, umawiając się ze znajomymi w galerii, wiedziałam, iż czeka nas obcowanie ze sztuką. Dziś nawet galeria bywa często… handlowa! Czyli nic innego, jak tylko kupowanie, kupowanie, kupowanie. Bez chwili zastanowienia. Idea Dnia Bez Zakupów polega zaś na tym, by spędzić choćby jeden dzień w roku z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi. Tylko że bez wydawania (niepotrzebnie!) pieniędzy. A to w dzisiejszych czasach wcale nie takie proste, jak mogłoby się… wydawać!
W ten dzień organizacje troszczące się o ochronę środowiska, próbują zwrócić uwagę wielkich firm i zwykłych obywateli na problem z brakiem segregacji śmieci w wielu krajach czy niszczeniem zasobów naturalnych naszej planety. Dla nas to doskonała okazja, byśmy przez moment zastanowili się, czy zbyt nie angażujemy się czasowo i emocjonalnie w zakupy. Kto miał okazję wybrać się w któryś weekend do dużego pasażu handlowego z pewnością widział tłumy rodzinno-towarzyskich pielgrzymek – wszak w dzisiejszych czasach zamiast spacerować w parku, wolimy wędrować wśród stoisk z ubraniami. Tak przyjemnie, gdy z głośników dobiega nas spokojna muzyka, a plakaty kuszą promocjami… Tylko że skoro nie uciekniemy przed byciem konsumentem, może warto wcześniej przemyśleć, co mamy kupić? Zanim sięgniemy po dany towar, popatrzmy na etykietkę – czy produkty wspierają lokalne firmy, czy międzynarodowe korporacje? Testowane były niepotrzebnie na zwierzętach? A może ich opakowania nie da się już ponownie przetworzyć?
Dzień Bez Zakupów. Buy Nothing Day. Teraz już mało kto nawołuje publicznie, by powstrzymać się, choćby na jeden dzień, od kupowania. Małym sukcesem będzie, jeśli dwa razy zastanowimy się, czy faktycznie potrzebny jest nam dany przedmiot. Tak łatwo wyjąć kartę i zapłacić za towar – dlaczego tak trudno być świadomym własnego wyboru konsumentem?
Anna Curyło