Wyparł potrzebę pisania listów i wysyłania kartek a 160 znakowy sms to dla niego za mało. E-mail - bo o nim mowa - to najczęstsza forma komunikacji. Korzystają z niego wszyscy, a zasypane wirtualne skrzynki nikogo już nie dziwią. W obliczu wszechogarniającej wirtualizacji, 24 października ustanowiono ogólnoświatowym dniem bez mejla.
Na pomysł odcięcia się od wirtualnej rzeczywistości wpadła firma Intel. Zaczęła od zachęcania swoich pracowników do rezygnacji z przesyłania treści. Firma zauważyła bowiem, że relacje między pracownikami poszczególnych działów odbywają się głównie za pomocą komunikatorów, co ma ogromny wpływ na zubożenie relacji w realnym świecie.
Menedżerowie skarżyli się, że zamiast konfrontacji z problemami wynikającymi z wirtualnej rozmowy, pracownicy próbują odpowiedzialność za nie złożyć na barkach innych osób. Zdaniem wielu psychologów, e-mail zmniejsza kontakt twarzą w twarz, a zamiast tego potęguje przesyłanie lakonicznych i dość niezrozumiałych treści. Poza tym pracownicy często spędzają czas na podtrzymywaniu wirtualnej korespondencji, zamiast wypoczywać.
Dzień bez maila przypomina trochę ograniczenie palacza. Prędzej czy później znajdzie on sposób na to jak zapalić papierosa. Celem akcji jest natomiast dobrowolna chęć uczestniczenia w przedsięwzięciu.
Osoba przesyłająca 300 wiadomości porównuje potrzebę wysyłania wiadomości z nadmiernością prędkością. Efekt? Ciężko się zatrzymać „Wiesz, że jest prawo, które mówi, że nie powinniśmy tego robić, ale trudno się do tego stosować” - pisze na forum jeden z użytkowników.
Tym, którzy chcą się przekonać, czy potrafią wytrzymać bez wysyłania wiadomości proponujemy udział w akcji 24 października. Plusem, który przemawia na korzyść potencjalnych uczestników jest to, że w tym roku będzie to niedziela. Dzień bez maila ma więc spore szanse na powodzenie, szczególnie wśród pracowników dużych korporacji, którzy w tym dniu mają wolne.
