Zorbing – nowy sport Polaków

Kula sferyczna zwana zorbem jest u nas coraz bardziej popularnym sposobem na spędzenie wolnego czasu. Staczanie się po stokach lub górkach w przezroczystej kuli, która pędzi i pędzi coraz szybciej, to niezła dawka adrenaliny, ale i po prostu sport – dość ekstremalny, a mimo to niesamowicie bezpieczny.
/ 17.08.2009 07:45
Kula sferyczna zwana zorbem jest u nas coraz bardziej popularnym sposobem na spędzenie wolnego czasu. Staczanie się po stokach lub górkach w przezroczystej kuli, która pędzi i pędzi coraz szybciej, to niezła dawka adrenaliny, ale i po prostu sport – dość ekstremalny, a mimo to niesamowicie bezpieczny.

Zorbing – nowy sport Polaków
fot. overyourhead.co.uk

Kula Leonarda Da Vinci

Wynalazcami plastikowej, o średnicy 4 metrów kuli wykonanej z mocnego, przezroczystego pleksiglasu, w której znajduje się mniejsza sfera oddzielona od zewnętrznej powietrzem i wiązaniami, byli Andrew Akers i Zorbs Dwane. Do stworzenia zorba natchnęły ich szkice Leonarda Da Vinci, a szczególnie jeden - „Człowiek witruwiański”, studium proporcji ludzkiego ciała wpisanego w okrąg. Zaczęli od testowania ciężkich, metalowych obręczy, następnie opon, jednak dopiero pleksiglasowa kula wzmocniona linowym szkieletem łączącym zewnętrzną z wewnętrzną kulą okazała się strzałem w dziesiątkę. Pierwsze testy – pozytywne – przeprowadzili w Nowej Zelandii, stworzonej do takich eskapad pod względem łagodnych, zielonych zboczy. Do dzisiaj powstały trzy modele zorbów: zorb klasyczny – czyli zwyczajny zorb z jednym wejściowym otworem, wodny zorb – szczelny, wyposażony w ciasne wejście, dodatkowo napełniany ok. 40 mililitrami wody oraz wersja zimowa – specjalna wersja pleksikglasu odpornego na niskie temperatury i nieprzepuszczającego zimna. Na każde warunki, tory czy pory roku wszyscy znajdą coś dla siebie.

 "Soft" Zorbing 
 "Soft" Zorbing 

Tor przeszkód i uciech

Kombinacji przejażdżek jest wiele: oprócz turlania się po pagórkach można także spływać rzeką, być „zrzucanym” ze specjalnej rampy, brać udział w torze przeszkód (wtedy jedna osoba z zewnątrz kieruje kulą, zaś ta w środku chodząc, nadaje jej siłę rozpędu), albo zwyczajnie przejechać się po parku slalomem wraz z osobą towarzyszącą (czy raczej pchającą). Zorbonauta, bo tak się nazywa człowiek poruszający się w zorbie, może być przypięty w środku specjalną uprzężą, która utrzymuje go w wygodnej pozycji, ale też może się obejść bez pasów – zależy, jak bardzo ekstremalną drogę przejażdżki wybierze. Zastrzeżenie jest tylko jedno: brak problemów z ciśnieniem i zdrowy kręgosłup – czasem wstrząsy są silniejsze i wytrzymałość fizyczna przydaje się nawet w tak dobrze zamortyzowanej kuli jak zorb.

Integracja, sport i zabawa

Zorbing to świetna alternatywa na krótkie wypady, szczególnie na weekendy, kiedy nie wiemy, co ze sobą zrobić, a mamy chwilę wolnego czasu. Ten rodzaj rekreacji sprawdza się szczególnie wśród firm, które serwują swym pracownikom właśnie imprezy integracyjne, łącząc je z piknikiem lub innymi atrakcjami (także paintballem). Ludzie uczą się podczas zorbingu przede wszystkim zaufania i współpracy – w końcu kulą, którą ktoś napędza swoim ciałem, trzeba pokierować, dlatego do zabawy potrzebne są dwie osoby. Jak każda gra zespołowa zorbing to świetny sposób na poznanie drugiego człowieka, ale też (a może przede wszystkim) własnych możliwości, ograniczeń i blokad – zarówno psychicznych, jak i fizycznych, które dzięki zorbowi można przezwyciężyć w bezstresowy sposób.

Magdalena Mania

Redakcja poleca

REKLAMA