Nic więc dziwnego, że wizerunek tej słynnej amerykańskiej aktorki można spotkać również i w mieście mody, Mediolanie - choćby na wystawach sklepowych, gdzie kusi i intryguje swoim zalotnym spojrzeniem oraz seksowną pozą. Nie jest jednak osamotniona. Audrey Hepburn to kolejna ponadczasowa gwiazda, na którą można się „natknąć” spacerując uroczymi uliczkami tej włoskiej, jakże ekskluzywnej, metropolii.
Mediolan. Ciekawe miasto: pod względem architektury, mieszanki kulturowej, zapachów i smaków. Dziś nie będzie jednak o „Ostatniej Wieczerzy”, operze La Scala czy katedrze przy Piazza del Duomo. Ruszamy na zakupy. Drogie i „z wyższej półki”. Tylko… od czego by tu zacząć? Trzy miejsca, polecane przez młodą stylistkę, z jaką miałam okazję chwilę porozmawiać w Mediolanie podobno warto (i trzeba!) odwiedzić, jeśli chcemy poczuć klimat ekskluzywnych butików.
Miejsce nr 1.
Pierwsza „świątynia mody”, a raczej galeria handlowa uwielbiana przez mediolańczyków, czyli dom towarowy La Rinascente. Trudno przeoczyć budynek, gdyż znajduje się na słynnym placu koło katedry Narodzin św. Marii i przyciąga uwagę swoim designem już z daleka. Tutaj można spotkać znane i drogie marki (choćby Prada – za walizkę damy nawet 15 tys. euro), ale są też butiki, gdzie wystarczy kilkaset euro, a kupimy jakieś bluzeczki lub akcesoria. Przekrój cen duży, tak więc każdy coś może dla siebie znaleźć – sama jednak szybko zaszyłam się w księgarni, więc poza Louis Vuitton, Pradą i Svarovskim niewiele butików bliżej poznałam. A i na te zerknęłam jedynie z ciekawości, by zaobserwować nieco trendy torebek i biżuterii…
Miejsce nr 2.
Słynny, znajdujący się w pobliżu La Rinascente „kwadrat mody”, znany jako Złoty Kwadrat (Quadrilatero d'Oro) to główny cel zakupowego szaleństwa. Jeśli ktoś planuje zakupy, to właśnie tu, na kilku przecinających się uliczkach, znajdują się butiki wielkich projektantów. Mnie samą zachwyciła kolekcja Valentino (mniej za to spodobały się ceny - w granicach kilkunastu tysięcy euro za sukienkę, która mi się podobała… ale popatrzeć zawsze można!). Zwiedzających wydaje się tu być więcej niż kupujących. No tak, ubrania z pewnością nie są na każdą kieszeń. Jeśli jednak na moment przystaniemy i poobserwujemy ludzi zauważymy, iż wielu z nich ubiera się markowo. Na dodatek tak, by wszyscy, już z daleka, mogli rozpoznać firmę. Jak okulary, to Dolce@Gabbana lub Gucci. Torebka? Louis Vuitton wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością. Do tego paski z wielkimi klamrami, drogie ubrania i ekskluzywne buty - jedyna myśl, jaka może nam przyjść momentami do głowy, to… ile „firm” niektórzy potrafią założyć na siebie?
„Kwadrat mody” polecam jednak zobaczyć. To miejsce wpisane jest w mapę Mediolanu, będąc częścią tego kontrastowego miasta. Wejść? Choćby do jednego butiku, by obejrzeć taki sklep od środka – obsługa z reguły stoi z boku i dopiero, gdy mamy ochotę coś przymierzyć zainteresuje się nami. Jeśli jednak planujemy jedynie spacer uliczkami, należy wziąć pod uwagę, iż wystawy najlepiej ogląda się w niedzielę, gdyż większość butików jest wtedy zamknięta. W sobotę są tłumy – momentami nawet ciężko się przecisnąć (ale nie w sklepach, gdzie jest bardzo mało klientów). Cóż, takie butiki mocno onieśmielają, jeśli sami nie mamy na sobie drogich ubrań od słynnych projektantów. „Window shopping” (angielski zwrot na oglądanie wystaw) chyba jednak z mody prędko nie wyjdzie…
Miejsce nr 3.
„Dlaczego ci sprzedawcy są aż tak antypatyczni?” – odezwał się kolega, wchodząc do „10 Corso Como”. Przyznaję, nie sprawiają wrażenia miłych i chętnych do pomocy osób, raczej… stojących bez emocji manekinów. W ekskluzywnych butikach podobno „tak ma być” (co zostało mi wyjaśnione przez mediolańczyków), ale jakoś nie mogę się przyzwyczaić. W tym sklepie poczułam się wyjątkowo nieswojo, więc szybko wyszłam. Ubrań dużo, ale cenowo znacznie drożej niż w „kwadracie mody” – tu jednak wszystko przechodzi przez segregację właścicielki, uznanej za znawcę trendów Carlę Sozzani (kto czyta włoskiego „Vogue’a” dobrze zna nazwisko – jej siostra, Franca Sozzani, jest redaktor naczelną tego pisma). Poza tym, nie trzeba wędrować od sklepu do sklepu, a wszystko jest w jednym miejscu. Zerknąć można. Żeby coś kupić, na koncie trzeba mieć większą sumę pieniędzy. Za to w kompleksie, poza towarami luksusowymi i oryginalnymi, znajduje się też Galleria Carla Sozzani, księgarnia oraz kawiarnia. Wszystko, oczywiście, stylowe i „na czasie”. Musi być z designem, jakże by inaczej (i odpowiednią ceną!).
Czy zakupy w Mediolanie to tylko te trzy miejsca? Oczywiście, że nie. Jednak od czegoś trzeba zacząć - choćby od zobaczenia tego, co dziś się nosi. Przynajmniej w wielkim świecie. Sama na dłuższą wędrówkę po sklepach już nie miałam ochoty. Może zakupy uszczęśliwiają (co niektórych), jednak dużo przyjemniej poznaje się różne smaki włoskiego tiramisu.
Dla zainteresowanych:
La Rinascente: www.larinascente.it
Galleria Carla Sozzani: www.galleriacarlasozzani.org
Tekst i zdjęcia: Anna Curyło