Pałac Kultury i Nauki, przez niektórych nazywany "rakietą Stalina" albo "pajacem kultury", powstał w latach 1952-1955 jako dar Związku Radzieckiego dla Polski. By przygotować dlań stosowny plac budowy, zlikwidowano cały kwartał tkanki miejskiej, rozciągający się pomiędzy Marszałkowską, Alejami Jerozolimskimi, ulicami Świętokrzyską i Emilii Plater. Na potrzeby olbrzymiego gmachu zrównano z ziemią ponad sto nieźle zachowanych kamienic, co dla wielu warszawiaków jest niewybaczalne.
Pałac stoi i jak wygląda - każdy widzi, lecz mogło być gorzej. Bowiem w pierwotnym zamierzeniu, którego nie powstydziłby się chyba sam Albert Speer, na szczycie zamiast wieży z iglicą miał stać ogromnej wielkości posąg Józefa Stalina, a cały teren przed pałacem, przez Nowy Świat aż do Wisły planowano wyburzyć i zmienić w monstrualne schody.
Ogłoszono konkurs na pomnik Stalina. Największe nadzieje wiązano z projektem wybitnego rzeźbiarza, Xawerego Dunikowskiego. Jednak gdy Dunikowski dowiedział się, że ma wykonać 15-metrową rzeźbę Stalina, oburzył się i powiedział: ,,Co? Osiem metrów spodni przyprasowanych na kant! Nie będę robił!". Rzeźbiarz mógł sobie pozwolić na taką odpowiedź. Ostatecznie spędził okupację w obozie w Auschwitz z samym Józefem Cyrankiewiczem, późniejszym premierem. Ale i tak się ugiął - wykonał własny projekt monumentu Stalina.
Jego generalissimus przypominał małego, nadąsanego chłopca - miał wydęte policzki i komiczną pozę w marszu - jakby miał zamiar zdeptać cały świat. Projektu oczywiście nie wykonano. Posąg Stalina wykonała również uczennica Dunikowskiego – Alina Szapocznikow, jednak i on nie zachwycił "znawców" - wódz wyglądał jak zmęczony życiem staruszek a nie jak zwycięski przywódca całej postępowej ludzkości. Ostatecznie stanęło na budowie Pałacu Kultury na wzór tego w Moskwie. Ale nasz jest ładniejszy prawda? ;)