Aż strach pomyśleć, co będzie, kiedy szersze rzesze zagłębią się w debiutancką i bestsellerową powieść młodego Amerykanina Matthew Pearla „Klub Dantego”. W zastraszającym tempie zaczną znikać z księgarskich półek kolejne pozycje „Boskiej komedii”. Wygląda na to, że dzięki gierkom literatury popularnej niektórzy wreszcie dotrą do, przepraszam za słowo, klasyki. I znów sprawdza się słuszne powiedzonko polonistów: dobry snobizm nie jest zły.
Matthew Pearl ukończył studia filologiczne na Harvardzie i prawo w Yale. Tematem jego pracy dyplomowej była właśnie „Boska komedia”. Pomysł na książkę miał związek z historią pierwszego amerykańskiego tłumaczenia „Boskiej komedii”, którego dokonano w latach 60. XIX wieku. Dlaczego więc okładka powieści jest poplamiona „krwią”? Rzeczywiście płomienie i robactwo zapamiętale trawią tu ludzkie ciała, narwańcy wyskakują przez okna, inni są wkopywani do połowy w ziemię (do góry nogami!). Tajemnicze morderstwa są wystylizowane według kar i mąk dantejskiego „Piekła”. Wszystko zaś dzieje się w środowisku uniwersyteckim, wśród wydawców, poetów i tłumaczy. Zrozumiałe więc, że w dialogach czai się mnóstwo uszczypliwości.
Czy Klub Dantego istniał naprawdę? Ależ tak! – odpowiada Pearl. Przyjaciele i znajomi poety Henry’ego Wadswortha Longfellowa, których równie mocno oczarował Dante, skupili się w nieformalnej grupie – Klubie Dantego. Znalazły się tam takie persony, jak James Russell Lowell – poeta i profesor harwardzki, J.T. Fields – poeta i wydawca, doktor Oliver Wendell Holmes – lekarz i wykładowca oraz historyk George Washington Greene. Wszystkich tych postaci możemy „posłuchać” w debiutanckiej powieści Pearla, który już obiecał, że specjalnie dla państwa weźmie na warsztat historię śmierci E.A. Poego. Radzę zaopatrzyć się w stosowne egzemplarze.
Agnieszka Wolny-Hamkało
Matthew Pearl „Klub Dantego”, przeł. Andrzej Wojtasik, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2005