Doktor Dolittle kontra Doktor Google. Jak dbać o zdrowie pupila?

Royal Canin fot. Materiały prasowe
Dla wielu z nas zwierzęta są jak członkowie rodziny. Dbamy o nie, wybieramy dobrej jakości jedzenie, a w razie problemów zdrowotnych, szukamy porad – często w sieci. Okazuje się jednak, że diagnozowanie pupili na własną rękę może przynieść więcej szkody niż pożytku. Dlaczego tak jest i gdzie szukać wsparcia? Poznaj ogólnopolską kampanię Royal Canin „Wyjdź z neta, idź do weta”, organizowaną pod patronatem Polskiego Stowarzyszenia Lekarzy Weterynarii Małych Zwierząt.
/ 04.03.2025 11:03
Royal Canin fot. Materiały prasowe

Posiadanie psów i kotów to świetna przygoda, ale też wielka odpowiedzialność. Gdy nasz zwierzak zachoruje, robimy wszystko, by znaleźć przyczynę problemu. Zaglądamy na fora dyskusyjne, a nawet zasięgamy porad od influencerów lub Chata GPT. Jednak żaden portal internetowy ani sztuczna inteligencja nie zastąpią fachowej diagnozy lekarza weterynarii. 

Nie diagnozujmy zwierząt na własną rękę

Samodzielne próby leczenia pupila mogą skończyć się źle. Po pierwsze Internet nie ma wiedzy o historii medycznej zwierzęcia, a więc nie może postawić prawidłowej diagnozy. Po drugie, istnieje ryzyko, że nasz pupil nie otrzyma pomocy na czas. W przypadku niepokojących objawów najlepiej skonsultować się z lekarzem weterynarii, który zapewni czworonogom odpowiednią opiekę.


fot. Mat. prasowe

 
Jak wynika z raportu kampanii społecznej Royal Canin „Wyjdź z neta, idź do weta”,  opracowanego przez ARC Rynek i Opinia w grudniu 2024 roku aż 97% opiekunów zwierząt przychodzi do lekarzy weterynarii z gotową diagnozą. Co gorsza, w 88% samodzielna diagnoza zwierzęcia oparta jest na wiedzy zaczerpniętej z sieci. Z kolei według 81% lekarzy weterynarii opiekunowie, którzy szukali samodzielnej diagnozy w Internecie, nie chcą uwierzyć i zastosować się do zaleceń ekspertów.
 

fot. Mat. prasowe

Opiekunowie zwierząt kwestionują wiedzę i diagnozę specjalistów z powodu diagnoz dostępnych w Internecie, co potwierdziło 40% badanych lekarzy weterynarii. 

Właściciele psów czy kotów sugerują profesjonalistom na podstawie wyczytanych informacji w sieci, jak powinni leczyć ich zwierzęta. W efekcie, lekarze weterynarii czują presję, a zwierzęta mogą nie otrzymać fachowej pomocy na czas. Efekt? Stan zdrowia zwierzęcia może się pogorszyć.


fot. Mat. prasowe

Kampania społeczna „Wyjdź z neta, idź do weta”

Profesjonalna opieka weterynaryjna to klucz do sukcesu. Dzięki wieloletniemu doświadczeniu, badaniom naukowym oraz wiedzy medycznej, specjaliści mogą szybko zdiagnozować problem i wdrożyć odpowiednie leczenie. Regularne wizyty to również kontrola szczepień, szansa na wczesne wykrycie chorób i profilaktyka – od kontroli żywienia, po higienę jamy ustnej. To właśnie profilaktyka oraz szerzenie zweryfikowanej wiedzy naukowej w kontrze do opinii anonimowych internautów, niezajmujących się na co dzień opieką nad zwierzętami przyświecają ogólnopolskiej kampanii społecznej „Wyjdź z neta, idź do weta”, zainicjowanej przez Royal Canin, organizowanej pod patronatem Polskiego Stowarzyszenia Lekarzy Weterynarii Małych Zwierząt.

Aby uwidocznić problem społeczny i rozpocząć debatę publiczną dotyczącą diagnozowania zwierząt w sieci przez ich opiekunów, Royal Canin zlecił ARC Rynek i Opinia badanie dotyczące zjawiska autodiagnozy psów i kotów przez ich opiekunów w oparciu o informacje dostępne w internecie. Celem takiego działania była weryfikacja, w jakim stopniu właściciele zwierząt korzystają z informacji dostępnych w internecie do diagnozowania swoich pupili, czy ulegają szkodliwym mitom i czy przedkładają je nad zalecenia lekarzy weterynarii. 

 

fot. Mat. prasowe

Jaka jest więc główna przyczyna, dla której opiekunowie zwierząt wybierają Internet zamiast wizyty u lekarza weterynarii? Często niestety bywa, że w grę wchodzą czas oraz pieniądze – po co tracić czas i płacić, skoro wiedza w sieci jest za darmo?
 

40% lekarzy weterynarii zauważa, że z powodu dostępności informacji w Internecie wizyta u lekarza jest traktowana jako ostateczność, a nie podstawa dbania o zdrowie zwierzęcia. 

 
 

Wyniki raportu kampanii społecznej „Wyjdź z neta, idź do weta” pokazały, jak bardzo powszechne są mity na temat żywienia zwierząt:

  • Mit 1: zboża w karmach nie mają żadnej wartości odżywczej dla psów i kotów – 61% lekarzy weterynarii uważa, że jest to jeden z najpopularniejszych mitów dotyczących żywienia zwierząt, w który błędnie wierzą opiekunowie. 


    fot. Mat. prasowe

  • Mit 2: najlepsze dla kotów i psów są samodzielnie gotowane posiłki – zdaniem 53% lekarzy weterynarii to kolejny popularny mit, w który powszechnie wierzą opiekunowie zwierząt.

Mity dotyczące żywienia zwierząt

Wyniki badania przeprowadzonego przez markę Royal Canin w ramach kampanii społecznej okazały się zaskakujące. Jednym z najbardziej popularnych mitów powielanych przez właścicieli zwierząt, zdaniem lekarzy weterynarii jest to, że psy i koty mogą jeść to samo, co ludzie – tak uważa 67% specjalistów. Tymczasem prawda jest zupełnie inna. W porównaniu do ludzi zwierzęta mają inny metabolizm, a co za tym idzie, inne potrzeby żywieniowe.


fot. Mat. prasowe

To, co jest dobre dla ludzi, dla naszych pupili może być niebezpieczne. Takim przykładem może być cebula, która zawiera substancje toksyczne dla zwierząt. Z kolei nadmiar soli może prowadzić do problemów z nerkami, a przyprawy podrażniać błonę śluzową żołądka. Niewskazane są też słodkie przekąski, takie jak czekolada, winogrona czy rodzynki. Tego rodzaju produkty wpływają niekorzystnie na układ pokarmowy zwierząt, przyspieszając perystaltykę jelit, a także powodując ból brzucha, wzdęcia i biegunki. Poza tym psy i koty potrzebują białka zwierzęcego w diecie. Powinny otrzymywać karmę złożoną z wysokiej jakości składników, bogatą m.in. w błonnik, który pomaga w trawieniu.


W co jeszcze wierzą opiekunowie zwierząt, a przekonanie to nie ma odzwierciedlenia w wiedzy naukowej? Aż 46% badanych opiekunów uważa, że podroby i inne produkty pochodzenia zwierzęcego (których nie je człowiek, np. pióra, kości, skóra) to tylko „zapychacze” bez wartości odżywczych dla psów i kotów. Wbrew pozorom tzw. podroby są bogate w wiele składników odżywczych jak np. białko, witaminy (A, B12, kwas foliowy) czy minerały (żelazo, cynk). Dla przykładu kości zawierają dużo kolagenu, który jest źródłem wapnia i fosforu.
 

Dobrej jakości karma to podstawa

Wnioski są oczywiste. Niewiedza w kwestii żywienia pupili może prowadzić do chorób pokarmowych. W rezultacie zwierzę i tak trafia do kliniki – aż 98% lekarzy weterynarii co miesiąc spotyka się z przypadkami zwierząt z dolegliwościami zdrowotnymi wywołanymi niewłaściwym żywieniem. 

fot. Mat. prasowe

Warto zatem dbać o zdrowie naszych psów i kotów, nie konsultując się z tzw. Doktorem Google. Wizyta u weterynarza to najlepsze, co możemy zaoferować choremu pupilowi. Dbajmy więc o jego dobrostan – wspierając zdrowie, dając miłość i odpowiednio dobrane żywienie.

Pełny raport badawczy kampanii społecznej Royal Canin „Wyjdź z neta, idź do weta”, uwzględniający stosunek zarówno opiekunów zwierząt, jak i lekarzy weterynarii do zjawiska autodiagnozowania zwierząt w internecie, można pobrać TUTAJ.


fot. Mat. prasowe

O Royal Canin:
Royal Canin to producent karm dla zwierząt, które są opracowywane przez ekspertów z dziedziny żywienia zwierząt, we współpracy z lekarzami weterynarii i naukowcami. Zawierają zbilansowane, dostosowane do indywidualnych potrzeb składniki odżywcze niezbędne do prawidłowego funkcjonowania organizmu zwierzęcia, wspierając jego zdrowie, dobre samopoczucie i witalność.

Materiał promocyjny marki Royal Canin